Hej dziewuszki
Bodzinka nie przejmuj sie, mój to juz tak sie "przyzwyczaił" do ciąży, że wcale nie zwraca na mnie uwagi w jakis szczególny sposób.
Ja za to jestem nie do zniesienia, ciagle ryczę z byle powodu albo szukam powodu, cały czas chodzę wściekła, nie mam cierpliwości, no współczuję domownikom.
Cieszę sie, że to już listopad bo to znaczy, że już jestem w 36 tygodniu czyli Adaś praktycznie donoszony, wreszcie mogę odetchnąć z ulgą. Aż cieżko uwierzyć, ze do konca zostało 27 dni (oczywiscie jesli nie przenoszę ;-))
Wiecie co czy Wy też macie tak silne skurcze przepowiadające? Ja nie mam porównania z Julką bo poród miałam w 100% wywoływany ale to co się dzieje od 2 dni... przedwczoraj zaczęły mi sie skurcze ok. 17, mąz z Młodą pojechali do kina a ja miałam skurcze co 20 minut, zeszłam do kuchni i zeby nie myslec upieklam biszkopta z jabłkiem

... jak przyjechali to juz miałam co 10 min. i coraz silniejsze, zaczelismy grac w Monopoly i tak mnie bolało coraz mocniej, stwierdzilam, ze wezme ciepla kapiel tak mówiła położna, że po kąpieli przepowiadające powinny przejśc. Jak weszłam do wanny to się uspokoiło, zdążłyłam sie wytrzeć, wskoczyć w dresik i zaczeło sie znowu. O 21 mialam już skurcze co 3-4 minuty wiec maz stwierdził, ze na pewno to porod i pojechalismy do szpitala. Na ktg faktycznie skurcze były czeste i pozornie wygladajec jak porodowe ale rozwarcia zero. Chcieli mnie zostawic cwaniaczki ale sie nie dałam i dobrze... połaziłam po domu troche i polozylam sie spac. Skurcze ustały dopiero o 5:20...
a dzis w nocy połozylam sie o 24 a o 2:20 obudził mnie mocny skurcz, jeszcze do tego miałam biegunkę przed pójsciem spac, jak wstałam to skurcze miałam co 7 minut, regularne praktycznie co do sekundy i trwajace po 45-60 sekund

Żadna zmiana pozycji nie spowodowała, ze ustapiły badz zelżały... Ostatni skurcz miałam o 6:20 i cisza... tylko ze to co było przedwczoraj to było smyranie w porównaniu z tym co było wczoraj. Takie skurcze to ja miałam w 5-6 cm rozwarcia (bo najgorzej wspominam coś kolo 7). Gdyby to było moje pierwsze dziecko to na 100% już bym z torbami stała u bram szpitala... nie wiem co jest, ale teraz czuję, że zaczyna się znowu, tak mnie coś pobolewa, założę sie, że znowu będę miała rozrywki w nocy. Skończy sie na tym, ze sie przyzwyczaje do tego bółu i na porodówke dotre jak już bedzie trzeba przeć ;-)