reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

reklama
Właśnie idę Twoim tokiem rozumowania, bo mi też lekarze mówią, aby robić nie wcześniej niż 14 dpt, no ewentualnie 13 dpt... :/ tzn że jednak w tych ostatnich dniach może się coś jeszcze zuepłnie zmienić... albo chodzi o to,żeby mniej bolała utrata ciąży biochemicznej... abyśmy o nich nie wiedziały...

Dobrze,że pieniądze już Wam zwrócili. Natomiast ja próbowałabym chyba jeszcze założyć im jakąś sprawę... chociaż nie wiem czy jest takie coś z tak dużą kliniką do wygrania :/
Mi hcg kazał zrobić 11dpt a sikany mówił że w tym dniu nie wyjdzie.
 
Na dodatek usłyszałam od lekarza ze może za bardzo chce i głowę blokuje... myślałam że wybuchne... jak już nie wie się co powiedzieć to jakieś blokady ... kur... jak mam nie myśleć ,pcham w siebie tonę leków, wydaje wszystkie oszczędności więc chyba samo się myśli... no i jeszcze usłyszałam że jesteśmy młodzi mamy czas... to jak bym poszła za 10 lat to pewnie bym usłyszała ze trzeba było przyjść wcześniej... jestem wściekła
Wiem co czujesz :( ja podobnie słyszałam, że trzeba wyluzować itp...łatwo jest mówić. Nie załamuj się jednak, bo masz już dziecko i pomimo, że czujesz wściekłość, to jesteś na lepszej pozycji niż nie jedna z nas:) większość z nas dopiero walczy o pierwsze i marzy o tym, że mieć już chociaż to jedno i mieć dla kogo żyć :-) jestem pewna, że Ci się uda skoro tego bardzo pragniesz, ja po pierwszym straconym dziecku nie potrafiłam wyluzować pomimo tego, że wiedziałam, że powinnam. Mąż mi ciągle mówił, że nerwy w niczym nie pomogą, ale mógł sobie gadać, jeśli leki, wizyty u lekarza itp., nie pozwoliły o tym zapomnieć. Kiedyś oglądałam wypowiedź wybitnego ginekologa ze Stanów, który się wypowiadał, że chęć posiadania dziecka i instynkt macierzyński są dużo silniejsze od jakiejś naszej blokady głowy i wtedy powiedziałam sobie, że właśnie mam prawo się bać, denerwować i stresować! Przecież mam powód, ale postawiłam sobie warunek, że nic mnie nie powstrzyma i w ciąży i tak będę...jutro mam pierwsze USG w 7 tygodniu i nie dopuszczam do siebie złej myśli:) Trzymam kciuki i pamiętaj, ze masz prawo do wszystkich uczuć, nawet tej całej frustracji, a skoro bardzo chcesz dziecka, to nic Cię nie powstrzyma, żeby osiągnąć cel ;-)
 
