reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Grudniowe mamy 2018

Cześć kochane.
Po wizycie byłam już krótko po 16, bo tak się szybko ze wszystkim uwinęłam.
Od początku tej ciąży towarzyszył mi generalnie ogromny spokój - wyjątki napadu stresu mogę zliczyć na palcach jednej ręki. Bardziej mi ta niewiadoma doskwierała niż stres. Ja zawsze mam tak, że albo mam dobre przeczucia, albo nie mam ich wcale i wtedy to nie oznacza nic dobrego. Teraz nie miałam przeczuć w ogóle i to mnie dobijało.
Napiszę wprost. Moja ciąża zatrzymała się na etapie 6 tygodnia. Od poprzedniej wizyty zarodek nie urósł właściwie nic. Na USG widać było, że kosmówka się już odrywa od reszty, co wróży poronienie samoistne - szczerze taka wizja mi odpowiada najbardziej, bo chcemy zacząć kolejne starania jak najszybciej. Łyżeczkowanie wykluczyło by to na najbliższe 3 miesiące. A beta mi rosła, bo kosmówka jeszcze w jakimś stopniu betę wytwarza (stąd też takie niskie te przyrosty po 500-700 jednostek na 48 h). W środę jadę na kolejną wizytę, wtedy dostanę takie awaryjne skierowanie do szpitala gdyby się nic nie zaczęło dziać do następnego poniedziałku. Dzisiaj już nie biorę luteiny, dzięki której jeszcze właściwie nie poroniłam. Byłam na to podświadomie przygotowana dlatego pewnie u ginekologa trzymałam się bardzo dobrze, na tyle, że dałam radę zapytać się o to, o co chciałam. Jednak jak tylko zamknęłam za sobą drzwi samochodu, to pękłam.
Teraz muszę czekać.
Co mam Wam napisać jeszcze? Jest mi cholernie przykro. Tak bardzo nam zależało... Niczego nie zrobiłam źle po drodze. Nigdy nie myślałam, że akurat mi się to przytrafi. Myślałam, że takie historie mnie nie dotyczą. Ale wiecie co? Ten ogromny spokój, który mi cały czas towarzyszył tylko się teraz umocnił. Może źle to zabrzmi, ale poczułam ulgę, że w końcu wiem, na czym stoję i nie muszę się borykać dalej z tą niepewnością, która mnie tak bardzo męczyła od początku ciąży.
Mam wsparcie u narzeczonego, który jest najlepszym facetem pod słońcem, u mojej mamy, która jest jednocześnie moją najlepszą przyjaciółką i u siostry, której pierwszej powiedziałam o ciąży, i która też ma za sobą poronienie. Głowę też mam czym zająć, wykańczamy nasz wymarzony dom, w którym cały czas jest mnóstwo decyzji do podjęcia. O pracy na razie nie myślę, bo dobrze mi bez niej.
Bardzo miło było mi Was wszystkie poznać. Nie wiedziałam, że można się tak wirtualnie z kimś związać. Życzę Wam wszystkim przede wszystkim dużo zdrowia, bo to od niego tu najwięcej zależy. A mi życzcie tego żebym łagodnie przeszła przez to, co mnie czeka. No i żebyśmy szybko dostali kolejną szansę [emoji6]
Pozwólcie, że jak tylko kolejny raz będzie mi dane być w ciąży, to zajrzę tutaj i się Wam pochwalę.
Dziękuję za te kilka tygodni!!! [emoji173]️[emoji173]️[emoji173]️

Bardzo bardzo mi przykro! Ciesze sie, ze masz takie wspaniale wsparcie w rodzinie i sie nie poddajesz. Bedziemy niecierpliwie czekaly na dalsze wiadomosci od Ciebie, sciskam mocno!
 
reklama
Porcelana bardzo mi przykro...wiem co masz na myśli że nie myślałaś że akurat Tobie się to przytrafi ...ja też nawet nie pomyślała bym że urodzę chore dziecko ..że mnie to nie dotyczy a jednak. Trzymaj się kochana trzymam kciuki bys szybko zaszła w ciążę kolejna i cieszyla się zdrowym dzidziusiem ... Jutro i u mnie ta nie pewność w końcu się wyjaśni ......
Tak bardzo chciałam Cię pocieszyć i uspokoić...
 
