Wchodzę dzisiaj do metra a przede mną kobieta z dzieckiem ok 4 lata znosi po schodach wózek z niemowlakiem gdy obok idzie zadowolony z siebie pan ok 50-ki i zerka na nią z uśmieszkiem. Gdy do niej doleciałam ona była już w połowie drogi na dół i zlana potem powiedziała "juz jestem prawie na dole"
Dwa dni temu byłam w banku z dwójką dzieci. Próbowałam tak manewrować wózkiem żeby nie obić drzwi wejściowych bo na rękach trzymałam Ninkę, która przechodzi etap ucieczek z wózka, jednocześnie próbując zapanować nad Mikołajem. Gdy udało mi się dosięgnąć do klamki i w dziwnej pozycji, niczym z jogi, uchylić drzwi, ze środka wyszedł Pan mówiąc mi "dziękuję" Czy on myślał, że uskuteczniam tę gimnastykę po to żeby jemu ułatwić wychodzenie?
Innym razem mój niesforny czasami 3-latek musiał zademonstrować siłę i biegł ile sił w nogach zupełnie nie zwracając uwagi na moje wołanie. "Ale się słucha" usłyszałam od jakiejś baby stojącej przy straganie, "co za wychowanie". Miałam ochotę odpowiedzieć, że to nie jej sprawa i niech zajmie się swoimi wnukami ale nie miałam za bardzo czasu bo musiałam gonić mojego łobuza ;-)
Musze się wygadać, dlatego jako swoistą formę katharsis dzielę się swoim rankingiem rzeczy, które mnie, jako rodzica, denerwują u innych.
Moja złota trójka to:
1. Komentarze gapiów na temat waszego dziecka (patrz: akcja przy straganie).
2. Panowie zbyt męscy by oferować pomoc kobiecie.
3. Mamy /opiekunki ingerujące w każdy element zabawy dziecka np. na placu zabaw.
A co was denerwuje?
Dwa dni temu byłam w banku z dwójką dzieci. Próbowałam tak manewrować wózkiem żeby nie obić drzwi wejściowych bo na rękach trzymałam Ninkę, która przechodzi etap ucieczek z wózka, jednocześnie próbując zapanować nad Mikołajem. Gdy udało mi się dosięgnąć do klamki i w dziwnej pozycji, niczym z jogi, uchylić drzwi, ze środka wyszedł Pan mówiąc mi "dziękuję" Czy on myślał, że uskuteczniam tę gimnastykę po to żeby jemu ułatwić wychodzenie?
Innym razem mój niesforny czasami 3-latek musiał zademonstrować siłę i biegł ile sił w nogach zupełnie nie zwracając uwagi na moje wołanie. "Ale się słucha" usłyszałam od jakiejś baby stojącej przy straganie, "co za wychowanie". Miałam ochotę odpowiedzieć, że to nie jej sprawa i niech zajmie się swoimi wnukami ale nie miałam za bardzo czasu bo musiałam gonić mojego łobuza ;-)
Musze się wygadać, dlatego jako swoistą formę katharsis dzielę się swoim rankingiem rzeczy, które mnie, jako rodzica, denerwują u innych.
Moja złota trójka to:
1. Komentarze gapiów na temat waszego dziecka (patrz: akcja przy straganie).
2. Panowie zbyt męscy by oferować pomoc kobiecie.
3. Mamy /opiekunki ingerujące w każdy element zabawy dziecka np. na placu zabaw.
A co was denerwuje?