Kate_p7 jak ja się stymulowałam w marcu to nie było refundacji leków, poza tym pomimo udziału w programie MZ za wizyty cały czas płacę 150 zł, darmowa wizyta jest u mnie tylko przy kwalifikacji do transferu a taka wypada 1 na 10. Brak mi słów do tego wszystkiego... Dzisiaj też zapłacę, nie mam innego wyjścia, ale zamierzam zapowiedzieć lekarzowi że nie przyjdę na kolejne płatne wizyty tylko dopiero na tą kwalifikującą. No i wkurw mi się włącza przy witaniu przez lekarza w drzwiach z ironicznym uśmieszkiem i pytaniem: jak samopoczucie? Naprawdę za te 150 zł za 5 minut mógłby chociaż przed wizytą otworzyć kartę i sprawdzić z kim ma do czynienia. Bo jak przyszłam odrazu po poronieniu to odpowiedziałam mu wprost że do dupy... Miał zdziwiony wyraz twarzy, ale jakie pytanie taka odpowiedź. Wkurza mnie ten brak kompetencji i empatii. Poza tym podejście, że jestem młoda i mam czas... Ania Przybylska też była bardzo młoda, za młoda by umierać... Wątpię w tą całą medycynę bo w nature już dawno temu zwątpiłam niestety... Nie wiem czego się teraz chwycić, może jakiś znachor albo wróżka?
reklama
elleni
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Grudzień 2013
- Postów
- 858
jako, że jestem już po porodzie to nie udzielam się w tym temacie ale ze względu na sentyment podczytuję i chciałabym coś napisać
dorotav wieść o tym, że udało ci się i później wynik bety sprawił, że aż uśmiechnęłam się do monitora gratuluję i tobie i innym zaciążonym oraz życzę nudnych miesięcy w dwupaku :-)
dziewczyny nie traćcie nadziei ! jednym tak jak mi udaje się przy pierwszych podejściach innym przy 4-5 a jeszcze innych los wystawia na próbę i udaje się za tym 9-tym razem ale ważne, że udaje się !:-)
może to zależy od problemu z jakim zmaga się para ?? bo ja po nieudanym crio jeden cykl odczekałam i przy kolejnym podeszłam od nowa do stymulacji i w tym samym miesiącu do transferu więc to czekanie 6 miesięcy jest straszne i nie zazdroszczę
dorotav wieść o tym, że udało ci się i później wynik bety sprawił, że aż uśmiechnęłam się do monitora gratuluję i tobie i innym zaciążonym oraz życzę nudnych miesięcy w dwupaku :-)
dziewczyny nie traćcie nadziei ! jednym tak jak mi udaje się przy pierwszych podejściach innym przy 4-5 a jeszcze innych los wystawia na próbę i udaje się za tym 9-tym razem ale ważne, że udaje się !:-)
kate p7.W ubiegłym tygodniu byłam w klinice i tam pani laborantka uświadomiła nam że między jednym a drugim transferem jest odstep pół roku .Nie wziełam tych informacji z kosmosu.
może to zależy od problemu z jakim zmaga się para ?? bo ja po nieudanym crio jeden cykl odczekałam i przy kolejnym podeszłam od nowa do stymulacji i w tym samym miesiącu do transferu więc to czekanie 6 miesięcy jest straszne i nie zazdroszczę
elleni
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Grudzień 2013
- Postów
- 858
migotka25 przykre jest to co piszesz ale niestety tak jest ja też miałam wrażenie,że wszystko odbywa się taśmowo ... wizyta 5 min, kasa zgarnięta i "do widzenia, widzimy się za.... tydzień/dwa/ w nast cyklu". Też to przechodziłam choć krótko.
Z resztą mimo, że to są lekarze, którzy pomagają parom, mają styczność z tą pomocą codziennie to jednak w 99% są to faceci, faceci, którzy zapewne też w 99% mają rodziny i dzieci to co oni mogą wiedzieć co przeżywamy my kobiety ??
Jak problem człowieka nie dotyczy to nie wiem choć jakby chciał to i tak nie jest w stanie sobie tego bólu i smutku wyobrazić. Taka prawda.
Z resztą mimo, że to są lekarze, którzy pomagają parom, mają styczność z tą pomocą codziennie to jednak w 99% są to faceci, faceci, którzy zapewne też w 99% mają rodziny i dzieci to co oni mogą wiedzieć co przeżywamy my kobiety ??
Jak problem człowieka nie dotyczy to nie wiem choć jakby chciał to i tak nie jest w stanie sobie tego bólu i smutku wyobrazić. Taka prawda.
