Ja zapytałam, bo sama byłam zaskoczona reakcją w pracy i to bardzo pozytywnie. Pracuję z małymi dziećmi, które ciągle chodzą zakatarzone, niektóre z temperaturą odsyłam do domu, ale co zrobić, rodzice też muszą pracować Jestem już po antybiotyku (zaraziłam się w pracy anginą) więc nie chcę więcej ryzykować zdrowia mojego maleństwa, zwłaszcza, ze jest wyczekane i przeszliśmy z mężem długą drogę zanim się udało. teraz ciąża nie jest zagrożona, ale wolę z wirusami i zarazkami nie ryzykować. Chciałam pracować chociaż do półrocza, ale po tym antybiotyku po prostu boje się kolejnego. Z kolei z każdym katarem nie mogę siedzieć na zwolnieniu nie wiadomo ile, a kartotekę laryngologiczną mam dość obszerną, ciągle mnie coś łapie, były lata, kiedy co miesiąc brałam antybiotyki, ale głupio mi było iść na zwolnienie, więc brałam 2 dni urlopu a jak się poczułam lepiej wracałam do pracy. Teraz nie mogę sobie na coś takiego pozwolić. Nasza wspólna decyzja była taka, że idę na zwolnienie, dyrekcja ma możliwość zatrudnienia kogoś na zastępstwo na ten czas, dzieci będą miały swoją panią i nie ucierpi na tym ich nauka (bo nauka na zastępstwach nie jest tak samo efektywna) a ja będę miała spokojną głowę.
Dodam, że też mam umowę na czas określony, ale nie martwię się tym, rodzina jest na pierwszym miejscu
Nie było żadnych sensacji w pracy, wręcz odwrotnie, dostałam gratulacje, jestem traktowana zupełnie normalnie, jakbym była stałym pracownikiem. Obiecałam doprowadzić kilka spraw do końca, przekazałam dokumentację nowej pani i sprawa jest wyjaśniona.
Dodam, że też mam umowę na czas określony, ale nie martwię się tym, rodzina jest na pierwszym miejscu
Nie było żadnych sensacji w pracy, wręcz odwrotnie, dostałam gratulacje, jestem traktowana zupełnie normalnie, jakbym była stałym pracownikiem. Obiecałam doprowadzić kilka spraw do końca, przekazałam dokumentację nowej pani i sprawa jest wyjaśniona.