reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

karmienie naszych maluszkow-zaczynamy od nowa ;-)

no nie da się zjeść bez pestek, nie da. Zuzia nie zje, ale mi posmakowały. Nawet dziś kupiłam:-) ale tania impreza to nie jest....

U nas z nowości jedzeniowych to płatki zbożowe Bobovity. Taka nowość- od 18 mca są, czyli zaraz:-) Raz Zuzia je na mm, raz na krowim. a często na sucho (oszukuję ją , że to czipsy jak woła, albo jak chcę mieć chwilę spokoju, to ją przekupuję).

Zuzi najbardziej smakują zupy, więc mięsko daję do zupy, tyle, że mocno rozdrobnione, a drugie danie na ogół bez mięsne- ryba jakaś albo makaron z jajem.
 
reklama
Ja to mam schize na punkcie jedzenia, karmienia. Moje dzieciaczki jeszcze nie jedza tego co my. Zawsze maja ososbny obiad bez soli. Przyprawiam tylko ziolami. Chcialam im zrobic kiedys taki dorosly obiad to znaczy pulpety ale pluly nimi. Zjadly dopiero jak im rozdziabdzialam i pomieszalam je z innymi rzeczami. Kiedys probowalismy im dac golabki z naszego talerza- nie jadly. Jajek nie tkna. Jajecznica pluja. Zastanawiam sie czasem jak to bedzie jak pojda np do przedszkola. Ziemniaki z sosem? Nie wiedza co to jest...

Ja sie po prostu tak przywzyczailam ze takie jedzenie im robie.
Co wy jeszcze dajecie na obiad i czy wasze dzieci jedza samodzielnie? Moje niby potrafia ale mam potem przez pol godziny sprzatania kuchni (nie liczac czyszczenia dzieciakow ;) )
 
gogana, mój je to, co my, ale mało solę (gdzieś czytałam, że po roku już trochę trzeba, bo nie ma za bardzo jak uzupełnić niedoborów jodu - sól jest nawet w słoiczkach po 9 miesiącu), nie daję przypraw z glutaminianem (tylko ziołowe mieszanki), nie gotuję tłustych i smażonych na głębokim oleju rzeczy (a jeśli coś takiego się trafi, robię Radkowi albo w innej wersji, albo coś zupełnie innego) i generalnie gotuję "pod Radka", ale tak, żebyśmy też mogli zjeść.

No i też niby sam ładnie je, nawet sprzątania nie ma, ale niestety szybko traci zainteresowanie i się zwyczajnie bawi, więc najczęściej jemy "na dwie łyżki" :)
 
Gogana-ja sie tak piescilam z jedzeniem dla niej do roku mniej wiecej.Potem zaczela jesc obiad z nami ale ogolnie dosyc zdrowe rzeczy jemy.Zreszta ja jestem wegetarianka,maz nie wiec bardzo czesto mamy dwie rozne odmiany tej samej potrawy i jeszcze jakbysmy trzecia musieli...

Ogolnie zjada chetnie i ladnie i wlasciwie od poczatku tak ma a jesli czegos nie chce to mowi "nie" i nie musi ale nie daje jej nic w zastepstwie.Ona sama vzuje kiedy jest najedzona,przymusu nie ma z tym ze jak wspnialam wiekszosc rzeczy chetnie je choc juz nie otwIersbuzi do wszystkiego jak dawnoej.Teraz woli sie upewnic co jada.
Moja jada ladnie widelczykiem kawalki ktore daja sie nakluc.Ostatnio na urodzinach zjadla przepieknie torta widelczykiem,nawet nie brudzac buzi (zreszta jak tylko cos na niej poczuje to wyciera,niestety tez rekawem...)z lyzka radzi sobie troche gorzej wiec raz daje,raz nie z przewaga na to drugie;)Czasem pomagam i jest ok.Czasem je po prostu rekami
 
Ostatnia edycja:
Gogana, ja też gotuję POli osobno. Bez soli, bez smażenia i niezdrowych rzeczy.

U nas kazdy praktycznie je co innego, mój mąz ma swoje kulturystyczne diety. Ja nie jem posiłkow smażonych i ciezkostrawnych, ale jednak jakieś sole, czosnki czy inne rzeczy dosypuje.. Pola na razie takich pikantnych nie lubi.

DLatego je gotowane warzywa plus makaron, lub ziemniaki, lub kasze i gotwane mięso. Dla mnei to nie problem ugotowac cos dla niej, zajmuje to gora 20 minut. Teraz korzystam głownie z mrozonek, pomrozilam tez sobie dynie pokrojoną.

Ona czasem jest ciekawa tego co jemy, czyli podżera B ryz, czy nam ogolnie kanapki. Jednak rzeczy typu Jaja muszą byc przemycane (w puree z dyni), nasze jajecznicee omija szerokim łukiem. Bardzo lubi jeść szynkę czy zolty ser, biale sery i jogurty. Owoce niektóre gryzie (banan, ostatnio mandarynka, a latem maliny), ale jabłka np za nic. Dlatego często jej daję owocowe słoiczki. W świeta np wlazila nam na kolana i zjadala ciasto- piernik i makowiec, czego wczesniej nie praktykowala. Ale podobalo jej sie chyba, ze wszyscy siedzą i jedzą i ona tez.

