reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Gdzie popełniłam błąd?

Dołączył(a)
6 Maj 2020
Postów
14
Witajcie! W sumie to nie wiem od czego zacząć 🤔 jestem 28 letnią mamą 4letniej Klaudii. Jestem normalną mamą, mam swoje zasady , stawiam granice. Problem polega na tym iż w mieszkaniu stale są płacze,histerie, różnego rodzaju sceny. Córka wpada w histerię o wszystko (piszczy, płacze, lata jak poparzona gdy coś się nie spodoba. Loty o skorzystanie z toalety ( najpierw chce potem nie chce dostaje loty siedzi przy toalecie mówi żeby do niej przyjść potem znowu loty bo jednak nie chce robić i tak wkoło). Potrafi siedzieć przy stole , bidon z wodą jest przy niej a ona udając że sięga po niego krzyczy na całe mieszkanie żeby jej podać bidon bo ona NIE POTRAFI. Z zabawkami jest podobnie lalka leży obok niej a ona wpada w histerie żeby ktoś jej tą lalkę podał -ale lalka leży przy niej 😡😡. Histeria i to że ktoś ma ją zanieść do łóżka bo ona nie potrafi wejść do łóżka, histeria o to że Tata przyszedł z pracy , sytuacje że woła mamę albo tatę codziennie a po chwili histeria i krzyki - UMYJ RĘCE ZANIM MNIE DOTKNIESZ. Rozrywanie koszulki z ciała tylko dlatego bo jednak woli ubrać inną. Histeria o to że najpierw chciała na śniadanie owsianke -a gdy owsianka gotowa ona jednak woli co innego😟😟😟 i tak od rana do wieczora to samo. Była już u Nas policja ponieważ sąsiedzi myślą że dziecku dzieje się krzywda. Psycholog, pedagog, neurolog,lekarz rodzinny dają złote rady które nie działają. Przekazywać pozytywne emocje? Super a co ja robię?nie da się w żaden sposób do niej dotrzeć. Krzyki,prośby,płacze nic nie dają. Siedzenie w pokoju za karę? Pfff robi co chce. Nie zwracać uwagi? Pewnie tylko i tak nie działa.
Przedszkole? Chodziła do dwóch prywatnych z każdego została wykreślona. Bajek nie ogląda. Telewizor jest tylko włączany gdy śpi. Zabawa dłużej niż godzinę samemu kończy się histerią potem już tylko chodzenie za mną i gadanie " baw się ze mną bo zacznę krzyczeć" tłumaczyć że tak nie wolno? Ma gdzieś jakiekolwiek tłumaczenia. Psychicznie wysiadam, mam wrażenie że już jej nie kocham ,gdy wstaje rano proszę tylko aby spała chociaż do 9 i miała dobry humor. Nie wiem gdzie popełniłam błąd, nie wiem dlaczego taka jest. Zawsze pokazujemy że ją kochamy mimo że wymagamy danych rzeczy. Rozmawiamy,tłumaczymy,pytamy a i tak codziennie to samo. Gdy była policja pokazałam całą dokumentację że poprostu ma takie ataki i chodzę od lekarza do lekarza ale policjant patrzył na Nas jak patologie a córka się tylko śmiała. Gdy policjant sie jej zapytał dlaczego płacze to powiedziała że nie wie i poszła do pokoju 😫😫 takie sytuacje są u Nas w mieszkaniu codziennie bez konkretnego powodu a jest ich jeszcze cała masa😫 trudne dziecko? Tłumaczę sobie że może z czasem przejdzie ale poprawy brak. Na każdej opinii mają napisane " na podstawie wyników badań oraz obserwacji stwierdza się iż ogólny rozwój dziecka jest harmonijny. Dziewczynka rozwija się prawidłowo,
Mocne strony:wesoła, pogodna, ciekawa świata,komunikatywna.
Nie stwierdzono żadnych zaburzeń"
Mam wrażenie że wszyscy myślą że sobie latam po lekarzach bez powodu skoro u dziecka nic nie stwierdzono to jakie niby problemy?
Przepraszam że się tak rozpisałam ale chciałam podać jak najwięcej informacji.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Mnie zastanawia jedno stwierdzenie: "Chodziła do dwóch prywatnych z każdego została wykreślona."
Ja nie wiem co dziecko miałoby zrobić, by zostać wykreślone z przedszkola. W głowie mi się to nie mieści. Nawet jeśli jest to prywatne przedszkole... Przecież to jest jeszcze małe dziecko....

