Książka fajna (Jacek Dehnel "Lala"). Szkoda, że jej wcześniej nie wzięłam do ręki. Doszłam do 60 strony i mam nadzieję, że uda mi się doczytać do końca, bo ostatnio jakoś zawsze w połowie coś mi przeszkadzało.
A z obrażaniem się - nie obrażam się. Po prostu doszłam do wniosku, że coś jest nie tak jeśli te nie-wiadomo-z-jakiego-powodu kwasy tak strasznie mi zepsuły nastrój. Chyba za dużo czasu spędzam na forum i za bardzo się do niego przywiązałam.
Jak to sobie przemyśliwuję, to dochodzę do wniosku, ze w sumie nie mam sobie nic do zarzucenia, nie uważam, że coś robię nie tak. Ale jednak jakoś mi tu nieprzyjemnie i teraz nie wiem, czy obowiązkiem jest komentowanie każdego wpisu napisanego przez każdego?
Niestety często mi się zdarzało zostawiać jakieś kwestie bez odpowiedzi/komentarza z przyczyn wszelakich - najczęściej chciałam coś napisać, ale wylatywało mi z głowy po przeczytaniu na raz 3-5 stron.
No i niestety cała ta dyskusja zaczęła się niezbyt konstruktywnie - od dziwnych złośliwości. Moim zdaniem jeśli coś się komuś nie podoba, to chyba lepiej powiedzieć to wprost.
Co do prezentów - u nas komplet. Trzeba tylko je "ubrać". Dla Małzona jest płyta (boję się, że mi kupił taką samą
) + kapciochy, bo już od jakiegoś czasu chodzi w "gościnnych". Miał jeszcze dostać książkę "Tajemnice kawy", ale dałam mu na mikołaja.