reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak zmienić nastawienie do ciąży...

anecka

Fanka BB :)
Dołączył(a)
2 Luty 2019
Postów
506
Cześć Dziewczyny,
Otóż jestem na początku 14 tygodnia ciąży, która była zaplanowana, choć nie myśleliśmy, że uda się za pierwszym razem.. Oboje z mężem ucieszyliśmy się, choć wiadomo, towarzyszyło nam też mnóstwo strachu i obaw... Jako że pracuję za biurkiem planowałam pracować jak najdłużej, jednak w 9 tygodniu miałam wypadek samochodowy, po którym zaczęłam mieć problem z kręgosłupem w odcinku lędźwiowym.. wiadomo, w ciąży rtg niemożliwe, leki przeciwzapalne, silniejsze przeciwbólowe też odpadają, tylko paracetamol i odpoczynek. Po 4 tygodniach siedzenia(leżenia) w domu, postanowiłam wrócić do pracy żeby nie zwariować, to było w ten czwartek... nie powiem żebym czuła się super dobrze, ale w końcu byłam wśród ludzi... i teraz od kilku dni bolały mnie jakby wargi sromowe, co po tym jak się ból nasilił, zlokalizowałam jako ból spojenia łonowego... masakra... boli przy każdym ruchu, w nocy zmieniając pozycję, ból wybudza ze snu, chodze jak staruszka... a przecież to dopiero początek II trymestru :-(... obawiam się, że będę musiała do końca ciąży prowadzić "oszczędny tryb życia" co dla mnie jako osoby dość aktywnej to jakiś dramat... z tyłu głowy wiem, że no niestety, jeśli trzeba będzie zrezygnować z chodzenia do pracy, długich spacerów, a trzeba bedzie więcej leżeć to trzeba będzie, ale z drugiej strony ten miesiąc, który już tak było, był okropny... Nie wiem jak zmienić nastawienie do całej tej sytuacji, jak odpuścić pracę, nie chce wyjść na taką co tylko zaszła to już na L4...póki co, ta ciąża to chyba najgorszy okres w moim życiu, nic tylko chce mi się płakać choć może to też wina hormonów... wiem, że moje samopoczucie też może źle wpływać na maleństwo i chciałabym je zmienić ale póki co nic tylko ból i złe samopoczucie...
Czy któraś z Was miała może podobnie? I jak sobie z tym poradziła?


Czy jest też na tym forum ktoś, kto miał podobnie, chodzi o ten ból spojenia łonowego w tak wczesnym etapie ciąży? Czy te dolegliwości minęły?
 
reklama
Rozwiązanie
Potrzebuję się wyżalić,
Mam dziś bardzo zły dzień...

Ogólnie niewiele się zmieniło, byłam u ortopedy, byłam u fizjoterapeuty, zalecili ćwiczenia, miałam usg miednicy, spojenie wygląda niby ok...

Więc nie mogę sobie zarzucić, że nic nie robiłam w kierunku poprawy mojego stanu, ale teraz wszystko się wydłuża w czasie, a ja mam już dość...

Pani Doktor wysłała mnie na L4 i jak odpoczęłam, leżałam kilka dni to już to spojenie prawie mi nie dokuczało.. miałam zacząć ćwiczyć sobie, wzmacniać kręgosłup ale zaraz po tym miałam amniopunkcję, przez, którą nie mogę za wiele tak jeszcze z tydzień czy coś tak, albo najlepiej do uzyskania zgody przez lekarza...
No ale odpoczęłam i już myślałam, że ten ból w kroku to mi już w ogóle przechodzi...
I tu właśnie wychodzi jak wielką obawę czują kobiety przed uzasadnionym wzięciem zwolnienia lekarskiego w ciąży. Ja także planowałam pracować najdłużej jak się da. Praca biurowa, w większości siedząca, jednak kontakt z dość specyficznymi ludźmi i stres ogromny. Przed ciążą nie było to dla mnie problemem, radziłam sobie doskonale. Środowisko w pracy mocno sfeminizowane, ogólnie panujący pogląd że "ciąża nie choroba". Przepracowałam 4 miesiące pomimo mdłości, przysypiania na biurku, ogromnego zmęczenia. Zdiagnozowano u mnie cukrzycę, wyniki krwi pogorszyły się, miałam problemy ze snem. W pracy zaczęły się akurat jakieś rewolucje, zmiana organizacji pracy, coraz większa presja. Spałam po 4 godziny dziennie, miałam problemy z jedzeniem, a co za tym idzie z uregulowaniem cukrów, wprowadzono mi insulinę. Zmagałam się z ciągłymi zapaleniami, musiałam brać antybiotyki.
Zaczęły się plamienia, okazało się że na łożysku pojawił się krwiak. Zalecenie od lekarza- odpoczynek. A ja głupia dalej się wahałam czy wziąć L4. No bo co w pracy powiedzą? Zaszła tylko i ucieka na zwolnienie. Do rozsądku przemówił mi mój mąż. Zrozumiałam, że jeżeli będę się upierać żeby pracować a coś się nie daj Boże stanie, będę miała do siebie ogromny żal. Zwłaszcza że z zajściem w ciąże były spore trudności.
Poszłam na zwolnienie. Wiem, że w pracy zostałam odpowiednio skomentowana przez część kobiet, ale mam to gdzieś. Od jakiegoś czasu ciężko wyjść mi nawet na dłuższy spacer. Ciążę przechodzę ciężko, nie wyobrażam sobie nawet żebym miała w takim stanie chodzić do pracy. Lista dolegliwości właściwie nie ma końca :) Dopadła mnie chyba każda możliwa, nawet zęby zaczęły mi pękać. Na szczęście za miesiąc rodzę.