Być może się mylę, więc w razie czego nie krzyczcie, tylko grzecznie zwróćcie uwagę, ale @Zrozpaczonazrozpaczona odnoszę wrażenie, że za dużo wymagasz od dziecka i wychodzi nieco tu Twój egoizm "a ja również bym chciała mieć chociaż 15 minut w ciągu dnia dla siebie". Córka doskonale to wykorzystuje, a podejrzewam, że nieraz został podniesiony na nią głos (poniekąd rozumiem Twoją bezsilność - ale naprawdę trzeba nad tym zapanować, choć nauka tego wcale nie jest łatwa). Sprzątanie, gotowanie może poczekać i nic się nie stanie jak przez kilka dni będzie bałagan, a jedzenie zamówione lub będziecie jeść tylko kanapki. Ewidentnie córka chce by się nią ktoś zajął - postaraj się z nią robić wszystko razem - zróbcie kolorowe kanapki, pójdźcie do łazienki i zróbcie sobie makijaż, pobawcie się we fryzjera, razem posprzątajcie podłogę - ale wszystko na zasadzie zabawy.
Piszesz, że byłaś w poradni - pytałaś o zajęcia TUS (Trening Umiejętności Społecznych)?

I jeszcze jedno pytanie - co się dzieje w momencie, gdy córka zaczyna krzyczeć w wyżej wspomnianych sytuacjach? Osiąga swój cel, tj. ktoś jej poda tą lalkę czy bidon? Czy jednak czekacie aż zrobi to sama?
Czyli według Ciebie powinnam siedzieć z dzieckiem od 5 rana do 22 i nie mieć ani 15 minut aby odsapnąć? Świetnie ciekawi mnie tylko czy Ty byś dała radę słuchając od rana do wieczora histerii oraz wrzasków od rana do wieczora przez 2 miesiące bez dnia przerwy ale widzę że tutaj nawet człowiek nie może nawet usiąść i napić się wody.
Zadałaś pytanie jak reagujemy - przeważnie siadam obok niej i mówię "bidon jest na wyciągnięcie rączki i myślę że sama dasz radę wziąść go do rączek" jeżeli chodzi o zabawki udaje ktoś lalki i mówię " Klaudia nie płacz weź mnie na rączki chce się z Tobą bawić".
Nie zaprzecze zdarza się że uniosę głos gdy histeria trwa zbyt długo. Gdy sie zaczyna staram się córkę rozbawić, biorę na ręce itp. Szkoda że to co piszesz jest całkowicie sprzeczne z tym co usłyszałam od specjalistów którzy twierdzą że córka gdy widzi że mama w tym momencie sprząta to może spokojnie poczekać aż skończę wykonywać daną czynność ponieważ skakanie i pokazywanie dziecku że ma władzę nad rodzicami też nie jest dobre a może pogorszyć sytuacje. Dlaczego uważasz że jestem egoistyczna i nie poświęcam dziecku tyle czasu tyle ile powinnam?
Jeżeli chodzi przedszkola została wykreślona ponieważ dyrekcja stwierdziła że dziecko nie jest jeszcze emocjonalnie przygotowane do nauczania przedszkolnego a drugie powiedziało prosto że mają 18 dzieci i nie mogą sobie pozwolić na takie zachowania w placówce
 
reklama
@witch84 nie zgadzam się z Twoim stwreidzeniem ze autorka powinna za przeproszeniem wszystko mieć w du*ie i bawić się z dzieckiem. Sama mam trudne dziecko ale nie pozwalam sobie wejść na głowę bo dziecko chce się bawić gdy jem obiad. To jak będzie chciała pójść do toalety albo się wykąpać to według Twojego stwierdzenia nie może bo ma się bawić z dzieckiem? Naprawdę? W mieszkaniu ma być bałagan tylko dlatego bo dziecko musi 12 godzin spędzić na zabawie?
 