INVICTA WROCLAW LEKARKA PROWADZACA P. OGOREK Kochane dziś juz mogę opisać naszą historię. Proszę jeśli któraś przeczyta to do końca niech zostawi jakaś odpowiedz, być może ktoś z boku spojrzy na to inaczej niż my...procedura z KD, badali męża mnie nie. Wyniki ponoć poniżej normy WHO ( mamy męża wyniki z przed 5 miesięcy wszystko prawidlowo) , od początku poinformowali nas ze nie będzie nam przysługiwał regulaminowy zwrot w przypadku nie uzyskania zarodków do transferu. Dodatkowo mieliśmy zapłacić 1500 za separacje ( mówili że wtedy wybiorą najlepsze plemniki) 15 września było pobranie komórek dawczyni i ich zapłodnienie. Za 4-5 dni mieliśmy dostać tel z laboratorium...26 września mąż zadzwonił sam - nosz ile można czekać na taką wiadomość :/ lekarka poinformowała nas ze nie uzyskali żadnych zarodków do transferu ( w procedurze otrzymaliśmy 6 komorek), pytałam dlaczego przecież była separacja to jak 100 mln plemnikow nie mogli wybrać 6 dobrych...usłyszałam cytuje ze mój mąż jest najwidoczniej cały kiepski i się nie dało wybrać, nie każdy ma szczęście w życiu mieć dziecko i ze musze się z tym pogodzić. ..kolejny raz tez powtórzyła ze wyniki męża z dnia zapłodnienia sa wysoko poniżej normy WHO i zwrotu nie będzie. Nie rozmawiałam dalej z ta panią. Następnego dnia napisałam maila ze jak to możliwe ze blisko 2 tyg nikt się z nami nie skontaktował, czemu nikt nie zadzwonił zanim zapłodnil komórki tak złym nasieniem oraz ze mam wyniki męża z przed 5 miesięcy i wyraźnie pisze ze są w normie a raptem u was są całkowicie kiepskie. I że mąż powtórzy badania w niezależnym laboratorium. Nie trwała godzina dostałam odp ze przepraszaja ale pani doktor w rozmowie z nami patrzyła na wyniki kogoś innego nie mojego męża, on ma wszystkie wyniki dobre i należy się regulaminowy zwrot!!!!! ( pierwsze wyniki u nich - źle, później mówili że w dniu zapłodnienia tez zle, raptem jak napisałam ze mąż powtórzy badania okazało się ze wyniki są identyczne jak pół roku temu )...prosiłam tez o przygotowanie wszystkich dokumentów. ..otrzymałam jakiś śmieszny protokół z utworzenia ZARODKA, to w sensie jednego jak powinno być ich 6... na pytania czemu niewyszo skoro była dawczyni a męża wyniki okazały się być prawidłowe usłyszałam ze to biologia i ze nawet jak wezmą dawce i dawczynie to wcale nie jest powiedziane ze uzyskają zarodek to transferu. Oraz żebyśmy wzięli sobie dawce..no ja pytam po co skoro mąż ma wszystko dobrze, to pani w rejestracji nie umiała mi odpowiedzieć, na rozmowę z lekarka nie było szansy. Pytałam tez dlaczego czekaliśmy na wiadomość blisko dwa tygodnie - otóż zapomnieli nas zapisać na kontakt telefoniczny [emoji32] Dziś idziemy do radcy prawnego bo uważamy ze nie było żadnej dawczyni ani żadnego zapłodnienia. Bo gdyby było inaczej to czy zmienili by zdanie po moim mailu ze mąż powtórzy badania? ? - nie wydaje mi się [emoji22]

"To co zawodzi, jest najczęściej przedmiotem nadzieji "
Straszne to co piszesz. Jak dla mnie jest to wyzysk kliniki i żaden pacjent nie powinien być tak potraktowany. Jest to prywatna klinika a nie NFZ. Popieram że jeśli macie siłę to walczcie na drodze sądowej.
 