Tak rozmawiając z niedzeciatymi koleżankami niestety często odnoszę wrażenie, że nie zdają sobie sprawy jak można się w ciąży czuć :(. Tak samo Panie, które dobrze przechodziły ciążę. Żona kuzyna np. w pierwszej ciąży czuła się dobrze i pracowała praktycznie do końca, drugą przechodzi zupełnie inaczej i była w szoku, że tak można się czuć "tylko" z powodu ciąży.

Teraz jestem mądrzejsza i wiem, że nie należy nikogo oceniać jeśli z tego zwolnienia korzysta. Nawet jak się dobrze czuje, niech każda przechodzi ciążę tak jak tego chce i żeby była zadowolona !
 
reklama
I tu właśnie wychodzi jak wielką obawę czują kobiety przed uzasadnionym wzięciem zwolnienia lekarskiego w ciąży. Ja także planowałam pracować najdłużej jak się da. Praca biurowa, w większości siedząca, jednak kontakt z dość specyficznymi ludźmi i stres ogromny. Przed ciążą nie było to dla mnie problemem, radziłam sobie doskonale. Środowisko w pracy mocno sfeminizowane, ogólnie panujący pogląd że "ciąża nie choroba". Przepracowałam 4 miesiące pomimo mdłości, przysypiania na biurku, ogromnego zmęczenia. Zdiagnozowano u mnie cukrzycę, wyniki krwi pogorszyły się, miałam problemy ze snem. W pracy zaczęły się akurat jakieś rewolucje, zmiana organizacji pracy, coraz większa presja. Spałam po 4 godziny dziennie, miałam problemy z jedzeniem, a co za tym idzie z uregulowaniem cukrów, wprowadzono mi insulinę. Zmagałam się z ciągłymi zapaleniami, musiałam brać antybiotyki.
Zaczęły się plamienia, okazało się że na łożysku pojawił się krwiak. Zalecenie od lekarza- odpoczynek. A ja głupia dalej się wahałam czy wziąć L4. No bo co w pracy powiedzą? Zaszła tylko i ucieka na zwolnienie. Do rozsądku przemówił mi mój mąż. Zrozumiałam, że jeżeli będę się upierać żeby pracować a coś się nie daj Boże stanie, będę miała do siebie ogromny żal. Zwłaszcza że z zajściem w ciąże były spore trudności.
Poszłam na zwolnienie. Wiem, że w pracy zostałam odpowiednio skomentowana przez część kobiet, ale mam to gdzieś. Od jakiegoś czasu ciężko wyjść mi nawet na dłuższy spacer. Ciążę przechodzę ciężko, nie wyobrażam sobie nawet żebym miała w takim stanie chodzić do pracy. Lista dolegliwości właściwie nie ma końca :) Dopadła mnie chyba każda możliwa, nawet zęby zaczęły mi pękać. Na szczęście za miesiąc rodzę.
Ojej.. współczuję dolegliwości... życzę dużo zdrówka!