Autorki a próbowałaś zrobić coś odwrotnego jeśli lalka jest blisko a chcę żeby podać to powiedz weź ją samą albo ja ja zbieram i tak zrób zabierz i wyjdź jak zacznie krzyczeć powiedz nawet kilka razy twój wybór nie chcesz jej ja wezmę rób tak z wszytkim wiem że będzie awantura gorsza ale może zacznie się zastanawiać cztery lata to duża i mądra dziewczynka mam wrażenie że ona wymusza na tobie posłuszeństwo ona krzyczy tu ulegasz moje dzieci też potrafiły że one chcą ale nie chce im się
 
@Aniuśka ja bym nie patrzyła negatywnie na sąsiadów bo wzywają policję. Gdyby każdy sąsiad wykazywał się taką "nadgorliwością" to bardzo wiele dzieci byłoby zabranych od oprawców, wiele dzieci nadal by żyło. Mnie przeraża nie "nadgorliwość" a obojętność ludzka. Gdy się ogląda później w telewizji wywiady z sąsiadami osób które znecały się nad dziećmi to właśnie słyszymy "no dziecko płakało ale które nie płacze" czy "no słychać było krzyki ale ja się nie wtrącam" lub "wydawali się normalni". Piszesz że najpierw sąsiedzi powinni się zorientować w sytuacji - a jak niby mają to zrobić? Wyobraź sobie sytuację że Twoje dziecko ma "ten" dzień, wszystko jest na "nie", histeria z byle powodu, krzyki, Ty robisz wszystko by zapanować nad sytuacją, nie wybuchnąć, nie zwariować a tu jeszcze na to wszystko sąsiadka wpada i próbuje się zorientować w sytuacji. Może być słabo. Niektórzy ludzie stwierdzają poprostu że są do takiej orientacji odpowiednie służby i tyle. Jeśli nic się nie dzieje to nikt nikomu dziecka bez powodu nie zabierze, nie słyszałam jeszcze o przypadku zabrania dziecka bo płakało.
Ja sama osobiście dzwoniłabym pierwsza na policję i do mopru gdybym podejrzewała że coś się dzieje złego u sąsiadów i to nie dzwoniłabym anonimowo. Nie wstydzę się tego i wolę być uważana za "konfidenta" czy nadgorliwą babę niż później pluć sobie w brodę że nic nie zrobiłam.
 
Popieram @witch. Nie chodzi o to, byś nie miała dla siebie 15 minut, choć ja nawet do kibla z dziećmi chodzę jak trzeba. Też mi się to nie podoba bo przyzwyczajona jestem do innych rzeczy. Tak dziecko musi umieć zająć się sobą przez chwilę, ale przez chwilę. Pranie można wstawić z dzieckiem. Mój syn to uwielbia, odkurzanie, gotowanie obiadu. W domu mam jeszcze córeczkę. Dzieci 2,5 i 1,5 roku. Wszystko trzeba przy nich zrobic i z nimi. Niestety na tym polega macierzyństwo. Pytasz gdzie popełniłas błąd. Tam, gdzie nie było ciebie, gdy dziecku byłaś potrzebna. Tak słychać z twojej wypowiedzi, że za dużo wymagasz od dziecka, a ono robi wszystko by zwrócić na siebie uwagę. To znaczy, że gdzieś jej zabrakło. Więc dlatego wyciąga rękę po bidon i nie sięga, bo chcę byś go podała. Potrzebuje twojej uwagi, tego byś weszła z nią w interakcje, ale nie na twoich warunkach, ale na jej. Zabawy rozwijające są super, ale kiedy jesteś dla niej mama, osoba, która przytula, niczego nie wymaga, bawi się z nią jak z dzieckiem?. Nie chodzi, byś była na każde skinienie, ale byś była wtedy, kiedy ona cię potrzebuję. Kiedy czuję się samotna, porzucona, zostawiona sama sobie. Ona nie umie jeszcze sobie radzić z emocjami stąd histerię. Nie wie co ma ze sobą zrobić. Jak ci pokazać, że jest, więc sięga po zachowania destrukcyjne. U psychologa tego nie widać, bo ma pełną uwagę lekarza. On dobiera zabawy odpowiednie do jej wieku, zajmuje się nią jest troskliwy. Jesteś wspaniała mama, tylko mam wrażeniem, że zafiksowalas się na samodzielności dziecka i na wymaganiach i zapomniałaś, że to wciąż zaledwie 4 letnia dziewczynka, które jeszcze nie umie robić na złość, nie zna zartow. Ona po prostu się pogubiła. Powiem ci jedno niestety przykład idzie z góry. Przyjrzyj się temu jaka jesteś wobec niej. Godzina po godzinie. Kiedy macie czas na zabawę, kiedy na edukację, kiedy na odpoczynek, kiedy na zwyczajne bycie bez scenariusza, na wygłupy, na buziaki, na przytulanki. Im więcej jej tego zapewnisz, tym będzie spokojniejsza i mniej będzie histerii. I spróbuj wymagać tego, co jest potrzebne, ale też pomóż w realizacji. Odbuduj swoją relację, ciepła, z dzieckiem. Wiem co mówię, bo mam histeryka w domu. I u nas tylko wspólnym byciem daje się to łagodzić. Mój syn jak wpada w histerię, to nie można do niego się zbliżyć, dotknąć, przytulić, jest gotowy zrobić sobie krzywdę. Ale to wszystko nieumiejętność radzenia sobie z emocjami. Ja też kiedyś reagowałam agresja aż uświadomiłam sobie, że źle robię. Im więcej z nim byłam w łagodności tym mniej było ataków. Im więcej tego co ja chciałam, tym było gorzej i więcej i dłuższe ataki. Nauczyłam się egzekwować od niego różne rzeczy, ale nie agresja, a raczej rozmowa, pokazywaniem, cierpliwością. To trwa...długo, ale to dzieci. One dopiero uczą się świata. Niestety to ty nauczyłaś dziecka takiej reakcji. I ty możesz jej tego oduczyć. Szukaj dróg dotarcia do niej. I nie obruszaj się na rady, bo po to napisałaś, by spróbować ci pomóc. A pomoc nie oznacza, że będziemy mówić to, czego oczekujesz. Tylko jeśli nie chcesz stracić dziecka, to niestety zrewiduje swój sposób zachowania. Zmiany zaczyna się od siebie. Jak ty zmienisz swoje zachowanie to córka też automatycznie je zmieni. Dzieci są zwierciadłem, są jak lustra. Odbijają nasze emocji i nasze podejście do nich. Możesz się obrazić i wieszać po mnie psy. Pamiętaj jednak, że twoja relacja z dzieckiem wisi na włosku i tylko ty możesz to zmienić.
 
