Hejka - ja weszłam tylko na chwilkę zobaczyć z grubsza co u was i jak poszło Kanie!
KANA OGROMNE GRATULACJE!!! HUUURAAAA, HUUURRRRRRAAAAA!!!
Agacia - super, że skurczy nie ma i remoncik ku końcowi zmierza!!
Dagulla - tobie też się należy trochę odpoczynku, a co!! Jak ktoś ma wątpliwości to nie pochodzi 2 dni z plecakiem nastokilowym 24 na dobę!!
Yoka - kuruj się, oby sie tylko nie pogarszało, domowe sposoby (ja polecam gorące mleko + czosnek + miód, gorące mleko +miód + masło, herbata z miodem, cytryną i imbirem), czosneczek te sprawy!!! Do tego strepsils, chlorinex, tantum verde mozesz w sprayu. No i na katar inhalacje!
Sawka - niedługo nawet jak mąż będzie daleko, to łóżko będzie pełne - super perspektywa, nie?
ewelw - nie wiem co ci doradzić... jeśli bedziesz sie dobrze czuła, to mozesz sobie odpuścić, a ze zwolnieniem to nie wiem, moze idz po nie państwowo jak nie bedzie chciala ci dac na dlużej...
Marzycielka - spokojnej nocki chciałam ci życzyć, ale widzę, że jednak dzielnie trzymasz wartę, hehehe.
justyna - mam nadzieję, że udało ci się trochę odpocząć i skurcze się wyciszyły!
anoli - współczuję katarzyska, kuruj się!! Kup sobie inhalator taki w sztywcie, albo krople inhalacyje, kilka na piżamkę i lżej się w nocy odycha, ja stosowałam taką maść rozgrzewająco - inhalującą, polecam!! No i jeśli to wirus to faktycznie, trzeba przeczekać poprostu... A co do brzuszka, to chyba by ci powiedziała jakby to było niepokojące...
Paola - dobrze, że nie gruchnęłaś porządniej, a dupka szybko dojdzie do formy, hehehe, szkoda tylko tej kanapy, teraz tyle zachodu....
pwa - nie wkurzaj się na siebie, nie masz na to wpływu... to niestety hormonki, muszą opaść i będzie lepiej, trzeba to przeczekać!
Ewushka - ale super masz!!! Mama napewno cię odciąży i umili codzienność! A wymiotów współczuję ogromnie.... mam nadzieję, że szybko miną!
Cyprysiowa - mi też ostatnio cierpliwości nie starcza i tak jak zawsze zachowywałam zimną krew i nawet głosu nie podnosiłam, to teraz krzyczę częściej, Misia to wyczuła bardzo szybko i jak tylko widzi, że zaczynam się denetwować to zaraz leci do mnie i mówi "Mamo, nie bądź zła, przecież ty jesteś kochana!!" a mnie wtedy ściska strasznie!! Bo przecież nie chcę na nią krzyczeć i w sumie nie robi nic okropnego... no i zaraz mam wyrzuty sumienia, że zła matka ze mnie, bo nie umiem nad sobą panować.... no i tak w koło macieju, ale ostatnio już bardziej się kontroluję, mam nadzieję, że tak mi już zostanie...
misia112 - no to miłego leniuchowania - a bólami chyba nie ma się co stresować, czas je oswoić na 2 miesiące, hehehehe. W sumie niezła zaprawa przed porodem...
Semiko - cieszę się, że wizyta udana, a ginkowi widzę dowcip się wyostrzył, hehehe, a nie mówił o której godzinie mu najlepiej w tą środę odpowieda, hahahaha.? Ja też jeszcze nie piorę, hehehe, czekam na komodę i wtedy powoli wystartuję, ale sama nie wiem kiedy, bo Miśka i Robert takie mają przyspieszenie w brudzeniu, że nie nadążam z praniem na bierząco, hehehehe.
villemo - witaj na grudniu!!
Kankiya, anoli, Yoka, Agatkas, renia, Marzycielka i inne zainteresowane (hehehehe) moją wizytą bardzo mi miło, że pamiętacie i się o nas martwicie - całuski !! A teraz w skrucie jakie przeboje dziś mnie dopadły:
Rano miała przyjechać moja koleżanka i miałyśmy się wybrać pozałątwiać kilka spraw w urzędach, job cener, city job itd. zadzoniła o 9:10 (obudziła nas!!!) i powiedziała, że auto jej padło, no to musiałam się szybko wyszykować, dać Misi sniadanie i lecieć na autobus, w mieście załatwialiśmy sobie wszystko na spokojnie, a tu ni z gruchy ni z pietruchy zaczęłam krwawić (dużo mocniej niż dotychczas się zdażało), strasznie się zestresowałam, było to ok 13, na szczęście na 15 miałam położną umówioną, więc prosto z miasta pojechałam do niej, no i mówię, że ostatnio mam nasilone skurcze czasem regularne, potem się wyciszają, no i że dzisiaj od kilku godzin krwawienia, położyła mnie na kozetkę posłuchała seruszka, powiedziała, że dzidzia ok i złapała za telefon i dzwoni do szpitala, że tylko wróce do domu po papiery i będę zaraz u nich, bo krwawię i muszą mnie natychniast przebadać! Szok!! O 16 byliśmy w szpitalu , podłączyli mi ktg, wykazało skurcze przepowiadające co 10-8 min, serduszko maleńkiej ładnie pracowało, a sama królewna tak się wściekła, że mam sondy na brzuchu, że je tak zaczeła kopać, że nie nadążałam naciskać guziczka (miałam naciskać, gdy poczuję jakiś ruch)... aż jej serducho zaczeło szybciej bić ze złości!! Normalnie ta to będzie miała charakterek!! Uwierzycie, że mi te sondy skakały na 2cm do góry, Robert padał z wrażenia! No i potem chyba z godzinę jeszcze czekaliśmy na ginekologa (w międzyczasie położna przyszła i powiedziała, że ktg super, ale jeśli krwawienie nie ustanie, albo coś będzie się działo z szyjką macicy, to zostaję w szpitalu), przyszła babka zbadałą mnie baaaaardzo dokładnie (przez następny tydzień będę chodzić jak Lucky Luck!!), zrobiła mi cytologię i stwierdziła, że wszystko jest cudownie szyjka zamknięta i nie ma śladów krwawienia w ogóle i ona nie wie skąd to krwawienie, ale, że jeśli się powtórzy to mam natychmiast wracać. no i zjechaliśmy dopiero ok 19 do domu... jestem wykończona, ale i szczęśliwa, że maleńka się dobrze czuje i jest bezpieczna. Teraz już zmykam, bo zanim nadrobiłam to mi padł już kręgosłup, spokojnej nocki mamusie!!