reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

"Faceci tacy są"

Natalia1208

Fanka BB :)
Dołączył(a)
11 Styczeń 2019
Postów
332
Dziewczyny po raz kolejny potrzebuje się wyżalic i potrzebuje porady. Jestem z mężem bardzo długo pomimo, że jesteśmy młodzi. Jesteśmy rodzicami kilku miesięcznej córeczki, chcieliśmy bardzo dziecko. Mąż od zawsze kochał dzieci, uwielbiał się nimi zajmować. Początku macierzyństwa były trudne ale już wszystko jest ustabilizowane ALE.... Mąż mało mi pomaga, nic sam się nie domyśli... Jestem cały dzień z Mała sama, gdy wraca z pracy nie chce mu się za bardzo nią zajmować.. zaczęliśmy się kłócić.
Mama mówi, że faceci tacy są ale czy u Was tez tak jest? Małej trzeba poświęcać ciągle uwagę, jest raczej wymagająca i marudna. Ciągle na raczkach a mój kręgosłup wygina się w druga stronę...mam z nim problemy od lat. Weekend jest ciężki, małej chyba idą żeby i jest jeszcze bardziej marudna. Mąż zajmuje się Mała, gdy ja np gotuje obiad a jak już zaczyna bardziej marudzić to mi Ja oddaje..W jednej ręce obiad a w drugiej dziecko. Nie mama czasu wcale Dla siebie, nawet nie mogę spokojnie się wykapac bez pośpiechu...robię podstawowe czynności czyli sprzątam i gotuje i ewentulnie wtedy mąż zajmuje się córka dodatkowo w pośpiechu. Mogę czasem ja usypiam bardzo długo, plecy bolą a jego sumienie nie rusza...przecież nie będę się przerzucać z nim dzieckiem. Co mam zrobić?
 
reklama
Rozwiązanie
Mówię W prostu co trzeba zrobić, nie jest tak, że musi się domyślać. Czasem muszę mówić kilka razy...od siebie nic nie zrobi, nic się nie domyśli. Uważa, że wszystkie obowiązki w domu należą do mnie no chyba, że coś naprawiać co rzadko się zdarza bo mamy nowe mieszkanie. Mówię W prost, że nic nie robi a jego to chyba jedynie śmieszy, uważa że pracuje a moja praca to dom...ostatnio powiedział "chcialas dziecko?" Na co ja ze on tez chciał i koniec gadki... nie jest tak, że się nim nie interesuje, w prostu przeciwnie chętnie słucham i dopytuje co w pracy.

Powiedzcie co mam zrobić gdy on stoi nade mną z Mała i oddaje ja, mówię że jeszcze chwila A on swoje, mam ja odepchnac?
Jak się kapie to pęka mi głowa od słuchania czy już, jeśli...
@Natalia1208 Napiszę jak to jest u mnie.
Jestem mężatką 14 lat, mamą trójki dzieci (wiek w suwaczkach). Mam dobrego, zaradnego męża, który dba o nas - mnie i nasze dzieci najlepiej jak potrafi. Jest dobrym ojcem i mężem. Pomaga mi w domu, dzielimy zajecia.
To co ja wiem- teraz- bo dowiedziałam się tego i owego 2-3 lata po ślubie i z dwojgiem małych dzieci już-wyczytałam, potem przyswoiłam tą wiedzę o zastosowałam w praktyce: otóż kobieta to nie mężczyzna. Tata to nie mama. Myślimy i czujemy inaczej, inaczej widzimy to samo i inaczej interpretujemy słowo i czyn np. pomoc, odpoczynek, wytchnienie itp. I im szybciej dojdziesz.do tego tym lepiej dla Ciebie, dla Was.
Ile nerwów i łez było nim to pojęłam. Ja niby mówiłam czego oczekuję a tu zonk i flustracja , że znów wszystko sama ogarniam i dzieci i dom a przecież prosiłam. Chciałam bardzo aby sam się domyślił o co mi chodzi i to nakręcili jeszcze bardziej całą zła akcję.
Teraz o nic nie proszę. Po prostu mówię prosto, dokładnie to o co mi chodzi. Określam czynność, czas i lokalizację i oczywiście mamy podziały na zajęcia męskie i żeńskie (Tak uwielbiamy oboje ten podział) -grzecznie, uprzejmie, nie rozkazuję. Przyklad: popatrz jaki bałagan, trzeba ogarnąć (w domyśle kobiecym np. odkurzyć czy zabawki ogarnąć). Teraz jasno wyrażam o co mi chodzi: kochanie, odkurz, wynieś ten niebieski worek, który jest obok drzwi do piwnicy. Jeśli chodzi o dzieci. Jasne komunikaty: idę brać prysznic. Nie będzie mnie 30 minut. Amen. I odkąd ja mówię konkretnie i dokladnienczego chce, żyję nam się lepiej. On wie czego ja oczekuję a ja wiem, że będę zadowolona. Dzieci też. Dodatkowo ja się nie wcinam w męskie sprawy, on w moje kobiece. Sprawy wspólne ogarniamy wspólnie. Chwal oczywiście za najmniejszy sukces- wiem nas nikt nie chwali a przynajmniej niezbyt często za uprasowany stos ubrań, gotowanie itp. ale na mężczyzn to działa. Realizuj konkretne cele: kochanie, teraz idę się myć czy cokolwiek innego i ustal czas- i on sobie poradzi. Uwierz w to i nie wychodź z tej łazienki nawet jak dziecko zapłacę, pokwili i bedzie niezadowolone i nawet jak chłop pod drzwiami będzie marudzil- bo nauczuczylas go, że to działa. Mąż sobie poradzi, nic się nie stanie jak bedzie musiał pokombinować bez Ciebie. Raz drugi trzeci nie pobiegniesz to zobaczysz jaki tata z niego na medal. Oczywiście, trzymaj się ustalonego czasu i niem od razu głęboka woda :-)
No i może Ci łezka polecieć, kiedy te pierwsze razy bedą-ja ryczalam w łazience bo slyszalam ich ale sobie poradzili.
 
