U mnie z córą jest podobnie jak u gaja23, córa jest bardzo wrażliwym dzieckiem, uwielbia wszystkie dzieci jednak nie wszystkie to uwielbienie odwzajemniają i dokuczają jej robiąc wielką przykrość. Reaguje dość gwałtownie krzykiem i nerwami, oczywiście to ona jest winna, a nie dzieci które ją wyzywają lub biją.
Kilka razy w 1 klasie byłam wzywana do szkoły, nawet wysłano mnie do poradni pedagogicznej, straszono kuratorium, a pani dyrektor usilnie próbowała mi wmówić, że zachowanie córki nie ma nic wspólnego ze szkołą, tylko na 100 % coś dzieje się w domu, a może to przez pojawienie się małego braciszka na świecie - tylko że w domu córa zachowywała się zupełnie normalnie, a z braciszka bardzo się cieszyła. Pani w poradni tłumaczyła jej że nie wszystkie dzieci będą ją lubił, że zdarzy się tak, że ktoś jej dokuczy i jeśli będzie czuła w sobie złość, to ma policzyć do 10, zgnieść kartkę papieru lub poprosić wychowawczynię by pozwoliła jej na chwilkę wyjść na korytarz, żeby ochłonęła.
W drugiej klasie zmieniła im się wychowawczyni i to troszkę pomogło, już nie otrzymywałam telefonów z informacją, że mam natychmiast przyjść po córkę do szkoły, wychowawczyni nie wysyłała dziecka do dyrektorki, nikt nie wysyłał nas do poradni. Wychowawczyni sama starała się łagodzić sytuację i dużo dało to jak podchodziła do dzieci. Oczywiście to nie wyeliminowało zaczepek całkowicie, więc cały czas tłumaczyliśmy córci w domu, że ma się tym wszystkim nie przejmować, że dzieci jej dokuczają czasem z zazdrości (np. jak wyśmiewali jej prace plastyczne za które dostawała pochwały od nauczycieli), a czasem zwyczajnie ze złośliwości lub złego wychowania (są u niej w klasie pojedyncze przypadki dzieci wychowywanych na egoistów co zadzierają nosa, bo mają markowe ciuchy i zabawki, telefony
, poniżają dzieci, które takich gadżetów nie mają, itp.).
Teraz córa jest w 3 klasie, chyba wydoroślała i wreszcie nasze tłumaczenia dały efekty, bo wyciszyła się, stara panować nad emocjami, powoli ignoruje zaczepki, a gdy ktoś ją uderzy zamiast oddawać informuje o tym nauczycielkę (nie popieram donoszenia, no ale lepsze to niż opinia o moim dziecku, że jest agresywne i bije dzieci, bo przecież nikt już nie wnika, że robi to w obronie własnej). W tym roku jak do tej pory tylko raz dostałam informację od wychowawcy, że córa nie opanowała swoich emocji i z nerwów rzuciła piórnikiem, a to już wielki sukces w porównaniu z 1 klasą kiedy kilka razy w miesiącu miałam takie telefony.