PerseaNigra
Fanka BB :)
Witam. Mam mały problem z półtoraroczną córeczką. Niestety problem rośnie razem z nią. Ogólnie jest dzieckiem temperamentnym i podążającym własnymi ścieżkami. Uważam to za zaletę jednak mogłaby być trochę grzeczniejsza. Od kilku miesięcy ubieranie jej czy zmienianie pieluchy kończy się walką. Najgorsze jest to, że codziennie obiecuję sobie, że nie będę na nią krzyczeć, jednak jest to jedyna skuteczna metoda opanowania jej. Sytuacja z dziś. Przebieramy się z piżamki. Jakoś wyprosiłam, żeby pozwoliła zmienić sobie pieluchę (czasem pomaga coś atrakcyjnego danego do rączki) Przy zakładaniu rajtuzek musiałam usiąść jej na nogach. Rozwijająca się ciąża powoduje, że coraz bardziej boję się przypadkowego kopniaka. Dla niej machanie nogami to niezła frajda. No ale po tym mi już uciekła bez bluzeczki. Nie pomogło proszenie i obiecywanie wyjścia na dwór (czasem pomaga). Dopiero jak ją złapałam i krzyknęłam, to płakała ale leżała grzecznie. Drogie mamy i specjaliści. Macie jakieś sposoby na takie zachowanie? Oczywiście to tylko przykład braku porozumienia między nami. Czasem potrafi się położyć i krzyczeć, że np. nie chce wyjść z piaskownicy. Jak mogę to nie reaguję, jak nie mogę to wezmę na ręce i wychodzimy albo zagaduję, że idziemy do taty, do misia czy czegoś tam. Niestety wszelkie triki działają tylko w danej sytuacji ale nie wpływa to na ogólną poprawę zachowania.