witam wszystkich, potrzebuje pomocy i porady jak w temacie- mam 5 tygodniowego synka i właśnie przechodzi skok rozwojowy. non stop przy piersi ale niestety nie na spokojnie tylko się szarpie, drapie bije piastkami i poplakuje. zwlaszcza popoludniu,do poludnia jeszcze je ładnie. do tdgo jest nieodkladalny i placzliwy,kiepsko sypia. tak wiec chyba klasyczny skok rozwojowy -》 kryzys laktacyjny, zgadza się?
mi bardzo zależało na kp od samego początku ale już opadam z sił. jestem cały dzień sama z małym , cos mnie chyba jeszcze łapie i czuje się slaba, mało jem, ledwo żyje generalnie. do tego zero wsparcia od kogokolwiek w sumie, maz trochę zajmuje się dzieckiem po pracy ale już przebakuje o mm. i daliśmy mu wczoraj na noc, to tak lapczywie jadł ze mi się serce kraje ze go cycem mecze. i dzisiaj znowu bo już nie dałam rady,nie mogę go karmić na lezaco bo on się denerwuje, nie łapie dobrze piersi w tej pozycji co chwilę się budzi i jeszcze głośniej płacze.. A siedzieć cala noc nie dałabym rady wiec znów mm poszło w ruch... proszę powiedzcie czy ktoś miał taka sytuacje i wyszedl z kryzysu i na prostą z karmieniem piersią? bardzo się martwię, jestem klebkiem nerwów już przez to i to też na pewno nie działa na korzyść.. teraz nie wiem czy iść spać czy odciagac mleko laktatorem - szału z tym nie ma swoja droga
pomocy...