Ja powoli dojrzewam do decyzji o tym, żeby zacząć faktycznie myśleć o sobie... akurat jeśli chodzi o moje koleżanki z pracy, one już po wypadku mówiły, żebym nie wracała(kierownik za to z początku myślał, że udaję)... a ja na zwolnieniu zamiast leżeć jeszcze pracowałam tydzień z domu, żeby podopinać wszystkie sprawy i nikomu nie robić problemu.. trochę też dlatego, że nikt nie zrobiłby tego lepiej ode mnie :-D, a odpowiedzialność duża i nie mogłabym spać nie wiedząc, czy aby na pewno wszystko zostało dopięte... później byłam zła, bo od kierownika głupiego "dziękuję" nie usłyszałam... zupełnie jakby brał to za pewnik, że przecież nie zrzucę na nikogo swoich obowiązków...

A wszystko dlatego, że przecież z ciążą jest wszystko ok, a to że ja źle się czuję... niestety charakter mam taki, że nie narzekam jak coś boli, jak jestem chora to tylko jak faktycznie już gardło mi krwawi to idę do lekarza... no bo jak to, ja nie dam rady?
I ciężko mi się przestawić, na tryb obchodzenia się ze sobą jak z jajkiem...
Dlatego chyba to złe samopoczucie w ciąży tak mnie dołuje..

Druga sprawa, mam jakieś takie obawy, przed lekarzami... jakby boję się, że lekarz nie uwierzy mi, że się źle czuję, albo że boli... i powie, że sobie wymyślam, że z tym da się żyć, że nic mi nie dolega, a ja jestem po prostu leniwa...
Pewnie dlatego, że już od 13 roku życia cierpiałam na migreny, a nauczyciele, lekarze, nie chcieli w to wierzyć, badania nic nie wykazały, a ja migreny mam do dziś.. "taka uroda"...

Mamy niedzielę, ból tego spojenia jakby zmalał przy chodzeniu, jeśli chodzę malutkimi kroczkami.. dalej boli przy zmianie pozycji, przekręcaniu się z boku na bok, ale już da się to jakoś znieść...

Postanowiłam, że jutro pójdę do pracy i zobaczymy... jeśli będzie ciężko, poproszę o pracę z domu i zobaczymy co w czwartek powie Pani ginekolog... postaram się już nie walczyć ze sobą, nie usiłować być niewadomo jak silna, przecież nie muszę nikomu nic udowadniać... a konsekwencje tej upartości mogą być faktycznie ciężkie i nie wybaczyłabym sobie jeśli przez mój upór coś miałoby się stać...
A kto wie, może bedzie dobrze i nie będę musiała stawać przed tym dylematem..
 
Tak rozmawiając z niedzeciatymi koleżankami niestety często odnoszę wrażenie, że nie zdają sobie sprawy jak można się w ciąży czuć :(. Tak samo Panie, które dobrze przechodziły ciążę. Żona kuzyna np. w pierwszej ciąży czuła się dobrze i pracowała praktycznie do końca, drugą przechodzi zupełnie inaczej i była w szoku, że tak można się czuć "tylko" z powodu ciąży.

Teraz jestem mądrzejsza i wiem, że nie należy nikogo oceniać jeśli z tego zwolnienia korzysta. Nawet jak się dobrze czuje, niech każda przechodzi ciążę tak jak tego chce i żeby była zadowolona !

No właśnie ja też nie myślałam, że w ciąży można czuć się tak źle... wszystkie znane mi kobiety w ciąży raczej się nie skarżyły, ale też w sumie kto by chciał ciągle narzekać...
Dlatego też moje oczekiwania były trochę inne... miałam promienieć i tak dalej :-D ..
 
No właśnie ja też nie myślałam, że w ciąży można czuć się tak źle... wszystkie znane mi kobiety w ciąży raczej się nie skarżyły, ale też w sumie kto by chciał ciągle narzekać...
Dlatego też moje oczekiwania były trochę inne... miałam promienieć i tak dalej :-D ..

Ja też miałam takie założenie ;) Teraz też w pracy się nie chwalę, że mnie kręgosłup boli czy, że rano całe śniadanie zwróciłam. Może w sumie lepiej zacząć mówić takie rzeczy, żeby uświadamiać społeczeństwo ;).
 
Ja też miałam takie założenie ;) Teraz też w pracy się nie chwalę, że mnie kręgosłup boli czy, że rano całe śniadanie zwróciłam. Może w sumie lepiej zacząć mówić takie rzeczy, żeby uświadamiać społeczeństwo ;).

