Witajcie,
jestem tu nowa, i bede wdzieczna za kaza pomoc. Przeszukalam tysiace stron w sieci, ktore poglebily tylko moje watpliwosci oraz straszne samopoczucie, wiec mam cicha nadzieje, ze moze ktoras z Was cos zasugeruje...
Zaczynajac od poczatku; jestem w pierwszej ciazy. Przez wiele lat bralam tabletki antykoncepcyjne i odstawilam je na pol roku przed planowana ciaza. Okresy mialam nieregularne. 1 dzien okresu przypadl na 11 listopada, ale byl to dziwny okres - bardzo krotki i bardzo ubogi w porownaniu do zwyczajowych. Z partnerem staralismy sie codziennie w okolicach owulacji, ktora wyliczylam na 23-24 listopada. 25go byl ostatni dzien, kiedy probowalismy, a moj partner wylecial do Anglii. Czekalismy bardzo niecierpliwie, i okazalo sie, ze udalo sie nam - jestem w ciazy, ktora potwierdzily badania. Tylko zgodnie z obliczeniami okresowymi ciaza ma juz 9 tydzien. A odczyty sa tak jakby z 7go... Pisze, bo w czwartek lekarz powiedzial nam, ze ciaza najprawdopodobniej przestala sie rozwijac. CRL wynosilo 3mm, a GS 28mm. Przezylismy najgorszy dzien w naszym zyciu... Lekarz skierowal mnie na kolejne badanie - dzis, i zabieg. Okazalo sie, ze zarodek jednak rosnie. Przy badaniu dzis mial prawie 6mm. Lekarz nie wykryl jednak bicia serca... Powiedzial, ze ponowi badanie za 4 dni, w najblizszy czwartek. Zgodnie z wiekiem liczonym od 1 dnia okresu - jest fatalnie... ale liczac od daty poczecia - 7 tydzien, dane sa w skali... Tylko to niebijace serduszko... Chociaz podobno jest szansa, ze sie wyksztalci do 8go tygodnia... Sama nie wiem, co myslec. Nie moge przestac plakac... Nie chce sobie robic nadziei, ale przyrost wyniosl ok 1mm na dzien od zeszlego czwartku... Czy jest najmniejsza szansa, ze cos tu jest zle policzone przez lekarza i to serduszko jeszcze sie pokaze? Czy lepiej powoli oswajac sie z mysla, ze... No wlasnie... Liczac od daty poczecia to idealnie poczatek 7go tygodnia... Ludze sie moze, ze jest jeszcze szansa, ale za kazda sugestie bede bardzo, przeogromnie wrecz wdzieczna...
jestem tu nowa, i bede wdzieczna za kaza pomoc. Przeszukalam tysiace stron w sieci, ktore poglebily tylko moje watpliwosci oraz straszne samopoczucie, wiec mam cicha nadzieje, ze moze ktoras z Was cos zasugeruje...
Zaczynajac od poczatku; jestem w pierwszej ciazy. Przez wiele lat bralam tabletki antykoncepcyjne i odstawilam je na pol roku przed planowana ciaza. Okresy mialam nieregularne. 1 dzien okresu przypadl na 11 listopada, ale byl to dziwny okres - bardzo krotki i bardzo ubogi w porownaniu do zwyczajowych. Z partnerem staralismy sie codziennie w okolicach owulacji, ktora wyliczylam na 23-24 listopada. 25go byl ostatni dzien, kiedy probowalismy, a moj partner wylecial do Anglii. Czekalismy bardzo niecierpliwie, i okazalo sie, ze udalo sie nam - jestem w ciazy, ktora potwierdzily badania. Tylko zgodnie z obliczeniami okresowymi ciaza ma juz 9 tydzien. A odczyty sa tak jakby z 7go... Pisze, bo w czwartek lekarz powiedzial nam, ze ciaza najprawdopodobniej przestala sie rozwijac. CRL wynosilo 3mm, a GS 28mm. Przezylismy najgorszy dzien w naszym zyciu... Lekarz skierowal mnie na kolejne badanie - dzis, i zabieg. Okazalo sie, ze zarodek jednak rosnie. Przy badaniu dzis mial prawie 6mm. Lekarz nie wykryl jednak bicia serca... Powiedzial, ze ponowi badanie za 4 dni, w najblizszy czwartek. Zgodnie z wiekiem liczonym od 1 dnia okresu - jest fatalnie... ale liczac od daty poczecia - 7 tydzien, dane sa w skali... Tylko to niebijace serduszko... Chociaz podobno jest szansa, ze sie wyksztalci do 8go tygodnia... Sama nie wiem, co myslec. Nie moge przestac plakac... Nie chce sobie robic nadziei, ale przyrost wyniosl ok 1mm na dzien od zeszlego czwartku... Czy jest najmniejsza szansa, ze cos tu jest zle policzone przez lekarza i to serduszko jeszcze sie pokaze? Czy lepiej powoli oswajac sie z mysla, ze... No wlasnie... Liczac od daty poczecia to idealnie poczatek 7go tygodnia... Ludze sie moze, ze jest jeszcze szansa, ale za kazda sugestie bede bardzo, przeogromnie wrecz wdzieczna...