Cześć kochane.
Po wizycie byłam już krótko po 16, bo tak się szybko ze wszystkim uwinęłam.
Od początku tej ciąży towarzyszył mi generalnie ogromny spokój - wyjątki napadu stresu mogę zliczyć na palcach jednej ręki. Bardziej mi ta niewiadoma doskwierała niż stres. Ja zawsze mam tak, że albo mam dobre przeczucia, albo nie mam ich wcale i wtedy to nie oznacza nic dobrego. Teraz nie miałam przeczuć w ogóle i to mnie dobijało.
Napiszę wprost. Moja ciąża zatrzymała się na etapie 6 tygodnia. Od poprzedniej wizyty zarodek nie urósł właściwie nic. Na USG widać było, że kosmówka się już odrywa od reszty, co wróży poronienie samoistne - szczerze taka wizja mi odpowiada najbardziej, bo chcemy zacząć kolejne starania jak najszybciej. Łyżeczkowanie wykluczyło by to na najbliższe 3 miesiące. A beta mi rosła, bo kosmówka jeszcze w jakimś stopniu betę wytwarza (stąd też takie niskie te przyrosty po 500-700 jednostek na 48 h). W środę jadę na kolejną wizytę, wtedy dostanę takie awaryjne skierowanie do szpitala gdyby się nic nie zaczęło dziać do następnego poniedziałku. Dzisiaj już nie biorę luteiny, dzięki której jeszcze właściwie nie poroniłam. Byłam na to podświadomie przygotowana dlatego pewnie u ginekologa trzymałam się bardzo dobrze, na tyle, że dałam radę zapytać się o to, o co chciałam. Jednak jak tylko zamknęłam za sobą drzwi samochodu, to pękłam.
Teraz muszę czekać.
Co mam Wam napisać jeszcze? Jest mi cholernie przykro. Tak bardzo nam zależało... Niczego nie zrobiłam źle po drodze. Nigdy nie myślałam, że akurat mi się to przytrafi. Myślałam, że takie historie mnie nie dotyczą. Ale wiecie co? Ten ogromny spokój, który mi cały czas towarzyszył tylko się teraz umocnił. Może źle to zabrzmi, ale poczułam ulgę, że w końcu wiem, na czym stoję i nie muszę się borykać dalej z tą niepewnością, która mnie tak bardzo męczyła od początku ciąży.
Mam wsparcie u narzeczonego, który jest najlepszym facetem pod słońcem, u mojej mamy, która jest jednocześnie moją najlepszą przyjaciółką i u siostry, której pierwszej powiedziałam o ciąży, i która też ma za sobą poronienie. Głowę też mam czym zająć, wykańczamy nasz wymarzony dom, w którym cały czas jest mnóstwo decyzji do podjęcia. O pracy na razie nie myślę, bo dobrze mi bez niej.
Bardzo miło było mi Was wszystkie poznać. Nie wiedziałam, że można się tak wirtualnie z kimś związać. Życzę Wam wszystkim przede wszystkim dużo zdrowia, bo to od niego tu najwięcej zależy. A mi życzcie tego żebym łagodnie przeszła przez to, co mnie czeka. No i żebyśmy szybko dostali kolejną szansę [emoji6]
Pozwólcie, że jak tylko kolejny raz będzie mi dane być w ciąży, to zajrzę tutaj i się Wam pochwalę.
Dziękuję za te kilka tygodni!!! [emoji173]️[emoji173]️[emoji173]️
Kochana, wiem co teraz czujesz, znam to uczucie niestety... Ale czas leczy rany.masz wsparcie w bliskich, a to najwazniejsze. Z calego serca bede trzymac kciuki, zebys jak najszybciej znowu zobaczyla dwie kreseczki :*
 
@porcelana ja do Ciebie bardzo rzeczowo. Przezylam to samo. Jakbys miala pytania-pytaj. Najlepiej czekaj na poronienie samoistne ale nie zalamuj sie jesli nie oczyscisz sie sama. Idz na drugi, trzeci dzien do szpitala na usg po poreniu na wszelki wypadek ze spakowana torba i zostan na zabieg. On juz wtedy jest bardzo malo inwazyjny bo bedziesz juz"otwarta" i naprawde nie wyrzadzi Ci tyle krzywdy co zabieg od razu. Bedziesz tez mogla starac sie po 1@. Kochana tule Cie bardzo, na pewno beda wracac momenty tych pytan czemu ja do cholery, smutek zlosc smutek zlosc. Pozwol sobie na to, obiecuje ze po pierwszej @ bedzie juz tylko lepiej:* a tymczasem zapraszam Cie serdecznie na watek w ktorym stanelan na nogi a teraz wierze w zdrowa ciaze czyli Link do: Ciąża Po Poronieniu. Wszystkie dziewczyny tu wiedza co czujesz a niektore przeżywają teraz swoja strate. Bardzo sie ciesze ze masz wsparcie, to ogromna sprawa .Najwieksza. Bardzo Cie tule:*
 