Ostatnia edycja:
@Aniuśka ja bym nie patrzyła negatywnie na sąsiadów bo wzywają policję. Gdyby każdy sąsiad wykazywał się taką "nadgorliwością" to bardzo wiele dzieci byłoby zabranych od oprawców, wiele dzieci nadal by żyło. Mnie przeraża nie "nadgorliwość" a obojętność ludzka. Gdy się ogląda później w telewizji wywiady z sąsiadami osób które znecały się nad dziećmi to właśnie słyszymy "no dziecko płakało ale które nie płacze" czy "no słychać było krzyki ale ja się nie wtrącam" lub "wydawali się normalni". Piszesz że najpierw sąsiedzi powinni się zorientować w sytuacji - a jak niby mają to zrobić? Wyobraź sobie sytuację że Twoje dziecko ma "ten" dzień, wszystko jest na "nie", histeria z byle powodu, krzyki, Ty robisz wszystko by zapanować nad sytuacją, nie wybuchnąć, nie zwariować a tu jeszcze na to wszystko sąsiadka wpada i próbuje się zorientować w sytuacji. Może być słabo. Niektórzy ludzie stwierdzają poprostu że są do takiej orientacji odpowiednie służby i tyle. Jeśli nic się nie dzieje to nikt nikomu dziecka bez powodu nie zabierze, nie słyszałam jeszcze o przypadku zabrania dziecka bo płakało.
Ja sama osobiście dzwoniłabym pierwsza na policję i do mopru gdybym podejrzewała że coś się dzieje złego u sąsiadów i to nie dzwoniłabym anonimowo. Nie wstydzę się tego i wolę być uważana za "konfidenta" czy nadgorliwą babę niż później pluć sobie w brodę że nic nie zrobiłam.
Ja się z Tobą zgodzę,owszem. Ale ja najpierw bym poszła sprawdzić co się dzieje (bo taka już jestem) a dopiero jakby coś mi sie nie spodobało to poinformowała odpowiednie służby a nie "na górze dziecko płacze muszę zadzwonić". Są sytuacje gdzie dziecku naprawdę dzieje się krzywda i nikt nie reaguje. Rodzice drą się na całą jadaczkie na dziecko , słychać odgłosy patologii itp ale gdy nikomu krzywda się nie dzieje to wszyscy piersi do dzwonienia. Skoro autorka napisała że trwa to od 2 miesiący to żaden sąsiad przez tyle czasu nie zapytał dlaczego płacze?
 
