reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

In vitro a etyczna strona

Parenttobe

Początkująca w BB
Dołączył(a)
29 Styczeń 2025
Postów
23
Witam wszystkich,

Chciałam się zapytać osoby które przystępowały do zabiegu in vitro albo są po, jak radziłyście sobie psychicznie z tym tematem? Słyszałam że to dość obciążające psychicznie a pobieranie jajeczek jest dość bolesne. Drugi mój problem to strona etyczną tego tematu. Blokuje mnie to co czytam że strony podejścia kościoła odnośnie in vitro. Z drugiej strony jak tego nie spróbuje to będę żałować że nie wykorzystałam tej szansy. Będę Wdzięczna za podzielenie się ze mną swoimi przemyśleniami i doświadczeniami odnośnie in vitro. Czy ktoś żałował albo miał wyrzuty sumienia, że się poddał in vitro?
 
reklama
Jestem w trakcie stymulacji i nawet przez chwilę nie przeszło mi przez głowę żeby ze względów etycznych przerwać, czy w ogóle nie rozpoczynać, nie mam i nie będę miała wyrzutów sumienia. To jest postęp technologiczny, a skoro jest to trzeba korzystać. Dzięki temu pary maga mieć dzieci, o których bez ivf nie byłoby mowy.
To jest raczej nie sprawiedliwe i ktoś dał „dupy” ze ludzie zmagają się z niepłodnością. Dlaczego „ktoś” na to pozwolił? Dlaczego patologia ma dzieci jedno za drugim a ludzie wykształceni, „normalni” chcący dać niebo dziecku, nie mogą go mieć…?
 
Kościół…. Ma księży pedofili, biorą pieniądze za sakramenty za które nie powinni dostać ani grosza. A ja mam słuchać co mówi kościół? Wybacz. Ale ja tego nie zrozumiem jak można nie podejść do szansy na dziecko - bo kościół.
 
Witam wszystkich,

Chciałam się zapytać osoby które przystępowały do zabiegu in vitro albo są po, jak radziłyście sobie psychicznie z tym tematem? Słyszałam że to dość obciążające psychicznie a pobieranie jajeczek jest dość bolesne. Drugi mój problem to strona etyczną tego tematu. Blokuje mnie to co czytam że strony podejścia kościoła odnośnie in vitro. Z drugiej strony jak tego nie spróbuje to będę żałować że nie wykorzystałam tej szansy. Będę Wdzięczna za podzielenie się ze mną swoimi przemyśleniami i doświadczeniami odnośnie in vitro. Czy ktoś żałował albo miał wyrzuty sumienia, że się poddał in vitro?
Chyba miałam dość szczęścia, bo oprócz ubocznych skutków leków (depresyjny wpływ progesteronu...), cały proces nie był dla mnie aż tak bardzo trudny od strony fizycznej ani emocjonalnej. Ale każdy reaguje inaczej.
Punkcja generalnie nie jest bolesna, bo zazwyczaj jest wykonywana w narkozie. Ja nie byłam usypiana do zabiegu, miałam miejscowe znieczulenie i gaz, a nie wspominam tego momentu negatywnie.
Strona etyczna? To jedna rzecz. Opinia kościoła - druga. Jak dla mnie w ogóle się nie łączą. Nie widzę nic etycznie złego w skorzystaniu z leczenia jako wsparcia. Po to jest medycyna. Czy kochająca się rodzina z wyczekanym dzieckiem - jest etycznie zła?
 
Chyba miałam dość szczęścia, bo oprócz ubocznych skutków leków (depresyjny wpływ progesteronu...), cały proces nie był dla mnie aż tak bardzo trudny od strony fizycznej ani emocjonalnej. Ale każdy reaguje inaczej.
Punkcja generalnie nie jest bolesna, bo zazwyczaj jest wykonywana w narkozie. Ja nie byłam usypiana do zabiegu, miałam miejscowe znieczulenie i gaz, a nie wspominam tego momentu negatywnie.
Strona etyczna? To jedna rzecz. Opinia kościoła - druga. Jak dla mnie w ogóle się nie łączą. Nie widzę nic etycznie złego w skorzystaniu z leczenia jako wsparcia. Po to jest medycyna. Czy kochająca się rodzina z wyczekanym dzieckiem - jest etycznie zła?
Dziekuje ci za odpowiedz. Oczywiście, że kochająca się rodzina z wyczekanym dzieckiem poczętym przez in vitro nie jest dla mnie w żadnym razie nieetyczna. Chodzi mi bardziej o to co dzieje się z zarodkami ludzkimi, które będą np zamrożone i nie wykorzystane. Oczywiście, może być też tak, że nie będzie ich dużo. Bardziej z tym mam problem.
 
