Witam wieczorkiem.
Ja jak zwykle miałam bardzo aktywny dzień i sobota zleciała nie wiadomo kiedy.
Wczoraj wieczorkiem męzu zaserwował i komedię "superhero", obśmiałam sie jak głupia, około 22 poszlismy spać i dzisiaj spałam do 9, tak wiec nocka udana. tyle, ze znów miałam głupi sen.
Śniło mi sie że urodziłam, córcia miała bardzo ładne długie włoski i od razu mówiła tata, a tata wrócił z trasy i stwierdził, ze to nie jego dziecko, bo przed domem stoi nowy samochód i skąd ja go niby mam
, ale sie wkurzyłam, aż się popłakałam przez sen.
Na 11:30 miałam wizytę u lekarza, spóźniłam się 3 minuty i już go nie zastałam, zadzwoniłam na komórkę i kazał mi poczekać pół godzinki i przyjechał.
Wkurzona byłam na siebie jak nie wiem co, ale on chyba też wyszedł za szybko z gabinetu, bo też sie tłumaczył.
W każdym razie wizyta udana i tak jak u Agawar moja Malutka waży już 2800, a 3 tygodnie temu było 2000, tak więc Dzidzia rośnie expresowo, natomiast ja od ostatniej wizyty nie przytyłam ani grama, już się wystraszyłam że moze mam za mało wód czy coś innego, ale na szczęście sprawdził i wszystko jest ok.
Liczyłam, ze przez to moje latanie będą już jakieś symptomy zbliżającego się porodu, a tu ani widu ani słychu
, a planowałam pakować już torbę do szpitala, ale chyba nie mam sie co spieszyć
Pobrał mi też wymaz i w środę mam mieć wyniki.
Po wizycie, ja z chłopakami na basen, mąż z psem do weterynarza, a potem wspólnie na obiadek do mojej babci i dopiero dotarliśmy do domku.
Jednym słowe dzień zaliczam do udanych i już myślę co wymyślić na jutro, zeby sie nie nudzić, bo mi ciężko na dupsku usiedzieć, chyba pod koniec ciązy mam adhd.