- Dołączył(a)
- 16 Sierpień 2014
- Postów
- 9 244
migotka z Anna Przybylską to prawdziwa tragedia, przecież to mloda siksa była;-(
Co do ivf z MZ jasno mówi sam skrót Mniej Żreć bo Ci na ukryte koszty nie starczy;-P my mamy to szczęście ze mielismy oszczednosci, ale teraz jak się nie uda to ICSI z MZ i na nasze nieszczęście mój M ma wskazania do IMSI;-( wiec nie wiadomo czy w ogole się uda zakwalifikować..
Szczerze Ci współczuje po tym co przeszlas i pełen szacun, dla Ciebie, a zachowanie lekarzy jest tragiczne i ta nieszczerość..to cale leczenie, bezplodnosc, zmienia ludzi ja mam już zupełne inne patrzenie swiat, mówią że cierpienie uszlachetnia i uczy pokory... może cos w tym jest ;-) Pamietac trzeba ze tragedie spadają tylko na tych ludzi co potrafią to jakos znieść;-)
Aisa77 ty pechowa dziewczyno ;-) i co teraz z tobą będzie?? chyba tylko poczucie humoru trzyma nas jakos przed totalną załamką;-P ale może to wszystko to dobry znak, u mnie zazwyczaj tak jest;-P
dlatego ja mam przeczucie ze tym razem Ci się uda;-)
Co do psychoz ja wole schizofrenie z jakimś fajnym rozdwojeniem jaźni przynajmniej mialabys prawdziwego przyjaciela zawsze dla Ciebie, dostępnego w każdej chwili;-) Co do mnie i migotki to my mamy chyba syndrom sztokholmski tak nas traktują w tych klinikach a my tam caly czas wracamy ;-)))))
Co do ivf z MZ jasno mówi sam skrót Mniej Żreć bo Ci na ukryte koszty nie starczy;-P my mamy to szczęście ze mielismy oszczednosci, ale teraz jak się nie uda to ICSI z MZ i na nasze nieszczęście mój M ma wskazania do IMSI;-( wiec nie wiadomo czy w ogole się uda zakwalifikować..
Szczerze Ci współczuje po tym co przeszlas i pełen szacun, dla Ciebie, a zachowanie lekarzy jest tragiczne i ta nieszczerość..to cale leczenie, bezplodnosc, zmienia ludzi ja mam już zupełne inne patrzenie swiat, mówią że cierpienie uszlachetnia i uczy pokory... może cos w tym jest ;-) Pamietac trzeba ze tragedie spadają tylko na tych ludzi co potrafią to jakos znieść;-)
Aisa77 ty pechowa dziewczyno ;-) i co teraz z tobą będzie?? chyba tylko poczucie humoru trzyma nas jakos przed totalną załamką;-P ale może to wszystko to dobry znak, u mnie zazwyczaj tak jest;-P
dlatego ja mam przeczucie ze tym razem Ci się uda;-)
Co do psychoz ja wole schizofrenie z jakimś fajnym rozdwojeniem jaźni przynajmniej mialabys prawdziwego przyjaciela zawsze dla Ciebie, dostępnego w każdej chwili;-) Co do mnie i migotki to my mamy chyba syndrom sztokholmski tak nas traktują w tych klinikach a my tam caly czas wracamy ;-)))))
Ostatnia edycja:
Kate_p7 wiesz ja uważam że aktualnie to mam związane ręce bo póki mam w Klinice 2 zarodki to nie mam żadnego pola manewru. Darmowe IVF mnie przeraża nie tylko opłatami za wizyty ale też leki po transferze. Wspominałam już że mam problem z owłosieniem, teraz np znów rosną mi włoski na policzkach i na piersiach, nie wygląda to za dobrze, szczerze to ryczeć mi się chce a lekarz zbywa mnie depilacją... Dlatego zaczęłam chodzić do endokrynologa, a trafiłam w końcu na w miarę przyzwoitego, porobiłam badania i już się nie mogę doczekać kolejnej wizyty.
Przez te 2 miesiące kiedy nie byłam w Klinice moje złe emocje w stosunku do niej się skumulowały i dzisiaj idę naprawdę z bojowym nastawieniem.
może źle podchodzę do tematu bo na zimowisku mam 2 blastki 2BB i 1BB i mówię otwarcie, że jeśli znów mam poronić to wolę żeby nic się nie zadziało.... Dlatego bety nie zrobię po transferze tylko będę czekać na @. I choćby nie wiem co nie pójdę na betę i już. Bo u mnie od samego początku wszystko było dobrze, beta przyrastała mi prawidłowo... Ale przyczyn poronienia nikt nie zamierza wyjaśniać "bo tak się zdarza" nosz kur.. Gdyby to dotyczyło kogoś bliskiego tego lekarza na pewno inaczej by do tego podchodził. Martwi mnie to, że choć jestem po poronieniu to ten mój lekarz nie wyniesie z tego żadnej lekcji... Znów nie przepisze mi heparyny bo jak to On twierdzi nie widzi potrzeby, a to że inni przepisują ją profilaktycznie to nie jego zwyczaj. Zrobiłam mutacje genów, ale chyba mu się nawet tym nie pochwalę bo spławi mnie jak wtedy gdy powiedziałam że biorę Femibion Natal i wit.D - tak tak witaminki można brać.