Popieram @witch. Nie chodzi o to, byś nie miała dla siebie 15 minut, choć ja nawet do kibla z dziećmi chodzę jak trzeba. Też mi się to nie podoba bo przyzwyczajona jestem do innych rzeczy. Tak dziecko musi umieć zająć się sobą przez chwilę, ale przez chwilę. Pranie można wstawić z dzieckiem. Mój syn to uwielbia, odkurzanie, gotowanie obiadu. W domu mam jeszcze córeczkę. Dzieci 2,5 i 1,5 roku. Wszystko trzeba przy nich zrobic i z nimi. Niestety na tym polega macierzyństwo. Pytasz gdzie popełniłas błąd. Tam, gdzie nie było ciebie, gdy dziecku byłaś potrzebna. Tak słychać z twojej wypowiedzi, że za dużo wymagasz od dziecka, a ono robi wszystko by zwrócić na siebie uwagę. To znaczy, że gdzieś jej zabrakło. Więc dlatego wyciąga rękę po bidon i nie sięga, bo chcę byś go podała. Potrzebuje twojej uwagi, tego byś weszła z nią w interakcje, ale nie na twoich warunkach, ale na jej. Zabawy rozwijające są super, ale kiedy jesteś dla niej mama, osoba, która przytula, niczego nie wymaga, bawi się z nią jak z dzieckiem?. Nie chodzi, byś była na każde skinienie, ale byś była wtedy, kiedy ona cię potrzebuję. Kiedy czuję się samotna, porzucona, zostawiona sama sobie. Ona nie umie jeszcze sobie radzić z emocjami stąd histerię. Nie wie co ma ze sobą zrobić. Jak ci pokazać, że jest, więc sięga po zachowania destrukcyjne. U psychologa tego nie widać, bo ma pełną uwagę lekarza. On dobiera zabawy odpowiednie do jej wieku, zajmuje się nią jest troskliwy. Jesteś wspaniała mama, tylko mam wrażeniem, że zafiksowalas się na samodzielności dziecka i na wymaganiach i zapomniałaś, że to wciąż zaledwie 4 letnia dziewczynka, które jeszcze nie umie robić na złość, nie zna zartow. Ona po prostu się pogubiła. Powiem ci jedno niestety przykład idzie z góry. Przyjrzyj się temu jaka jesteś wobec niej. Godzina po godzinie. Kiedy macie czas na zabawę, kiedy na edukację, kiedy na odpoczynek, kiedy na zwyczajne bycie bez scenariusza, na wygłupy, na buziaki, na przytulanki. Im więcej jej tego zapewnisz, tym będzie spokojniejsza i mniej będzie histerii. I spróbuj wymagać tego, co jest potrzebne, ale też pomóż w realizacji. Odbuduj swoją relację, ciepła, z dzieckiem. Wiem co mówię, bo mam histeryka w domu. I u nas tylko wspólnym byciem daje się to łagodzić. Mój syn jak wpada w histerię, to nie można do niego się zbliżyć, dotknąć, przytulić, jest gotowy zrobić sobie krzywdę. Ale to wszystko nieumiejętność radzenia sobie z emocjami. Ja też kiedyś reagowałam agresja aż uświadomiłam sobie, że źle robię. Im więcej z nim byłam w łagodności tym mniej było ataków. Im więcej tego co ja chciałam, tym było gorzej i więcej i dłuższe ataki. Nauczyłam się egzekwować od niego różne rzeczy, ale nie agresja, a raczej rozmowa, pokazywaniem, cierpliwością. To trwa...długo, ale to dzieci. One dopiero uczą się świata. Niestety to ty nauczyłaś dziecka takiej reakcji. I ty możesz jej tego oduczyć. Szukaj dróg dotarcia do niej. I nie obruszaj się na rady, bo po to napisałaś, by spróbować ci pomóc. A pomoc nie oznacza, że będziemy mówić to, czego oczekujesz. Tylko jeśli nie chcesz stracić dziecka, to niestety zrewiduje swój sposób zachowania. Zmiany zaczyna się od siebie. Jak ty zmienisz swoje zachowanie to córka też automatycznie je zmieni. Dzieci są zwierciadłem, są jak lustra. Odbijają nasze emocji i nasze podejście do nich. Możesz się obrazić i wieszać po mnie psy. Pamiętaj jednak, że twoja relacja z dzieckiem wisi na włosku i tylko ty możesz to zmienić.
Pięknie dobrane słowa! Prawie się wzruszyłam jak to przeczytałam.
 
