reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Histeria

jasani

Fanka BB :)
Dołączył(a)
31 Styczeń 2017
Postów
8 427
Witam, rzadko zadaje tutaj pytanie, ale jestem juz bez siły i może ktos mnie nakieruje co mam zrobić. Córka lat 3 od paru miesięcy zachowuje się po prostu strasznie. Jak tylko coś idzie nie po jej myśli lub czegoś jej zabraniam to jest wrzask taki, że bębenki w uszach pękają. Wczoraj podczas kąpieli dała taki koncert jak ośmieliłam się spłukać pianę z jej rąk. I ryczała dopóki nie zasnęła. Potrafi też zrobić aferę jak nie chcę jej wziąć na ręce. Moja cierpliwość wypala się po prostu. Nie wiem czy ja gdzieś popełniłam błąd wychowawczy czy to bunt 3-latka (jest w ogóle coś takiego?). Boję się, że sąsiedzi niedługo naślą na mnie jakąś opiekę.
 
reklama
Hm, pewnie za wiele Ci nie doradzę, ale wiedz, że mam to samo, a mam dwulatka. Również opadam z sił i pokładów cierpliwości.. Chyba pozostaje nam to po prostu przetrwać..
 
Witam, rzadko zadaje tutaj pytanie, ale jestem juz bez siły i może ktos mnie nakieruje co mam zrobić. Córka lat 3 od paru miesięcy zachowuje się po prostu strasznie. Jak tylko coś idzie nie po jej myśli lub czegoś jej zabraniam to jest wrzask taki, że bębenki w uszach pękają. Wczoraj podczas kąpieli dała taki koncert jak ośmieliłam się spłukać pianę z jej rąk. I ryczała dopóki nie zasnęła. Potrafi też zrobić aferę jak nie chcę jej wziąć na ręce. Moja cierpliwość wypala się po prostu. Nie wiem czy ja gdzieś popełniłam błąd wychowawczy czy to bunt 3-latka (jest w ogóle coś takiego?). Boję się, że sąsiedzi niedługo naślą na mnie jakąś opiekę.

Mam córkę, 3 lata i 8 miesięcy.
Jak coś nie idzie po jej mysli, to albo wyje niczym zwierze. Albo wrzeszczy tak, ze delfiny ja rozumieją i szyby w oknach się krusza albo miota się po podłodze/kanapie/trawie jakby ja mrówki oblazły.
Robi tak, jak jej czegoś zabraniam. A zabraniam jej rzeczy, które są albo niezdrowe albo nie dostosowane do jej wieku, albo niebezpieczne. Tak wiec nie ma dyskusji. Nie to nie.
Jak ona zaczyna histerie to ja dalej robię to co robiłam (myje podloge, wywieszam pranie czy inne takie) i mówię jej z kamiennym spokojem, ze jej szlochy w niczym jej nigdy nie pomogły wiec może sobie darować, bo tym razem inaczej nie będzie.
Nie dyskutuje, bo z szalem emocjonalnym nie dam sobie rady za pomocą racjonalności. Zreszta, u dzieci to tak nie podziała.
Wychodze z założenia, ze jak wrzeszczy to znaczy, ze nic jej nie jest a na zdarte gardło mam syrop. Trwa to zazwyczaj jakiś czas ale w końcu mija i dziecko nie ma do mnie większej urazy.
 
Mam córkę, 3 lata i 8 miesięcy.
Jak coś nie idzie po jej mysli, to albo wyje niczym zwierze. Albo wrzeszczy tak, ze delfiny ja rozumieją i szyby w oknach się krusza albo miota się po podłodze/kanapie/trawie jakby ja mrówki oblazły.
Robi tak, jak jej czegoś zabraniam. A zabraniam jej rzeczy, które są albo niezdrowe albo nie dostosowane do jej wieku, albo niebezpieczne. Tak wiec nie ma dyskusji. Nie to nie.
Jak ona zaczyna histerie to ja dalej robię to co robiłam (myje podloge, wywieszam pranie czy inne takie) i mówię jej z kamiennym spokojem, ze jej szlochy w niczym jej nigdy nie pomogły wiec może sobie darować, bo tym razem inaczej nie będzie.
Nie dyskutuje, bo z szalem emocjonalnym nie dam sobie rady za pomocą racjonalności. Zreszta, u dzieci to tak nie podziała.
Wychodze z założenia, ze jak wrzeszczy to znaczy, ze nic jej nie jest a na zdarte gardło mam syrop. Trwa to zazwyczaj jakiś czas ale w końcu mija i dziecko nie ma do mnie większej urazy.
Oj, a jaki to syropek na zdarte gardło? Polecisz? Mój Brzdąc po takim napadzie zaczyna skrzeczeć - ma 2 lata i 2 miesiące i bunt dwulatka już prawie rok - obstawiam że płynnie z buntu dwulatka przejdzie w bunt okresu dojrzewania ale jak tak dalej pójdzie to nie będzie wtedy w stanie wydać z siebie dźwięku. Bywałam nawet z tym problemem u pediatry i osłuchowo i wizualnie wszystko ok ale nic mi nie polecił na zdarte gardło. Założenie że skoro boli to nie będzie się tak darł nie wypaliło - wtedy jest jeszcze bardziej wkurzony - bo boli a dodatkowo wydaje się być zachwycony "nowymi dźwiękami" jakie wydaje i dalej testuje moją cierpliwość...
A @jasani u mnie czasem pomaga odwrócenie Jego uwagi - pokazuję Mu coś innego, proponuje spacer, przekąskę - cokolwiek - no ale mój jest młodszy i ten sposób nie zawsze działa ale może spróbuj. Trzymam kciuki.
 
