reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak i kiedy powiedzieć w pracy?

Ja zapytałam, bo sama byłam zaskoczona reakcją w pracy i to bardzo pozytywnie. Pracuję z małymi dziećmi, które ciągle chodzą zakatarzone, niektóre z temperaturą odsyłam do domu, ale co zrobić, rodzice też muszą pracować :) Jestem już po antybiotyku (zaraziłam się w pracy anginą) więc nie chcę więcej ryzykować zdrowia mojego maleństwa, zwłaszcza, ze jest wyczekane i przeszliśmy z mężem długą drogę zanim się udało. teraz ciąża nie jest zagrożona, ale wolę z wirusami i zarazkami nie ryzykować. Chciałam pracować chociaż do półrocza, ale po tym antybiotyku po prostu boje się kolejnego. Z kolei z każdym katarem nie mogę siedzieć na zwolnieniu nie wiadomo ile, a kartotekę laryngologiczną mam dość obszerną, ciągle mnie coś łapie, były lata, kiedy co miesiąc brałam antybiotyki, ale głupio mi było iść na zwolnienie, więc brałam 2 dni urlopu a jak się poczułam lepiej wracałam do pracy. Teraz nie mogę sobie na coś takiego pozwolić. Nasza wspólna decyzja była taka, że idę na zwolnienie, dyrekcja ma możliwość zatrudnienia kogoś na zastępstwo na ten czas, dzieci będą miały swoją panią i nie ucierpi na tym ich nauka (bo nauka na zastępstwach nie jest tak samo efektywna) a ja będę miała spokojną głowę.

Dodam, że też mam umowę na czas określony, ale nie martwię się tym, rodzina jest na pierwszym miejscu :)

Nie było żadnych sensacji w pracy, wręcz odwrotnie, dostałam gratulacje, jestem traktowana zupełnie normalnie, jakbym była stałym pracownikiem. Obiecałam doprowadzić kilka spraw do końca, przekazałam dokumentację nowej pani i sprawa jest wyjaśniona.
 
reklama
ja przy pierwszej ciąży też byłam traktowana rewelacyjnie, mogłam chodzić po 4 godzinach do domu a miałam płatne cały dzień i nie brali mi z urlopu, do tego od szefowej dostałam całą torbe ubran ciążowych same markowe, i wszystko było super idealnie, dzwonienia, wizyty, wizyty po urodzeniu itp. i co z tego potem się wszystko schrzaniło, niestety w pracy jest tak że jak zobaczą że potrafią sobie radzić bez danej osoby to jest już zupełnie inaczej. z wielkiej przyjaźni, super pozytywnej atmosfery nawet w czasie trwania ciąży robi się syf. niestety.
 
Ja na razie nie mam powodów, żeby myśleć, ze zrobi się syf :) jestem optymistką, jeśli tutaj nie wyjdzie, to pójdę gdzie indziej pracować :) Z pracą ślubu się nie bierze ;)
 
u mnie też przed ciązą super i wogóle.. szefowa mnie na obiadki zapraszała na lancze itp.. cły czas coś kupowała do sklepu i sobie potrafiłyśmy stać i pogadać...
no ale niestety... moja ciąża jej wadziła...:baffled:
ja wiem że jak nie ta praca to inna... ale uwierz że w moim miasteczku nie ma innego wyboru , jedynie hotele albo restauracje bo to miasteczko turystyczne..
i nie ma co marzyć o pracy np w recepcji albo przy barze..
albo zmywak albo szorowanie kibelków...
wiem że żadna praca nie hańbi bo pracowałam już w hotelu jako pokojówka...zanim poszłam do jubilera
no ale mając małe dziecko nie widzi mi się wracanie po pracy i wyszorowaniu kilkudziesięciu kibli z użyciem domestosa..a później dać dziecku obiadek:baffled:


a kolejne miasto gdzie mogłabym mieć pracę jest oddalone o 30 km.. więc też odpada
 
Też nie mieszkam w metropolii, po ślubie przeniosłam się do męża na małą wioskę i do pracy dojeżdżam, więc znam te problemy. W dodatku jeden pociąg na 2 godziny jeździ.
Jedyne możliwości pracy to sklep albo sprzątanie właśnie. W szkołach i przedszkolach zatrudnia się znajomych i krewnych, ale mi się udało znaleźć prace bez pleców i znajomości. Wierze jednak, że wszystko będzie dobrze, dla mnie i tak najważniejsze jest teraz maleństwo, trudno, mąż będzie musiał się wykazać w razie czego ;)
 
ja też nie miałam żadnych pleców:blink:

no mój też się musi wykazać, choć i ja w sumie zarabiam swoje pieniądze;-)
i mała maswoje co miesiąc rodzinne.. więc nie jest tragicznie choć bywa ciężko...:sorry2:
ale to chyba norma...
u mnie są 2 spożywcze ale tam tez tylko rodzina , znajomi i stały staff:baffled:
 
Ja też bardzo długo szukałam pracy, mieszkam w małym mieście i gdyby mnie teraz zwolniono, to pewnie zostałaby mi praca w jednym z licznych u nas marketów :(

o pracy choć zbliżonej do zawodu mogłabym tylko pomarzyć...
 
witam wszystkie przyszłe MAMUSIE
jestem w dziesiątym tygodniu a pracuje w sklepie odzieżowym praca niby niezbyt ciężka ale mdłości robią swoje mam zamiar iść na zwolnienie nawet już powiedziałam szefowi wiem, że maleństwo jest najważniejsze
 
Wczoraj powiedziałam mojemu szefowi. Mam ich właściwie dwóch, ale najpierw dowiedział się ten pod którego bezpośrednio podlegam. Reakcja była bardzo przyjazna. Obyło się co prawda bez gratulacji, ale przyjął to z dużym zrozumieniem i z bardzo realnym podejściem. Nie odniósł się do moich propozycji, ale wszystko wynotował. Oby tylko kolejna rozmowa była równie przyjemna.
 
reklama
A ja na razie nic nie mówię w pracy. Mam umowę o dzieło do końca roku, więc jak mi nie przedłużą to się problem sam rozwiąże, a jeśli będą dalej chcieli współpracować to na pewno na takich warunkach jak do tej pory, więc na umowę o pracę nawet nie mam co liczyć. Firma nie płaci na mnie żadnych składek więc nie muszę im nic mówić. A na razie nic nie widać, więc jest OK. Po nowym roku pewnie powiem bo chyba juz będzie widać, mimo że jestem raczej wielkogabarytowa :) Ale nawet jak powiem to nie spodzewam się fajerwerków i gratulacji...
 
Do góry