dziękuje bardzo, jeśli mogę cie pocieszyć i jakoś weprzeć swoim przykładem to powiem ci ze ja po pierwszej nieudanej próbie byłam załamana, zaczęłam szukać podobnych historii i trafiłam do prof. Jerzak, rożne opinie chodzą ze wszystkim stwierdza to samo i mimo ze wszyscy lekarze twierdzili ze nie mam pcos i insulinoodponości ( tez bylam n apograniczu normy) to jednak postanowiłam przysłuchać się jej zaleceń i brałam te 3 miesiące suplementy różne no i dostinex na obniżenia prolaktyny chociaż miałam na pograniczu normy oraz gluchopage. Nie wiem czy to pomogło czy coś innego, ale jak widać jakość jajeczek poprawiła się, wszystkie 6 się zapłodnili, jeden tylko w 4 dobie przestał się dzielić, zostało mi 3 mroziaczki, a dwa się zagnieździły. Nikogo nie namawiam ale tylko dziele się swoim doświadczeniem. Dodatkowo dodam i to jest bardzo ważny czynnik, tym razem podchodziłam zupełnie na luzie, będąc przygotowana i świadoma ze znowu może się nie udać, ale to że pozostały mi zarodki dodawało pewności. Wiem że łatwo się mówi, ale stress naprawdę szkodzi, i trzeba starać się znaleźć ze sobą kompromis i wyluzować się. Trzymam kciuki i wierze ze się uda, trzeba tylko mieć nadzieje i wiarę. Jak czytam historie ze dziewczyny po 6 razy podchodziły to naprawde podziwiam cierpliwości i sił. Muśi się udać.