reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak radzicie sobie ze stresem?

NataliaSkk

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
16 Sierpień 2019
Postów
32
Cześć dziewczyny, tyle czasu juz się meczę z własnymi myslami, że może coś mądrego podpowiecie .. :) Oczywiście w teorii wiem, że nie powinnam się teraz denerwować itd, ale życie- życiem. Jestem w 7 miesiącu ciązy (chcianej, wyczekanej, z problemami na początku) i od trzech miesięcy toczę walkę ze stresem. Otóż po problematycznym pierwszym trymestrze pomyślałam, że może powinniśmy pojechać w odwiedziny do teściów- zapewne za szybko tam nie wrócimy, więc tarabaniąc się parę godzin dotarliśmy po to, żeby się nasłuchać pretensji, agresji, oskarzycielskiego tonu i własciwie ani jednego pytania o to jak się czuję. Uważam, że wręcz na nas napadli (chodzi o decyzję zyciową jaką podjęliśmy, która ich w ogóle nie dotyczy, ale że są nadopiekuńczy i zawsze chcą rządzić, czuli się więc w obowiązku powiedzieć co o tym myślą). Podważyli w tej rozmowie moją uczciwość i zdenerwowali mnie tak, że az skurczy brzucha dostałam i trzeba było jechać do lekarza.. :/ Od tamtej pory cyrk trwa, bo inaczej tego nazwać nie można. Przestaliśmy się z męzem odzywać, żeby się jakos uspokoic i skupić na dziecku, ale to niestety nie pomaga. Była niezapowiedziana wizyta- a jakże, obrażanie nas i kolejne epitety, teraz telefony z płaczem i pretensjami do męża, z którym trzymamy się razem i próbujemy nie dawać.. Jestem po prostu zdruzgotana, nie ma dnia żebym o tym nie myslała, nasze pierwsze dziecko jest w drodze a nasi bliscy nam tyle krwi napsuli, nie mają żadnego szacunku do mnie ani do sytuacji. Ba- są oczywiście pokrzywdzeni i obrażeni. Mam dość i obawiam się, że nigdy tego nie zapomnę ...
 
reklama
Rozwiązanie
Porozmawiaj ze swoim mężem, niech nie odbiera telefonów, musicie niestety mocno ograniczyć kontakt z toksycznymi ludźmi, którzy mają na Was aż taki wpływ.
Ja mieszkam z teściami niemalże na jednej ulicy, a na palcach dłoni zliczę, ile razy w roku się widzimy, taka ze mnie zołza ;)
Hehe, twardo się postawiłaś ;) Ja też do mięczaków nie należę, chyba po prostu wybrali zły czas na siłowanie się. Uf, dobrze , że tu napisałam, od razu mi lepiej wiedząc, że nie jesteśmy największymi potworami na tej ziemi i inni potwierdzają nasz punkt widzenia :D
Cześć dziewczyny, tyle czasu juz się meczę z własnymi myslami, że może coś mądrego podpowiecie .. :) Oczywiście w teorii wiem, że nie powinnam się teraz denerwować itd, ale życie- życiem. Jestem w 7 miesiącu ciązy (chcianej, wyczekanej, z problemami na początku) i od trzech miesięcy toczę walkę ze stresem. Otóż po problematycznym pierwszym trymestrze pomyślałam, że może powinniśmy pojechać w odwiedziny do teściów- zapewne za szybko tam nie wrócimy, więc tarabaniąc się parę godzin dotarliśmy po to, żeby się nasłuchać pretensji, agresji, oskarzycielskiego tonu i własciwie ani jednego pytania o to jak się czuję. Uważam, że wręcz na nas napadli (chodzi o decyzję zyciową jaką podjęliśmy, która ich w ogóle nie dotyczy, ale że są nadopiekuńczy i zawsze chcą rządzić, czuli się więc w obowiązku powiedzieć co o tym myślą). Podważyli w tej rozmowie moją uczciwość i zdenerwowali mnie tak, że az skurczy brzucha dostałam i trzeba było jechać do lekarza.. :/ Od tamtej pory cyrk trwa, bo inaczej tego nazwać nie można. Przestaliśmy się z męzem odzywać, żeby się jakos uspokoic i skupić na dziecku, ale to niestety nie pomaga. Była niezapowiedziana wizyta- a jakże, obrażanie nas i kolejne epitety, teraz telefony z płaczem i pretensjami do męża, z którym trzymamy się razem i próbujemy nie dawać.. Jestem po prostu zdruzgotana, nie ma dnia żebym o tym nie myslała, nasze pierwsze dziecko jest w drodze a nasi bliscy nam tyle krwi napsuli, nie mają żadnego szacunku do mnie ani do sytuacji. Ba- są oczywiście pokrzywdzeni i obrażeni. Mam dość i obawiam się, że nigdy tego nie zapomnę ...
Mam bardzo podobną sytuację. Też walczę z nerwami. Boję die o dziecko. Mam nadzieję że to nie zaszkodzi, modlę się o to co wieczór. Ale rady nie mam, pije melise która nic nie daje. Dostałam od lekarza skierowanie do psychologa, żeby to przegadać ale nie miałam odwagi pójść.
 
