Wiem że nie jest łatwo , mialam to samo ... Czasami w chwilach zwątpienia dalej mam ... Jak dostaje kolejne wyniki i ciągle dostaje po dupie ...ciągle coś wychodzi z badań nie tak ... Ogólnie kiedyś myślałam ( właśnie przy pierwszej próbie ) kurde czemu mi się ma udać ... Całe życie mam pod górkę ... Nigdy nic Mi nie wychodziło , ciągle los rzucał mi kłody pod nogi ... Ciągle było coś ... Następnie poznałam mojego męża ... Nie powiem żeby zawsze było kolorowo ... Poznaliśmy się jak mieliśmy po 16 lat [emoji85] po pewnym czasie się rozstaliśmy na 3 lata ... Nie powiem żebym przez ten czas była sama , bo nie byłam ale jednak prawdziwa miłość zwyciężyła i po tych trzech latach do siebie wróciliśmy ... Były szybkie zaręczyny i ślub ( niektórzy myśleli że w ciąży jestem skoro tak szybko ślub ) wróciliśmy do siebie w październiku , w lutym się zaręczyliśmy i w sierpniu było wesele ... Trochę się staraliśmy aż w końcu uznaliśmy że coś jest nie tak , na pierwszy ogień poszedł mąż i to on zrobił badania ... Diagnoza roztrzaskała nam serca na milion kawałków (lekarz , ba nawet kilku ich było przekleslili szansę na to że mój mąż będzie biologicznym tata naszych dzieci ) byl ból , rozpacz itp. mąż już chciał mnie nawet zostawić bo nie jest w stanie dać mi biologicznych dzieci ... Długo rozmawialiśmy , bez nacisku , bez krzyku po prostu tak od serca , dużo też pomogła rodzina .... Mąż to przełknął, ja w sumie też ... Stwierdziliśmy że on vitro nam pomoże , i mimo że mąż nie będzie biologicznym tata, będzie jedynym najwspanialszym jedynym tata na świecie dla naszych dzieci .pierw były inseminację ... Żadna się nie powiodła ... Później doszliśmy do wniosku że przystępujemy do in vitro , pierwsza stymulacja w sumie 3 piękne blastki , transfer odroczony ... W czasie przygotowan do pierwszego transferu zmarła mi ukochana ciocia , bardzo to przeżyłam ... Umarła praktycznie na moich oczach ..m widziałam jak próbują ja ratować , jak walczą o jej życie , krzyczałam żeby jej pomogłi ... Niestety choroba wygrała i ciocia odeszła ... Zaraz po pogrzebie miałam pierwszy transfer , udał się ... Beta ładnie rosła , wszystko było pięknie , i w końcu zaczęłam mieć wątpliwość , dlaczego właśnie ma się udać i to za pierwszym razem , kurde całe życie los kładzie mi kłody pod nogi , całe życie dostaje po dupie więc niby dlaczego ma się udać ... I pach diagnoza puste jajo .... Nie mogłam się po tym pozbierać ... Długo dochodziłam do siebie , pół roku siedziałam w domu , odpychałam ludzi od siebie , chciałam być sama z moim bólem i cierpieniem ... Bo nikt nie był w stanie mi pomóc ... Leczyłam się nawet u psychiatry ... Powiedziałam mu wszystko , łącznie z tym że myślę że tak się wszystko potoczyło bo to kara za to że ciocia odeszła przeze mnie ( parę dni przed śmiercią dałam jej zastrzyk , ale to nie on spowodował śmierci cioci , ja po prostu zabrał rak [emoji24][emoji24][emoji24][emoji24][emoji24][emoji24]) w końcu zaczęłam podchodzić do kolejnych transferów , ale z tyłu głowy miałam , jak ? Dlaczego ma się udać , skoro pierwszy transfer się nie udał ... Żaden do tej pory się już nie udał ... W między czasie odeszły kolejne 3 osoby z moje życia ... Kolejna babcia , druga ciocia i wujek... Wszyscy odeszli w przeciągu 3 miesięcy ... I znów zadawałam sobie pytanie dlaczego , dlaczego ma mi się udać skoro los chce żebym ciągle cierpiała ... Później zaczęłam robić badania z immunologi gdyż lekarz powiedział że nie dopuścić mnie do transferu bez zaleceń immunologa .... Z każdym wynikiem jak już pisałam było coś nie tak ... Obecnie oczekuje na ostatni wynik .... I wiesz co ... Stwierdziłam że dlaczego ma mi się nie udać ? Czy jestem gorsza od innych ? Nie nie jestem , to że życie bardzo mnie doświadczyło sprawiło że mam mocną " dupę " wiele jestem w stanie znieść , jak widać ... Mimo że mam słabsze dni , mimo że czasami chciałam się poddać to jednak warto walczyć , bo wiem że na końcu drogi mimo cierni i tego że jest bardzo wyboista czeka na mnie spełnienie mojego największego marzenia , czeka na mnie moja mała różowa pupcia [emoji3059] i wiem że to się uda . Nigdy już nie zwatpie ! Bo ja też zasługuje na szczęście ! Mam nadzieję że po najbliższej wizycie u immunologa dostanę zalecenia i będę mogła podejść do transferu który okaże się udanym ! Życzę tego sobie z całego serca i codziennie modle się o to ! Tak samo jak każdej z osobna wam życzę [emoji3590]