To chyba i tak nic nie da. Smutne to niestety, ale zauważyłam, że to głównie kobieta dla kobiety będzie miała najmniej empatii. To już mężczyźni są w większym stanie zrozumieć, że ciąża może być jak choroba. Kobiety które nie rodziły nie wierzą, bo ich siostra/kuzynka/koleżanka czuła się dobrze, więc to jakaś ściema. Te które przechodziły ciążę dobrze też nie uwierzą, bo one się czuły dobrze, więc wszystkie tak powinny mieć :) Zresztą ile można narzekać? Zaszłam ostatnio do pracy na chwilę w odwiedziny, zaczepiło mnie ok 8 osób i teraz każdemu na pytanie "jak się czujesz?" co właściwie odpowiadać? Zwłaszcza że większość dolegliwości ciążowych (przynajmniej w moim przypadku) to sprawy dość intymne :).

A co do lekarza "taka Pani uroda", to taki prowadził mi pierwszą ciążę. Teraz trafiłam na lekarkę, która jest bardzo dokładna. Chyba czasem aż za bardzo, ale z dwojga to już wolę przesadę w tą stronę niż olewanie wszystkiego :)
 
Co do migreny - spróbuj wyeliminować z diety glutaminian sodu - też przerabiałam diagnostykę, z migrenami walczyłam od końca podstawówki, a okazało się efektem na glutaminian...


A co do chorobowego - też uważałam, że ciąża to nie choroba, przed ciążą mega aktywna (praca, często nadgodziny, bo oczywiście muszę wszystko sama, bo najlepiej, itd, dodatkowe projekty, bieganie, pływanie, trening do maratonu, itd)
O ciąży najpierw nikt nie wiedział, potem się dowiedzieli jak miałam mdłości bo kumpel miał rybę... Aż pewnego dnia w wc zobaczyłam krew... I tak do 7mc prawie leżałam, a potem prowadziłam bardzo oszczędny tryb życia... Oczywiście, było cholernie ciężko - jak ktoś jest przyzwyczajony być aktywnym 18h/dobę, biegać 50km/tydz itd to zmiana na leżenie 23,5h/dobę to... (kilka tygodni wstawanie tylko do wc ewentualnie szybki prysznic, nawet nie mogłam iść sobie zrobić kanapki...)
Ale mam córkę [emoji7]

Pomyśl - co by było, gdyby pojawiły się komplikacje? Zaryzykujesz ciążę z powodu pracy?
 
Co do migreny - spróbuj wyeliminować z diety glutaminian sodu - też przerabiałam diagnostykę, z migrenami walczyłam od końca podstawówki, a okazało się efektem na glutaminian...


A co do chorobowego - też uważałam, że ciąża to nie choroba, przed ciążą mega aktywna (praca, często nadgodziny, bo oczywiście muszę wszystko sama, bo najlepiej, itd, dodatkowe projekty, bieganie, pływanie, trening do maratonu, itd)
O ciąży najpierw nikt nie wiedział, potem się dowiedzieli jak miałam mdłości bo kumpel miał rybę... Aż pewnego dnia w wc zobaczyłam krew... I tak do 7mc prawie leżałam, a potem prowadziłam bardzo oszczędny tryb życia... Oczywiście, było cholernie ciężko - jak ktoś jest przyzwyczajony być aktywnym 18h/dobę, biegać 50km/tydz itd to zmiana na leżenie 23,5h/dobę to... (kilka tygodni wstawanie tylko do wc ewentualnie szybki prysznic, nawet nie mogłam iść sobie zrobić kanapki...)
Ale mam córkę [emoji7]

Pomyśl - co by było, gdyby pojawiły się komplikacje? Zaryzykujesz ciążę z powodu pracy?

No właśnie mam jakieś takie głupie myślenie, że póki co to z ciążą jest ok, tylko ze mną coś nie tak, że mnie boli, a ja przecież dam radę... wiem, że to strasznie niedobre, bo przecież to już nie tylko mój organizm... jeśli ja jestem osłabiona, to dla ciąży to też nic dobrego... tak to jest jak niestety całe życie trzeba było być silnym i sobie radzić, nie okazywać słabości...

Ale dzięki kilku rozmowom i dzięki Waszym wpisom już przestałam walczyć ze sobą...

Ból w kroku nie przeszedł, dodatkowo od siedzenia kręgosłup bolal do tego stopnia, że w pewnym momencie położyłam się w biurze na podłodze...
Koleżanka odwiozła mnie do domu, wniosła mi laptopa i papiery bo dźwiganie już też odpada i do wizyty u lekarza będę pracowała z domu... trudno, najwyraźniej mój organizm potrzebuje odpoczynku...

Źle mi z tym trochę, bo plany były inne...
Ale wiem, że robię dobrze, że nawet jeśli dmucham na zimne to lepiej tak niż gdyby coś się stało i wiedziałabym, że to tylko i wyłącznie moja wina...