Ostatnia edycja:
Cześć kochane.
Po wizycie byłam już krótko po 16, bo tak się szybko ze wszystkim uwinęłam.
Od początku tej ciąży towarzyszył mi generalnie ogromny spokój - wyjątki napadu stresu mogę zliczyć na palcach jednej ręki. Bardziej mi ta niewiadoma doskwierała niż stres. Ja zawsze mam tak, że albo mam dobre przeczucia, albo nie mam ich wcale i wtedy to nie oznacza nic dobrego. Teraz nie miałam przeczuć w ogóle i to mnie dobijało.
Napiszę wprost. Moja ciąża zatrzymała się na etapie 6 tygodnia. Od poprzedniej wizyty zarodek nie urósł właściwie nic. Na USG widać było, że kosmówka się już odrywa od reszty, co wróży poronienie samoistne - szczerze taka wizja mi odpowiada najbardziej, bo chcemy zacząć kolejne starania jak najszybciej. Łyżeczkowanie wykluczyło by to na najbliższe 3 miesiące. A beta mi rosła, bo kosmówka jeszcze w jakimś stopniu betę wytwarza (stąd też takie niskie te przyrosty po 500-700 jednostek na 48 h). W środę jadę na kolejną wizytę, wtedy dostanę takie awaryjne skierowanie do szpitala gdyby się nic nie zaczęło dziać do następnego poniedziałku. Dzisiaj już nie biorę luteiny, dzięki której jeszcze właściwie nie poroniłam. Byłam na to podświadomie przygotowana dlatego pewnie u ginekologa trzymałam się bardzo dobrze, na tyle, że dałam radę zapytać się o to, o co chciałam. Jednak jak tylko zamknęłam za sobą drzwi samochodu, to pękłam.
Teraz muszę czekać.
Co mam Wam napisać jeszcze? Jest mi cholernie przykro. Tak bardzo nam zależało... Niczego nie zrobiłam źle po drodze. Nigdy nie myślałam, że akurat mi się to przytrafi. Myślałam, że takie historie mnie nie dotyczą. Ale wiecie co? Ten ogromny spokój, który mi cały czas towarzyszył tylko się teraz umocnił. Może źle to zabrzmi, ale poczułam ulgę, że w końcu wiem, na czym stoję i nie muszę się borykać dalej z tą niepewnością, która mnie tak bardzo męczyła od początku ciąży.
Mam wsparcie u narzeczonego, który jest najlepszym facetem pod słońcem, u mojej mamy, która jest jednocześnie moją najlepszą przyjaciółką i u siostry, której pierwszej powiedziałam o ciąży, i która też ma za sobą poronienie. Głowę też mam czym zająć, wykańczamy nasz wymarzony dom, w którym cały czas jest mnóstwo decyzji do podjęcia. O pracy na razie nie myślę, bo dobrze mi bez niej.
Bardzo miło było mi Was wszystkie poznać. Nie wiedziałam, że można się tak wirtualnie z kimś związać. Życzę Wam wszystkim przede wszystkim dużo zdrowia, bo to od niego tu najwięcej zależy. A mi życzcie tego żebym łagodnie przeszła przez to, co mnie czeka. No i żebyśmy szybko dostali kolejną szansę [emoji6]
Pozwólcie, że jak tylko kolejny raz będzie mi dane być w ciąży, to zajrzę tutaj i się Wam pochwalę.
Dziękuję za te kilka tygodni!!! [emoji173]️[emoji173]️[emoji173]️
Kochana czytając, czulam sie jakbym czytała sama siebie w grudniu. Wiem jak sie czujesz i bede za Ciebie trzymac kciuki. Wiem, ze uda Ci sie szybciej niz myslisz, dokladnie tak, jak idalo sie mi. Trzymaj sosię e dzielnie i pisz chociaz czasem co u Ciebie :*
 