Bardzo polecam przesłuchać ten odcinek podcastu na temat in vitro i etyki.
Prowadzący przytaczają historyczne fakty, które miały wpływ na to dlaczego kościół w dzisiejszych czasach potępia in vitro.

Osoby które mają „etyczny” problem z ivf bardzo często nie rozumieją tego procesu i/lub są indoktrynowani właśnie naukami kościoła katolickiego.

Punkcja w Polsce w baaardzo dużej większości klinik jest bezbolesna, bo odbywa się pod krótką narkozą (i jest to w moim odczuciu najlepszy moment procedury :) ).
 
Kościół…. Ma księży pedofili, biorą pieniądze za sakramenty za które nie powinni dostać ani grosza. A ja mam słuchać co mówi kościół? Wybacz. Ale ja tego nie zrozumiem jak można nie podejść do szansy na dziecko - bo kościół.
Może źle ujęłam to w słowa. Nie chodzi mi o to, że trzeba wierzyć ślepo w to co mówi kościół, tylko ogólnie o etyczną stronę np zamrożonych zarodków, które nie będą wykorzystane. Nie wiem, czy poradzę sobie z tym psychicznie. Każdy ma inną wrażliwość co do tego tematu.
 
Bardzo polecam przesłuchać ten odcinek podcastu na temat in vitro i etyki.
Prowadzący przytaczają historyczne fakty, które miały wpływ na to dlaczego kościół w dzisiejszych czasach potępia in vitro.

Osoby które mają „etyczny” problem z ivf bardzo często nie rozumieją tego procesu i/lub są indoktrynowani właśnie naukami kościoła katolickiego.

Punkcja w Polsce w baaardzo dużej większości klinik jest bezbolesna, bo odbywa się pod krótką narkozą (i jest to w moim odczuciu najlepszy moment procedury :) ).
Dziękuję za odpowiedź, odsłucham, mam nadzieję, że rozwieje to moje wątpliwości.
 
Dziekuje ci za odpowiedz. Oczywiście, że kochająca się rodzina z wyczekanym dzieckiem poczętym przez in vitro nie jest dla mnie w żadnym razie nieetyczna. Chodzi mi bardziej o to co dzieje się z zarodkami ludzkimi, które będą np zamrożone i nie wykorzystane. Oczywiście, może być też tak, że nie będzie ich dużo. Bardziej z tym mam problem.
W Polsce nie wolno utylizować zamrożonych zarodków, jeżeli ma się ich nadmiar to można oddać je do adopcji. Ewentualnie można przetransportować je np do Czech i tam oddać do badań naukowych lub zutylizować. Dodatkowo w Polsce w standardzie jest zapładnianie 6 komórek jajowych, co ma na celu także zmniejszenie szans na stworzenie nadmiarowych zarodków.

Polecam wgłębić się w temat troszke. In vitro to nie jest gwarancja na dziecko. Jeden zamrożony zarodek to statystycznie nie równa się jednemu urodzonemu dziecku. W zależności od wieku rodziców, in vitro ma skuteczność około 35-40 procent NA CAŁĄ PROCEDURĘ (czyli jedną punkcja i wszystkie transfery uzyskanych zarodków).

Szczerze to częściej jednak widzę sytuacje że tych uzyskanych zarodków jest mniej i trzeba powtarzać procedurę, niż żeby ktoś miał problem z nadmiarem zarodków.
 
reklama
Może źle ujęłam to w słowa. Nie chodzi mi o to, że trzeba wierzyć ślepo w to co mówi kościół, tylko ogólnie o etyczną stronę np zamrożonych zarodków, które nie będą wykorzystane. Nie wiem, czy poradzę sobie z tym psychicznie. Każdy ma inną wrażliwość co do tego tematu.
Zawsze masz możliwość oddania swoich zarodków innej parze. Wiem, że to też jest niesamowicie ciężka decyzja. Ale dla mnie jak najbardziej do wykonania.
 
Do góry