Postaram się teraz już nie robić nic na siłę i nie wymagać od siebie więcej niż mogę znieść... będę czuła się dobrze i mogła wrócić jeszcze do pracy, to super... nie będę mogła, to będę odpoczywać...

Może też jak już jakoś to się poukłada, dostanę wskazówki od lekarza, to może będę mogła skupić się na ciąży i zaczne się nią cieszyć, a nie tylko myśleć jak mi to wszystko przeszkadza, że nie jest tak jak sobie wymarzyłam...
 
Co do migreny - spróbuj wyeliminować z diety glutaminian sodu - też przerabiałam diagnostykę, z migrenami walczyłam od końca podstawówki, a okazało się efektem na glutaminian...

A to chyba ciężko wyeliminować bo jest do wielu rzeczy dodawany? Ogólnie staram się jeść jak najmniej przetworzonej żywności, ale zwrócę na to większą uwagę :-) dzięki!
Ja ze swojej strony dodam, że podobno imbir dobrze zapobiega migrenom, tak dzisiaj akurat z koleżanką rozmawiałam i właśnie faktycznie, jak na zimę codziennie się imbir dodaje do herbaty, to ta głowa jakoś rzadziej boli :-) warto się temu przyjrzeć :-)
 
No właśnie mam jakieś takie głupie myślenie, że póki co to z ciążą jest ok, tylko ze mną coś nie tak, że mnie boli, a ja przecież dam radę... wiem, że to strasznie niedobre, bo przecież to już nie tylko mój organizm... jeśli ja jestem osłabiona, to dla ciąży to też nic dobrego... tak to jest jak niestety całe życie trzeba było być silnym i sobie radzić, nie okazywać słabości...

Ale dzięki kilku rozmowom i dzięki Waszym wpisom już przestałam walczyć ze sobą...

Ból w kroku nie przeszedł, dodatkowo od siedzenia kręgosłup bolal do tego stopnia, że w pewnym momencie położyłam się w biurze na podłodze...
Koleżanka odwiozła mnie do domu, wniosła mi laptopa i papiery bo dźwiganie już też odpada i do wizyty u lekarza będę pracowała z domu... trudno, najwyraźniej mój organizm potrzebuje odpoczynku...

Źle mi z tym trochę, bo plany były inne...
Ale wiem, że robię dobrze, że nawet jeśli dmucham na zimne to lepiej tak niż gdyby coś się stało i wiedziałabym, że to tylko i wyłącznie moja wina...

Postaram się teraz już nie robić nic na siłę i nie wymagać od siebie więcej niż mogę znieść... będę czuła się dobrze i mogła wrócić jeszcze do pracy, to super... nie będę mogła, to będę odpoczywać...

Może też jak już jakoś to się poukłada, dostanę wskazówki od lekarza, to może będę mogła skupić się na ciąży i zaczne się nią cieszyć, a nie tylko myśleć jak mi to wszystko przeszkadza, że nie jest tak jak sobie wymarzyłam...
Ale to właśnie gdy Cię boli to jest oznaką że ciaza może być nie tak. Oczywiście nie każdy ból to oznacza. Ale to że dziecko cierpi Ty nie będziesz wiedzieć bo za dziecko nie czujesz. Sygnały wszelkie pojawiają się w twoim organizmie. Ja jak wcześniej pisałam, przestałam się oglądać na pracę, bo nikt za mnie ciazy nie donosi, nie urodzi, życia nie przeżyje.
Ja idąc na zwolnienie przwtlumaczylam sobie że prac mogę mieć wiele, dzieci nie jestem w stanie zaplanowac
 
reklama
Ale to właśnie gdy Cię boli to jest oznaką że ciaza może być nie tak. Oczywiście nie każdy ból to oznacza. Ale to że dziecko cierpi Ty nie będziesz wiedzieć bo za dziecko nie czujesz. Sygnały wszelkie pojawiają się w twoim organizmie. Ja jak wcześniej pisałam, przestałam się oglądać na pracę, bo nikt za mnie ciazy nie donosi, nie urodzi, życia nie przeżyje.
Ja idąc na zwolnienie przwtlumaczylam sobie że prac mogę mieć wiele, dzieci nie jestem w stanie zaplanowac
Mam obawy, że Pani doktor (gin) nie da mi zwolnienia, tylko odeśle do innego specjalisty, a ja już nie wyrabiam z bólu pleców i tego spojenia, nawet pracujac z domu... a ortopede mam dopiero 13.01. A też sie obawiam, że ortopeda nie wpisze mi kodu B...

Czy mam paranoje?
 
Do góry