@urs bardzo dobrze ze masz do zrobienia cytomegalie, to standardowy zestaw z toxoplazmoza i rozyczka, jak ktos nie ma polecam zrobic przy okazji:*
 
Dziękuję Wam dziewczyny bardzo za te miłe słowa i wskazówki. Wybaczcie, ale zajrzę tu na spokojnie jutro i Wam poodpisuję, bo czuję, że zaczynam się rozklejać.
Jeszcze raz dziękuję [emoji8]
 
Cześć kochane.
Po wizycie byłam już krótko po 16, bo tak się szybko ze wszystkim uwinęłam.
Od początku tej ciąży towarzyszył mi generalnie ogromny spokój - wyjątki napadu stresu mogę zliczyć na palcach jednej ręki. Bardziej mi ta niewiadoma doskwierała niż stres. Ja zawsze mam tak, że albo mam dobre przeczucia, albo nie mam ich wcale i wtedy to nie oznacza nic dobrego. Teraz nie miałam przeczuć w ogóle i to mnie dobijało.
Napiszę wprost. Moja ciąża zatrzymała się na etapie 6 tygodnia. Od poprzedniej wizyty zarodek nie urósł właściwie nic. Na USG widać było, że kosmówka się już odrywa od reszty, co wróży poronienie samoistne - szczerze taka wizja mi odpowiada najbardziej, bo chcemy zacząć kolejne starania jak najszybciej. Łyżeczkowanie wykluczyło by to na najbliższe 3 miesiące. A beta mi rosła, bo kosmówka jeszcze w jakimś stopniu betę wytwarza (stąd też takie niskie te przyrosty po 500-700 jednostek na 48 h). W środę jadę na kolejną wizytę, wtedy dostanę takie awaryjne skierowanie do szpitala gdyby się nic nie zaczęło dziać do następnego poniedziałku. Dzisiaj już nie biorę luteiny, dzięki której jeszcze właściwie nie poroniłam. Byłam na to podświadomie przygotowana dlatego pewnie u ginekologa trzymałam się bardzo dobrze, na tyle, że dałam radę zapytać się o to, o co chciałam. Jednak jak tylko zamknęłam za sobą drzwi samochodu, to pękłam.
Teraz muszę czekać.
Co mam Wam napisać jeszcze? Jest mi cholernie przykro. Tak bardzo nam zależało... Niczego nie zrobiłam źle po drodze. Nigdy nie myślałam, że akurat mi się to przytrafi. Myślałam, że takie historie mnie nie dotyczą. Ale wiecie co? Ten ogromny spokój, który mi cały czas towarzyszył tylko się teraz umocnił. Może źle to zabrzmi, ale poczułam ulgę, że w końcu wiem, na czym stoję i nie muszę się borykać dalej z tą niepewnością, która mnie tak bardzo męczyła od początku ciąży.
Mam wsparcie u narzeczonego, który jest najlepszym facetem pod słońcem, u mojej mamy, która jest jednocześnie moją najlepszą przyjaciółką i u siostry, której pierwszej powiedziałam o ciąży, i która też ma za sobą poronienie. Głowę też mam czym zająć, wykańczamy nasz wymarzony dom, w którym cały czas jest mnóstwo decyzji do podjęcia. O pracy na razie nie myślę, bo dobrze mi bez niej.
Bardzo miło było mi Was wszystkie poznać. Nie wiedziałam, że można się tak wirtualnie z kimś związać. Życzę Wam wszystkim przede wszystkim dużo zdrowia, bo to od niego tu najwięcej zależy. A mi życzcie tego żebym łagodnie przeszła przez to, co mnie czeka. No i żebyśmy szybko dostali kolejną szansę [emoji6]
Pozwólcie, że jak tylko kolejny raz będzie mi dane być w ciąży, to zajrzę tutaj i się Wam pochwalę.
Dziękuję za te kilka tygodni!!! [emoji173]️[emoji173]️[emoji173]️
Strasznie mi przykro kochana[emoji22][emoji22][emoji22] trzymaj sie dzielenie i życzę owocnych kolejnych miesiecy. Dobrze ze masz czym zajac głowę. Jestes mega dzielna. Ogromnie Cie podziwiam. Bardzo Cie caluje z calego serca[emoji8] wracaj do nas szybciutko z dobrymi wiesciami
 
reklama
Do góry