Hej Dziewczyny! Chciałam Wam napisać, że rozmawiałam dzisiaj godzinę z terapeutką o tym jak się boję, że nam nie wyjdzie, o tym że nawet boję się sobie wyobrażać, że będziemy mieć kiedyś upragnione dziecko... No i powiedziała mi dużo mądrych rzeczy, że "cierpiąc" na zapas, tydzień przed zrobieniem testu wcale nie sprawiam, że będę cierpieć mniej, kiedy się nie uda. I że robiąc w sobie miejsce, wyobrażając sobie że może się udać, dopuszczając tę myśl do siebie, budujemy w swojej głowie otwartość na to, żeby to się stało (podobnie jak kobiety, które po latach starań decydują się na adopcję, a po adopcji nagle zachodzą w naturalną ciążę
)...
Chciałam się tym podzielić, bo może której z Was się to przyda, będzie czymś do przemyślenia. Ja w każdym razie chciałabym częściej wyobrażać sobie, że nam się uda i jak to będzie, niż to że przed nami lata prób i że na pewno i tym razem nie wyszło (jak robię teraz)...
Ściskam Was mocno <3