INVICTA WROCLAW LEKARKA PROWADZACA P. OGOREK Kochane dziś juz mogę opisać naszą historię. Proszę jeśli któraś przeczyta to do końca niech zostawi jakaś odpowiedz, być może ktoś z boku spojrzy na to inaczej niż my...procedura z KD, badali męża mnie nie. Wyniki ponoć poniżej normy WHO ( mamy męża wyniki z przed 5 miesięcy wszystko prawidlowo) , od początku poinformowali nas ze nie będzie nam przysługiwał regulaminowy zwrot w przypadku nie uzyskania zarodków do transferu. Dodatkowo mieliśmy zapłacić 1500 za separacje ( mówili że wtedy wybiorą najlepsze plemniki) 15 września było pobranie komórek dawczyni i ich zapłodnienie. Za 4-5 dni mieliśmy dostać tel z laboratorium...26 września mąż zadzwonił sam - nosz ile można czekać na taką wiadomość :/ lekarka poinformowała nas ze nie uzyskali żadnych zarodków do transferu ( w procedurze otrzymaliśmy 6 komorek), pytałam dlaczego przecież była separacja to jak 100 mln plemnikow nie mogli wybrać 6 dobrych...usłyszałam cytuje ze mój mąż jest najwidoczniej cały kiepski i się nie dało wybrać, nie każdy ma szczęście w życiu mieć dziecko i ze musze się z tym pogodzić. ..kolejny raz tez powtórzyła ze wyniki męża z dnia zapłodnienia sa wysoko poniżej normy WHO i zwrotu nie będzie. Nie rozmawiałam dalej z ta panią. Następnego dnia napisałam maila ze jak to możliwe ze blisko 2 tyg nikt się z nami nie skontaktował, czemu nikt nie zadzwonił zanim zapłodnil komórki tak złym nasieniem oraz ze mam wyniki męża z przed 5 miesięcy i wyraźnie pisze ze są w normie a raptem u was są całkowicie kiepskie. I że mąż powtórzy badania w niezależnym laboratorium. Nie trwała godzina dostałam odp ze przepraszaja ale pani doktor w rozmowie z nami patrzyła na wyniki kogoś innego nie mojego męża, on ma wszystkie wyniki dobre i należy się regulaminowy zwrot!!!!! ( pierwsze wyniki u nich - źle, później mówili że w dniu zapłodnienia tez zle, raptem jak napisałam ze mąż powtórzy badania okazało się ze wyniki są identyczne jak pół roku temu )...prosiłam tez o przygotowanie wszystkich dokumentów. ..otrzymałam jakiś śmieszny protokół z utworzenia ZARODKA, to w sensie jednego jak powinno być ich 6... na pytania czemu niewyszo skoro była dawczyni a męża wyniki okazały się być prawidłowe usłyszałam ze to biologia i ze nawet jak wezmą dawce i dawczynie to wcale nie jest powiedziane ze uzyskają zarodek to transferu. Oraz żebyśmy wzięli sobie dawce..no ja pytam po co skoro mąż ma wszystko dobrze, to pani w rejestracji nie umiała mi odpowiedzieć, na rozmowę z lekarka nie było szansy. Pytałam tez dlaczego czekaliśmy na wiadomość blisko dwa tygodnie - otóż zapomnieli nas zapisać na kontakt telefoniczny [emoji32] Dziś idziemy do radcy prawnego bo uważamy ze nie było żadnej dawczyni ani żadnego zapłodnienia. Bo gdyby było inaczej to czy zmienili by zdanie po moim mailu ze mąż powtórzy badania? ? - nie wydaje mi się [emoji22]

"To co zawodzi, jest najczęściej przedmiotem nadzieji "
SZOK!!!
 
Wiem co czujesz :( ja podobnie słyszałam, że trzeba wyluzować itp...łatwo jest mówić. Nie załamuj się jednak, bo masz już dziecko i pomimo, że czujesz wściekłość, to jesteś na lepszej pozycji niż nie jedna z nas:) większość z nas dopiero walczy o pierwsze i marzy o tym, że mieć już chociaż to jedno i mieć dla kogo żyć :-) jestem pewna, że Ci się uda skoro tego bardzo pragniesz, ja po pierwszym straconym dziecku nie potrafiłam wyluzować pomimo tego, że wiedziałam, że powinnam. Mąż mi ciągle mówił, że nerwy w niczym nie pomogą, ale mógł sobie gadać, jeśli leki, wizyty u lekarza itp., nie pozwoliły o tym zapomnieć. Kiedyś oglądałam wypowiedź wybitnego ginekologa ze Stanów, który się wypowiadał, że chęć posiadania dziecka i instynkt macierzyński są dużo silniejsze od jakiejś naszej blokady głowy i wtedy powiedziałam sobie, że właśnie mam prawo się bać, denerwować i stresować! Przecież mam powód, ale postawiłam sobie warunek, że nic mnie nie powstrzyma i w ciąży i tak będę...jutro mam pierwsze USG w 7 tygodniu i nie dopuszczam do siebie złej myśli:) Trzymam kciuki i pamiętaj, ze masz prawo do wszystkich uczuć, nawet tej całej frustracji, a skoro bardzo chcesz dziecka, to nic Cię nie powstrzyma, żeby osiągnąć cel ;-)
Czytalam na jakimś forum wypowiedź kobiety ktora uważa że takie silne pragnienie dziecka jak my mamy to trzeba leczyć psychiatycznie, tak jak inne zaburzenia psychiczne bo nie jest to normalny stan umyslu[emoji32] ta pani sama ma dwójkę dzieci [emoji32] mnie nic już nie zdziwi i nie ma dla mnie sytuacji które mogą się wydawać nie możliwe. Uważam że możliwe są rzeczy o jakich my nawet nie mamy pojęcia ze są możliwe [emoji47]

"To co zawodzi, jest najczęściej przedmiotem nadzieji "
 
reklama
Do góry