Acard też uznaje za witaminkę.
No sama widzisz mam wiele ALE do tego mojego cudotwórcy
Elleni strasznie Ci zazdroszczę tego, że u Ciebie udało się tak szybko. Ogólnie zazdroszczę wszystkim i wszystkiego. Nie widzę większego sensu w tym moim 5 letnim staraniu. Ta niepłodność pociąga za sobą wszystkie negatywne emocje i wydarzenia. A cierpi na tym nasze małżeństwo. Nie rozumiem dlaczego nawet przez in vitro nie mogę doczekać się choć 1 jedynego dzieciątka ja więcej nie chcę, nie śmiem marzyć...
Przez te 2 miesiące kiedy nie byłam w Klinice moje złe emocje w stosunku do niej się skumulowały i dzisiaj idę naprawdę z bojowym nastawieniem.
może źle podchodzę do tematu bo na zimowisku mam 2 blastki 2BB i 1BB i mówię otwarcie, że jeśli znów mam poronić to wolę żeby nic się nie zadziało.... Dlatego bety nie zrobię po transferze tylko będę czekać na @. I choćby nie wiem co nie pójdę na betę i już. Bo u mnie od samego początku wszystko było dobrze, beta przyrastała mi prawidłowo... Ale przyczyn poronienia nikt nie zamierza wyjaśniać "bo tak się zdarza" nosz kur.. Gdyby to dotyczyło kogoś bliskiego tego lekarza na pewno inaczej by do tego podchodził. Martwi mnie to, że choć jestem po poronieniu to ten mój lekarz nie wyniesie z tego żadnej lekcji... Znów nie przepisze mi heparyny bo jak to On twierdzi nie widzi potrzeby, a to że inni przepisują ją profilaktycznie to nie jego zwyczaj. Zrobiłam mutacje genów, ale chyba mu się nawet tym nie pochwalę bo spławi mnie jak wtedy gdy powiedziałam że biorę Femibion Natal i wit.D - tak tak witaminki można brać.
Acard też uznaje za witaminkę.
No sama widzisz mam wiele ALE do tego mojego cudotwórcy
Elleni strasznie Ci zazdroszczę tego, że u Ciebie udało się tak szybko. Ogólnie zazdroszczę wszystkim i wszystkiego. Nie widzę większego sensu w tym moim 5 letnim staraniu. Ta niepłodność pociąga za sobą wszystkie negatywne emocje i wydarzenia. A cierpi na tym nasze małżeństwo. Nie rozumiem dlaczego nawet przez in vitro nie mogę doczekać się choć 1 jedynego dzieciątka ja więcej nie chcę, nie śmiem marzyć...
Olusia7982
w oczekiwaniu na cud...
- Dołączył(a)
- 31 Październik 2013
- Postów
- 6 083
Trzymam kciuki za wszystkie wizyty i wysokie bety !!:-)
lilu19 przykro mi:-(
Migotka :* :*
Jak tam reszta dziewczyn?
Anulla, mi mi. komoreczka, inka? hop hop
lilu19 przykro mi:-(
Migotka :* :*
Jak tam reszta dziewczyn?
Anulla, mi mi. komoreczka, inka? hop hop
lolitka200
Wiem tyle,ze nic nie wiem
- Dołączył(a)
- 21 Grudzień 2008
- Postów
- 5 510
Migotka: ja rzadko stoje w obronie lekarza ale tym razem stane. Bardzo to przykre i bolesne doswiadczenie poronic.... Ale niestety: tak sie po prostu zdarza i po 1 poronieniu nie ma szczegolnych podstaw do robienia badan.... Powracajace poronienia to juz inna sprawa....
A co do czekania pol roku do kolejnego transferu to smiech na sali... Przy pelnych procedurach czekac 3 cykle. Przy crio mozna podchodzic juz w kolejnym cyklu
Jak bedziesz mogla to zmien sxybko klinike jak ci sie nie daj bog crio nie uda... Jestes negatywnie do wszystkiego nastawiona i nie masz wiary a to juz cie skazuje na znacznie nizsze szanse...