CO do jedzenia samodzielnego, to jest to najczesciej jedzenie wspomagane przeze mnie. Cos tam nadziewa na widelec, ja jej częśc daje łyzka. Sama je szynkę i ser, bulkę czy chleb w kawalkach trochę sama, troche ja.

Tez jej nie zmuszam, zeby dokanczala jedzenei, najczęsciej jest tak, ze ona nei chce jesc, bo nie chce siedziec w fotliku, tylko biegac, wiec muszę ją czyms zainteresowac (np rysuję misia, ktory je obiad i ona strasznie przezywa, ze on tez je i ze ona je i jakos wytrwa na siedząco) lub ostatecznie wlączam bajkę.

Mialam nawet rozmowę z nianią na temat diety, bo się niania martwila, ze tak monotonnie jada i bez sosow (?!) więc czasem jej makaron z sosem pomidorowym daje, ale z takim naturalnym przecierem, a nie koncentratem. NIania miala propozycje pierogow czy nalesnikow, ale ja uwazam, ze to są takie bezsensowne węglowodany (wystarczy jej dwa razy dziennie bulka czy chlebek na sniadanie i kolacje) i nie zamierzam na razie tego jej dawac.TYm bardziej smazone nalesniki, jak dla mnie zadnych wartosci odzywczych. Tak wiec dieta jest gotowana, z naciskiem na warzywa.
 
marta-oczywiscie tylko jej na dobre takie zdrowe jedzenie wyjdzie. Ja przestalam bo i tak nam podbierala.Czasem jesli zdecydujemy sie na cos mniej zdrowego,gotuje jej osobno.Np w piatki najczesciej mamy te nalesniki.(z tym ze ja lubie tez faszerowane warzywami).Tak sie juz utarlo,wpadaja znajomi i musza byc nalesniki ale wg mnie to zaden odpowiedni obiad dla dziecka wiec mala dostaje najpierw cos innego a ten nalesnik na deser;)
No to ci niania zaszalala ze wzbogacaniem diety ha ha.Osobiscie lubie i pierogi i nalesniki ale tak jak wspomnialas malo co wnosza jesli chodzi o wartosci odzywcze.a po prostu dobre i tyle.
jak tak czytam o diecie Poli to mi sie moja siostra przypomina.Starsza ode mnie a wlasnie takie "monotonne" jedzenie preferuje.nie przeszkadza jej suchy makaron z warzywami czy cos w tym stylu
 
myslę,ze niania zasugerowała sie pseudo- dietą, ktora kroluje w naszych przedszkolach, typu kluski, nalesniki i makaron. Wiadomo, to najtansze ...

Dopuki Pola jada w domu nei zamierzam tego wprawdzac, pewniw przedzkolu zaczna ja tym "raczyc":(
 
reklama
W kwestii naleśników- nie zgodzę się, że są bezwartościowe. Są na mleku (mogą być na mm). Dietetycy często polecają aby podawać je tym co mleka pić nie lubią. A do tego jeszcze dodać jakieś owoce zmiksowane i już zdrowe i smaczne danie. A smażyć można bez tłuszczu na patelni teflonowej lub na maśle-przecież smaży się je krótko
No i nikt przecież nie każe podawać codziennie...

Moja ostatnio je wzorowo. Mamy już opatentowany zestaw zup i 2 dań, które jada i tak daję jej na przemian.
Jemy też na 2 łyżki, bo samodzielne jedzenie szybko ją nudzi, a dwa, jak je zupę, to połowa z tej łyżki spływa, więc sama to by nic nie zjadła, bo połowę wyleje. Z 2 daniem już lepiej- widelczykiem sobie nakłuwa lub rączką pomaga.

Ma swoje dziwactwa jedzeniowe- nie zje z podwiniętymi rękawami, zawsze zostawia ze 2 łyżki zupy, mięso na ogół tylko zmielone albo mocno rozdrobnione, no i owoce to na ogół zmiksowane...Bo tak to do ręki tylko banan/jabłko, ale też na ogół wala się potem po mieszkaniu.

no i gotuję oddzielnie. Nie jemy jakoś szczególnie niezdrowo, ale jednak dużo przyprawiam i na ogół z sosem jakimś, a poza tym zostaje kwestia konsystencji, także prościej mi przygotować kilka porcji dla niej i zamrozić, niż bawić się w odlewanie i nie doprawianie naszego obiadu.

a jeśli chodzi o pierogi- w sumie to też zależy co w środku. Jak domowe pierogi z mięsem/twarogiem, to ok. z tym, że ja nie robię, a kupnych nie podam. ale na wigilii wcinała uszka z kapustą i grzybami ( raczej tych grzybów tam nie było). Bałam się trochę bo to jednak kapusta, ale nic jej nie było. Ale widać, że jej smakowało. No ale jako danie obiadowe to raczej odpada...
 
Ostatnia edycja:
Do góry