@Aniuśka Ty byś poszła sprawdzić, ja nie, a jeszcze ktoś inny nic by nie zrobił, ludzie są różni i różnie reagują. Ja uważam że mogłabym czegoś w stresie nie wychwycić lub że którejś ze stron puściłyby nerwy, na takie sprawdzanie ludzie mogą różnie reagować. Może sąsiedzi to starsi lub strachliwi ludzie i boją sie czy nie chcą konfrontacji ale chcą by ktoś odpowiedni to sprawdził. Dla mnie nie jest ważne dlaczego ktoś nie idzie sprawdzić dla mnie ważne jest że ktoś reaguje. Reagować trzeba.
 
Wszystko pięknie tylko ja nigdzie nie napisałam że się z córką nie bawię i że nie poświęcam jej czasu... To już Wy same sobie dodałyście. Ja tylko napisałam że chciałabym mieć 15 minut w ciągu całego dnia na napicie się wody a Wy od razu zrobiliście że mnie wyrodną matkę która dziecku nie poświęca ani minuty.
 
reklama
@witch84 nie zgadzam się z Twoim stwreidzeniem ze autorka powinna za przeproszeniem wszystko mieć w du*ie i bawić się z dzieckiem. Sama mam trudne dziecko ale nie pozwalam sobie wejść na głowę bo dziecko chce się bawić gdy jem obiad. To jak będzie chciała pójść do toalety albo się wykąpać to według Twojego stwierdzenia nie może bo ma się bawić z dzieckiem? Naprawdę? W mieszkaniu ma być bałagan tylko dlatego bo dziecko musi 12 godzin spędzić na zabawie?

W pełni popieram!!!
Jako matka cholernie ciężkiego dziecka w życiu nie dałabym się wciągnąć w "zabawę cały dzień". Bez przesady. Oczywiście, dziecku trzeba poświęcać czas, ale mam kilka takich koleżanek, które właśnie poświęciły wszystko dla dziecka - w domu bałagan, nieugotowane, nic nie zrobione, bo mamusia od świtu do nocy z dzieckiem na dywanie, a później 4 czy 5 latka nie potrafi się nawet chwilę sobą sama zająć, bo NIE UMIE...

(...)to wciąż zaledwie 4 letnia dziewczynka, które jeszcze nie umie robić na złość, nie zna zartow.

Oj bardzo, bardzo, BARDZO się z Tobą nie zgadzam...
Mój Syn jest niepełnosprawny, rozumowanie na poziomie dziecka 2-3 letniego, a DOSKONALE wie, jak robić na złość i jak broić z premedytacją, co zauważają sami lekarze.
Więc mówienie, że zdrowe, 4-letnie dziecko nie umie robić na złość to mało wspólnego z prawdą ma ;)


@Zrozpaczonazrozpaczona też mam takiego diabła w domu i odkąd się urodził cieszę się, że mieszkamy w domu, a nie w bloku, bo już dawno ja bym wylądowała w wariatkowie, a Młody w domu dziecka.
Niestety, rad Ci żadnych dać nie mogę, bo to, co działa na mojego syna, niekoniecznie będzie działać na Twoją córkę.
Ja też jestem stanowcza, nieugięta, nie poddaję się, kiedy wpada w histerię, ale mój Młody jest chory, więc czasem muszę ustąpić, bo on czegoś nie rozumie.
A ta cała koronaparanoja tylko pogorszyła sprawę, bo w przedszkolu syn się wyszaleje i w domu już jest spokój, natomiast odkąd nie chodzi do placówki, jest KOSZMAR.
Dla mnie jedyne wyjście w takiej sytuacji, kiedy od rana wiem, że dzień będzie PIEKŁEM, to wyjście z domu.
Pakuję do auta, wywożę do lasu i niech się dzieje co chce.
 
Do góry