Czesc dziewczynki
14 listopada 2009 przyszli na świat Michałek i Łukaszek, poród był drogą cięcia cesarskiego.
Michaś - 2500g, 51cm - 7 pnkt Apgar - 15:45
Łukaszek - 2050g, 50cm - 6/7 pnkt - 15:46
Nie wiem czy pisze w dobrym wątku, jak coś to Mea'uś przeniesiesz, bo tyle naprodukowałyscie pod moja nieobecnosc...
No wiec zaczelo sie tak ze w piatek 13ego calą noc po odstawieniu fenoterolu mialam okropne skurcze. W piatek bylam tez na wizycie u mojego gina i poniewaz chlopcy byli ulozeni głowkowo mialam rodzic SN. Gin powiedzial ze w niedziele ma dyzur zebym przyjechala jak chce to bedziemy rodzic.
No ale do niedzieli nie dotrwalam bo juz w sobote do poludnia skurcze byly nie do zniesienia, wyłam z bólu..
Pojechalismy na Izbe Przyjec gdzie dostalam zjeby od lekarza ze tak dlugo zwlekalam z przyjazdem do szpitala. Szyjka jeszcze trzymała, czop nie odszedl, wody nie chlusnęły.
Podłączyli mnie pod KTG i tak lezalam z godzine pod nim i okazalo sie ze moje mniejsze dziecie w czasie skurczu zwalnia do 70/min no i zdecydowali ze beda mnie ciąć.
Wszystko sie bardzo szybko potoczylo, sam zabieg jakos przezylam, pod koniec tylko bylo mi tak duszno ze czulam jakby mi słoń usiadl na klacie.
Potem lezalam na pooperacyjnej do 23 prawie bo mialam za wysokie cisnienie. No i ze wzgledu tez na to cisnienie dopiero wczoraj nas wypuscili ze spzitala.
No a co najwazniejsze bardzo dobrze ze zrobili mi to ciecie bo Malutki zwalnial na tym KTG i urodzil sie w lekkiej zamartwicy a jak sie potem okazalo Misiu miał 3 razy okreconą pępowine w okol szyii i moze gdyby nie ta cesarka to by sie udusił...
Martuś najważniejsze, ze dobrze się wszystko skończyło, jeszcze raz serdecznie gratuluję!!