reklama
Akurat nie chodzi o ciążę, o zupełnie inną decyzję..
Nie jest jedynym dzieckiem, ale jedynym synem, też mi go bardzo szkoda tym bardziej, że zaczynają lecieć teksty w stylu : " A jak im się coś stanie to nie bedzie Ci wstyd za swoje zachowanie?" :/ no szantaż emocjonalny na najniższym poziomie. Szkoda, ze o dziecko i o to czy nam się nic nie stanie już nikt się nie martwił ..
Naprawdę obawiam się, że nie jestem w stanie przełknąć tego zachowania i udawać, że nic się nie stało

Moja teściowa też ma takie teksty. My po prostu na to nie reagujemy i ty też nie powinnaś się przejmować. Jesteście dorośli, możecie podejmować własne decyzje. Jeśli okażą się błędne to się okażą, ale nikt nie może Wam mówić jak macie żyć. Tym bardziej w czasie oczekiwania na maleństwo. My się od teściów odcięliśmy, bo teściowa jest toksyczna i uważa, że ja się do niczego nie nadaje, a jej syn jest takim ideałem, że powinien być najlepiej jej mężem, bo tylko ona da mu to, co najlepsze. Dzwoni codziennie, ale nie odbieramy, bo nie mamy zamiaru psuć najpiękniejszego czasu w naszym życiu. Już sporo momentów nam zepsuła. Jestem zdania, że jeśli ktoś nie potrafi cieszyć się szczęściem swojego dziecka to lepiej się odciąć i żyć po swojemu mimo sprzeciwu innych. W końcu nikt za nas życia nie przeżyje.
 
Z teściami też miałam przeboje - teść to typ tyrana, który nie uznaje innego zdania, niż własne, zawsze ma rację, o wszystkim wszystko wie, no najmundrzejszy we wsi, a do tego nie znosi sprzeciwu.
Okres narzeczeństwa - luz.
Wieść o ciąży - radość.
Ale jak po ślubie zamieszkałam z mężem u moich rodziców (niespełna 300m od teściów), to zaczęły się schody, bo jak to! Mój mąż już nie będzie na każde skinienie latać do tatusia???
Hitem był telefon, żeby mąż przyjechał skosić trawę, a zaznaczę, że teść to zdrowy byk w sile wieku!
No i się zaczęło, że ja niedobra, bo synusia mu zabieram, bo pić wódki do oporu i przy każdej okazji nie pozwalam, bla bla bla.
Na szczęście ja mam taki charakter, że koło dupy mi latały teksty teścia, a przez 9 lat małżeństwa udało mi się trochę naprostować myślenie męża - który był zawsze na pstryknięcie palcami, ale jak on czegoś potrzebował, to rodzice mieli go w dupie.

Porozmawiaj ze swoim mężem, niech nie odbiera telefonów, musicie niestety mocno ograniczyć kontakt z toksycznymi ludźmi, którzy mają na Was aż taki wpływ.
Ja mieszkam z teściami niemalże na jednej ulicy, a na palcach dłoni zliczę, ile razy w roku się widzimy, taka ze mnie zołza ;)
 
Mam bardzo podobną sytuację. Też walczę z nerwami. Boję die o dziecko. Mam nadzieję że to nie zaszkodzi, modlę się o to co wieczór. Ale rady nie mam, pije melise która nic nie daje. Dostałam od lekarza skierowanie do psychologa, żeby to przegadać ale nie miałam odwagi pójść.
Jeśli mogę doradzić- idź do psychologa, po to jest, zeby Ci pomóc. Obiecuję - nie ugryzie ;) Ja swojego czasu też chodziłam, teraz przeczytałam chyba wszystko co mogłoby mi pomóc naprostować myślenie.
Życzę nam spokojnego końca ciąży.. :)
 
Moja teściowa też ma takie teksty. My po prostu na to nie reagujemy i ty też nie powinnaś się przejmować. Jesteście dorośli, możecie podejmować własne decyzje. Jeśli okażą się błędne to się okażą, ale nikt nie może Wam mówić jak macie żyć. Tym bardziej w czasie oczekiwania na maleństwo. My się od teściów odcięliśmy, bo teściowa jest toksyczna i uważa, że ja się do niczego nie nadaje, a jej syn jest takim ideałem, że powinien być najlepiej jej mężem, bo tylko ona da mu to, co najlepsze. Dzwoni codziennie, ale nie odbieramy, bo nie mamy zamiaru psuć najpiękniejszego czasu w naszym życiu. Już sporo momentów nam zepsuła. Jestem zdania, że jeśli ktoś nie potrafi cieszyć się szczęściem swojego dziecka to lepiej się odciąć i żyć po swojemu mimo sprzeciwu innych. W końcu nikt za nas życia nie przeżyje.
Dzięki za odpowiedź, tak trzeba będzie zrobić - nie odbierać, skoro nie umie się zachować jak człowiek.
Ależ to przykre, że teściowe, same bedące matkami taki los nam gotują i naszym dzieciom .. :/
 
Porozmawiaj ze swoim mężem, niech nie odbiera telefonów, musicie niestety mocno ograniczyć kontakt z toksycznymi ludźmi, którzy mają na Was aż taki wpływ.
Ja mieszkam z teściami niemalże na jednej ulicy, a na palcach dłoni zliczę, ile razy w roku się widzimy, taka ze mnie zołza ;)
Hehe, twardo się postawiłaś ;) Ja też do mięczaków nie należę, chyba po prostu wybrali zły czas na siłowanie się. Uf, dobrze , że tu napisałam, od razu mi lepiej wiedząc, że nie jesteśmy największymi potworami na tej ziemi i inni potwierdzają nasz punkt widzenia :D
 
Rozwiązanie
Do góry