Jacek_i_Jagoda
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 20 Kwiecień 2009
- Postów
- 692
Jacek:
Dziewczyny z "kolkami" to jest tak: albo faktycznie mają podłoże pokarmowo-jelitowe (i ftedy jakieś espumisany w kropelkach pomagają) albo nerwowe. Jak nasza mała miała takie problemy to się obczytałem różnych takich wyników badań w Stanach. Generalnie wychodziło, że druga przyczynna jest częstsza. Jednak tego należy zaliczyć spożywanie przez karmiącą mamę produktów wołowych. Generalnie zalecali odstawienie wołowiny i mleka krowiego (sera i jogurtów też bo to chodzi o białko a nie cukry jak np laktoza).
Generalnie efekt przychodził po kilku dniach do tygodnia.
Jeszcze długo potem potykaliśmy się o to mleko krowie i w efekcie trzeba było brać modyfikowane (ale popularne)
Drugie co wam mogę polecić to faktycznie jazda samochodem. U nas rewelacja, wyszło na jaw w czasie jazdy pogotowiem do szpitala bo już nikt nie wiedział co z tym zrobić (tak się pruła). Z czasem jazdę zastąpiliśmy spacerem wieczornym na rękach. Było i 30 minut spacerowałem przy -12st C.
Trzymajcie się. Powodzenia
Jacek (tata Miriam i Dobrusi)
Dziewczyny z "kolkami" to jest tak: albo faktycznie mają podłoże pokarmowo-jelitowe (i ftedy jakieś espumisany w kropelkach pomagają) albo nerwowe. Jak nasza mała miała takie problemy to się obczytałem różnych takich wyników badań w Stanach. Generalnie wychodziło, że druga przyczynna jest częstsza. Jednak tego należy zaliczyć spożywanie przez karmiącą mamę produktów wołowych. Generalnie zalecali odstawienie wołowiny i mleka krowiego (sera i jogurtów też bo to chodzi o białko a nie cukry jak np laktoza).
Generalnie efekt przychodził po kilku dniach do tygodnia.
Jeszcze długo potem potykaliśmy się o to mleko krowie i w efekcie trzeba było brać modyfikowane (ale popularne)
Drugie co wam mogę polecić to faktycznie jazda samochodem. U nas rewelacja, wyszło na jaw w czasie jazdy pogotowiem do szpitala bo już nikt nie wiedział co z tym zrobić (tak się pruła). Z czasem jazdę zastąpiliśmy spacerem wieczornym na rękach. Było i 30 minut spacerowałem przy -12st C.
Trzymajcie się. Powodzenia
Jacek (tata Miriam i Dobrusi)