A co do czekania pol roku do kolejnego transferu to smiech na sali... Przy pelnych procedurach czekac 3 cykle. Przy crio mozna podchodzic juz w kolejnym cyklu
Jak bedziesz mogla to zmien sxybko klinike jak ci sie nie daj bog crio nie uda... Jestes negatywnie do wszystkiego nastawiona i nie masz wiary a to juz cie skazuje na znacznie nizsze szanse...
Migotka, ja też dopiero po drugim poronieniu miałam diagnostykę. Robiono mi histeroskopię, komórki NK, homocysteinę, białko S i C. Teraz po trzecim dodatkowo jeszcze witaminę d.
Poronienia się niestety zdarzają. Głowa do góry Kochana. Zmień nastawienie. Ja też przez to przechodziłam. Musisz poukładać sobie w głowie wszystko.
Poronienia się niestety zdarzają. Głowa do góry Kochana. Zmień nastawienie. Ja też przez to przechodziłam. Musisz poukładać sobie w głowie wszystko.
Lilu19
Fanka BB :)
Dzieki dziewczyny za slowa otuchy :*
Niestety nie mam juz mrozaczkow
OLGA- jak u Ciebie ?
lilu19 przykro mi;-) nie rozumiem dlaczego tak się dzieje a masz po kogo wracać??
Niestety nie mam juz mrozaczkow
OLGA- jak u Ciebie ?
reklama
Lolitka mi się z kolei wydaje, że skoro to ja za wszystko płacę to lekarz nie powinien testować mojego organizmu co do ilości poronien. Sprawa wygląda tak, że w Klinice do której chodzę na wszystkie możliwe problemy z płodnością wykonują in vitro, na które swoją drogą ludzie jakoś się zgadzają... ale do rzeczy, idąc do zwykłego ginekologa i endokrynologa, mówiąc że jestem właśnie po poronieniu dostałam skierowanie na badania związane między innymi z tym co się stało. Nikt nie powiedział mi, żebym przyszła po 3 stracie i to sobie cenię w tych lekarzach. Za badania nie płacili Oni tylko ja. Mój lekarz z Kliniki na wizycie 5 minutowej nie jest w stanie za wiele zdziałać, a o tym że nie traktuje swoich pacjentek poważnie przekonałam się nie tylko ja i nie tylko przy pierwszej stymulacji kończąc na hiperce pomimo zapewnień że kobiety z policystycznymi jajnikami są stymulowane ostrożniej.
To samo w kwestii np. podwyższonych hormonów, dla mojego lekarza z Kliniki to żaden problem... a jak tu dziewczyny wspominały niektórzy lekarze jednak praktykują badanie poziomu hormonów przed transferem. U mnie wszystko działa na zasadzie, uda się albo się nie uda.
Wiem, że do in vitro podchodzę zbyt emocjonalnie i to jest moja poważna wada, taka już jestem że przejmuję się wszystkim a moimi zarodkami już najbardziej i ich straty boleśnie przeżywam...
Yplocka1 napisałaś że poronienia się zdarzają... doskonale zdaję sobie z tego sprawę, jednak nie widzę w tym nic złego żeby drążyć temat w postaci badań i uniknąć jeśli się da kolejnego razu. Może i mam dupne nastawienie... wierzę jednak że znajdę w końcu lekarza w Klinice który jednak spojrzy na mnie nie przez pryzmat peselu i założenia, że kiedyś na pewno się uda.
Podziwiam Was dizewczyny, że podchodzicie tyle razy do stymulacji i pełnych procedur, naprawdę czapki z głów... ja jestem o wiele słabsza psychicznie i wiem, że nie zniosłabym aż tyle...
To samo w kwestii np. podwyższonych hormonów, dla mojego lekarza z Kliniki to żaden problem... a jak tu dziewczyny wspominały niektórzy lekarze jednak praktykują badanie poziomu hormonów przed transferem. U mnie wszystko działa na zasadzie, uda się albo się nie uda.
Wiem, że do in vitro podchodzę zbyt emocjonalnie i to jest moja poważna wada, taka już jestem że przejmuję się wszystkim a moimi zarodkami już najbardziej i ich straty boleśnie przeżywam...
Yplocka1 napisałaś że poronienia się zdarzają... doskonale zdaję sobie z tego sprawę, jednak nie widzę w tym nic złego żeby drążyć temat w postaci badań i uniknąć jeśli się da kolejnego razu. Może i mam dupne nastawienie... wierzę jednak że znajdę w końcu lekarza w Klinice który jednak spojrzy na mnie nie przez pryzmat peselu i założenia, że kiedyś na pewno się uda.
Podziwiam Was dizewczyny, że podchodzicie tyle razy do stymulacji i pełnych procedur, naprawdę czapki z głów... ja jestem o wiele słabsza psychicznie i wiem, że nie zniosłabym aż tyle...
Podziel się: