Koniczyna82
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 20 Wrzesień 2016
- Postów
- 2 657
Dzień dobry,
pojechałam wczoraj z mężem do szpitala. Postanowiliśmy, że pojedziemy do szpitala ginekologiczno-położniczego, mamy nie daleko ok 45 km więc pomyślałam, że niedziela, itp. więc tak będzie lepiej...
Powiem Wam, że masakra. Lekarka straszna! Na wstępie przywitała mnie, czy wiem że In Vitro ma tylko jakieś może 30% szans....ja jej na to, że ja w tym momencie jestem na takim etapie jak wszystkie kobiety wczesna ciąża....do tego poparzyła na betę i mówi "wie Pani że tu nie ma już szans na ciąże?"... maskara i najlepsze "powinnam panią zostawić, ale nie mamy żadnych łóżek wolnych" tragedia rozpłakałam się....
Zrobiła mi USG oczywiście nic nie było widać tylko powiększony nieznacznie trzon macicy i śluzówka pogrubiona. Stwierdziła, że reszta nic na razie wskazuje żeby się coś działo. Nie można oczywiście np. wykluczyć ciąży pozamacicznej, ale na to za wcześnie bo nic nie widać. Kazała mi zażyć paracetamol i tyle wypisała papiery kazała się podpisać i cześć...
Tragedia w takim szpitalu myślałam, że to będzie inaczej wyglądać. Było mi bardzo przykro.
Dziś brzuch boli mniej choć noc zarwana plamienia ustały. Zaraz jadę na betę choć nie chcę strasznie
Bolątko przykro mi bardzo Niektórzy po prostu nie potrafią być empatyczni. Ale na zdrowy rozum dobrze, ze cię do domu wysłała bo przecież nic się nie dała na tym etapie więcej zrobić. A tak, nawet jak by cię gdzieś wcisnęła leżała byś na kilkuosobowej sali na ginekologii albo patologii ciąży, słuchała po nocy jęków pań po operacjach albo płaczu dziewczyn, które lada chwila mogą stracić dziecko. Może była byś świadkiem takiej sytuacji. I miała byś przez to traumy na kolejne etapy ciazy -tej albo kolejnych. A rano szpitalne jedzenie i jedno wielkie oczekiwanie na badania. Tyle, zajął usg dziś w nocy by nic nie pokazało to niepokazała by ani dzis ani jutro nic nowego... Wec i badań specjalne by ci nie robili. Progesteron bierzesz w dużej dawce, nie wiem co można by jeszcze zrobić. A potem zaczęli by się schodzić goście do pan z którymi byś była upchnięta. Ja jak byłam na 6 osobowej sali - czyli 6 osób i dajmy na to do 2 przyszli goscie... No masakra, brałam krzesełko i szlam siedzieć na klatce schodowej bo tam spokój był. Nawet w spokoju popłakać się nie dało, raz jak się pożyczałam było kilkanaście osób na sali z tymi gośćmi na raz więc... pod kołdra się chowałam. Po co ci to. Lepiej być w domu jeśli jesteś na etapie, ze trzeba czekać... :*
Trzymaj się kochana...
PGS 5 blastek, 4 zdrowe, podchodzę do pierwszego transferu.