Hej. Moja córka ma 2,7l. Przechodzę przez ten samo. Drze się tak, że uszy bolą. Dodatkowo, jak ma większy atak złości, to bije się po twarzy i tupie nogami :( już zaczęłam myśleć, że może ma jakieś problemy psychiczne, ale to ponoć normalne zachowania w tym wieku.. mam nadzieję, że niedługo minie
 
Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi to cieszę się,że nie tylko ja mam takie problemy. Może rzeczywiście to taki wiek. @DarkAsterR też nauczyłam się ignorować jej ataki ale czasami jest jeszcze gorzej. Jak wpadnie w szał to nie pomaga odwrócenie uwagi, czasami przyjdzie i się przytuli i wtedy jakoś mija. Zanim skończyła 2 lata to był podobny problem i wtedy jakoś minęło po kilku miesiącach. Liczę,że teraz będzie podobnie. Dzięki dziewczyny. Lżej mi na sercu.
 
Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi to cieszę się,że nie tylko ja mam takie problemy. Może rzeczywiście to taki wiek. @DarkAsterR też nauczyłam się ignorować jej ataki ale czasami jest jeszcze gorzej. Jak wpadnie w szał to nie pomaga odwrócenie uwagi, czasami przyjdzie i się przytuli i wtedy jakoś mija. Zanim skończyła 2 lata to był podobny problem i wtedy jakoś minęło po kilku miesiącach. Liczę,że teraz będzie podobnie. Dzięki dziewczyny. Lżej mi na sercu.

Spoko.
Moja córka w bunt dwulatka weszła w wieku 18-19 miesięcy. Teraz jej nieco przeszło ale nadal robi takie jazdy, ze nic tylko patrzeć.
Dzieci nie lubią być ignorowane ale czasami nie ma wyjścia. Przecież nie ignorujesz dziecka na wieki tylko na ten czas histerii. Ale przyznam się, ze ja mojej mówię „nie będę teraz z tobą rozmawiać, bo nie rozumiem nic z twoich wrzasków”. Powrzeszczy jeszcze trochę, poawanturuje się ale w końcu jej przechodzi.
Cale to zachowanie wynika z tego, ze dzieci doświadczają emocji ale nie umieją ich ani nazwac ani sobie z nimi radzić. Stad frustracja.
 
Spróbował raz zignorować synka, ale niewiele to dało. Mam historyka od urodzenia. Jak był już starszy [emoji6] czyli bardziej rozumny [emoji6] okolice 2 lat to właśnie z nim zaczęła rozmawiać jak już przestał tak mocno płakać. Próbowałam nazwać emocje, mówiłam co może robić jak zaczyna się eskalacja problemu, jak ja będę reagować w trakcie histerii, tłumaczyłam, że jak mu źle, to w każdej chwili może przyjść się przytulić i ja to zrobię. I przyznam się, że dopiero kiedy to pisze zauważam, że od przeszło roku nie mamy napadów histerii. Obecnie 3,5 roku. Po prostu dużo rozmawiamy. Kiedy jest smutny albo zaczyna płakać od razu pytam o co chodzi o próbujemy ustali . Jak mówi podnosząc głos, to proszę, by się uspokoił, bo trudno mi zrozumieć co chce powiedzieć i syn potrafi opanować już emocje. Oczywiście to trwa, ja cierpliwie czekam i przytulam, ale działa. Nigdy też dziecku nie mowie nie bo nie. Zawsze uzasadniam swoją decyzję, co więcej daje mu opcje wyboru innych możliwości i przyznam, że działa.
 
reklama
My z synem tez mielismy wieczny bunt, trudno bylo zapanowac choc z reguly byl spokojnym chlopczykiem ale w zlosci wrzaski i bicie nie pozwalaly na dotarcie do niego, jakos minelo, wracalo momentami a odkad skonczyl 5/6 lat jest spoko:) corka ma 2 ale ona to bez porownania, bardzo uczuciowa jest i przytulas wiec u niej bliskosc pomaga w ciezszych chwilach, frustruje sie kiedy nie wie o co chodzi, skad placz i jak sobie pomoc, wtedy wystarczy ze sie powie ze mama/tata tez bedzie plakac razem z nią, odrazu przychodzi sie przytulic, daje calusa i tak wzajemnie sie pocieszamy:p pozniej juz mozna na spokojnie dopytac sie o co chodzi, co sie stalo i znalezc rozwiazanie. Kazde dziecko jest inne i na kazde zadziala cos innego. Trzeba probowac jak jest jeszcze ułamek cierpliwosci lub odpuscic kiedy zaczyna sie w nas gotowac bo to donniczego dobrego nie doprowadzi, jak sie maluch potrzebuje wykrzyczec to nasz krzyk jest jak paliwo, wiec nie ma co dokladac tylko zostawic przestrzen i tylko asekurowac zeby sie krzywda nie stala dziecku bonsa i takie co walą glową o wszystko, rzucaja sie na podloge jak belki itd. Wyczuc moment spokoju i wtedy probowac dialogu na temat emocji, tłumaczeń itp, w czasie histeri dziecko jest gluche na takie rozmowy a my sie tylko przy tym jeszcze bardziej wkurzamy bo nie dosc ze krzyczy to jeszcze "nie slucha" . No i nie ignorowac jesli jeszcze w wzglednym spokoju cos probuje powiedziec, czegos sie domaga, bo wtedy wiadomo ze krzyk i placz najlepszy na zwrocenie na siebie uwagi.
Ja mysle ze nam trening z pierwszym tez pomogl na lepsze podejscie do tych spraw z drugim dzieckiem, uczymy sie na wlasnych doswiadczeniach, choc oczywiscie temparement danego malucha tez potrafi sie sporo roznic i polepszyc badz pogorszyc to "doswiadczenie".
 
Do góry