Ostatnia edycja:
reklama
nie bierz tego bardzo do siebie bo nie wiem jaki jest twój mąz po jednym poście ale może to u ciebie jest problem, może to ty wmówilas mężowi że jest gorszy od ciebie w opiece nad dzieckiem, może nie dosłownie ale np były takie sytuacje że dziecko płacze jak mąż się zajmuje mała a ty zwracałam mu uwagę że nie umie albo źle robi i poprostu dał sobie spokój bo twierdzi że i tak zrobi źle. Może spróbuj mówić że ma świetny kontakt z córeczką, mów że robi coś lepiej niż ty, chwal go itp może tu tkwi problem?
 
wczoraj stwierdził że on pracuje a ja zajmuje się dzieckiem.

I sygnał alarmowy ci się na to nie załączył?
Bo mnie już dzwon krakowski bije. Facet określił jasno swoje i twoje obowiązki. Ja nie mam co do tego watpliwosci a ty się zastanawiasz?
Masz dwa rozwiązania. Albo się zgadzasz z takim podziałem obowiązków albo nie. Jeśli tak, to główka w dol, oczka spuszczone i witasz pana małżonka codziennie dwudaninowym obiadem i ciastem własnej roboty. Plus ogarniasz dom i dzieci bez szemrania i zgłaszania protestów. Po macierzyńskim robisz dokładnie to samo plus praca.
Jesli się na to nie zgadzasz to stawiasz sprawy jasno. To ze jesteś na macierzyńskim nie jest powodem, ze masz sama zapierdzielac niczym bura kobyła na ugorze. To, ze jesteś kobieta nie oznacza, ze praca górnika na przodku ci pasuje. Dziecka sobie sama nie zrobiłaś wiec albo pan i władca zacznie się gorączkowo udzielać w domu albo won.
Serio, mąż mężem, małżeństwo małżeństwem ale w takiej sytuacji lepiej ciągnąć ten wóz samemu. Będzie ciężko ale chociaż nikt nie będzie ci przeszkadzał, zawodził twoich oczekiwań czy denerwował swoim zlym nastrojem czy lenistwem.
Tak swoją droga twój mąż nie ma lenia....lenia to mam ja kiedy zamiast porządnego obiadku serwuje starszemu dziecku podgrzana parówkę i kanapkę z samym masłem. Twój mąż ma syndrom zwany „trutnizmem”.
Mój mąż tez pracuje. Nie pełen etat. W tym momencie przedszkole jest zamknięte wiec starszej nie mogę posłać. Sama siedzę z dwójka i czasami jest droga krzyzowa, nie będę ukrywać. Z chwila kiedy mój mąż przekracza próg domu zabiera się do intensywnej roboty żebym ja mogła....usiąść na gorze z drutami czy szydełkiem, przespać się czy wziąć kąpiel. Nie marudzi, nie pogania, nie narzeka.
Wyczekiwane dziecko....cóż, wiele par się rozpadło po narodzinach wyczekiwanych dzieci.


@Natalia1208 ale dlaczego łatwo nam mówić? Przynajmniej kilka wypowiedzi, z tego co widzę, pisały matki i żony czy partnerki, tak samo jak Ty.
Przepraszam, ale myślę że właśnie takiego kopniaka, motywacji potrzebujesz, nie obraź się, jeśli będę zbyt bezpośrednia. Piszesz że mąż Cię popędza podczas kąpieli, że masz tylko kilka minut - a nie możesz się zbuntować, "nie, jeszcze nie wyjdę, przestań mnie popędzać, jak wyjdę to przejmę małą" . Albo "nie, jeszcze 15 minut, nie popędzaj mnie proszę"? Nie możesz wstać, posadzić córeczki obok męża i powiedzieć "potrzebuję pół godziny, zajmij się córką"? Dlaczego nie? Dlaczego uważasz, że musisz się tłumaczyć, prosić, czekać aż się domyśli...? Super, że on pracuje, ale jego praca kończy się po ilu, 8 godzinach? Twoja praca w domu po ilu?
Musisz zacząć stawiać granice, nauczyć się mówić "nie". Nie, nie mogłam odpocząć bo naczynia same się nie zmyją, chyba że zrobisz to za mnie. Nie, nie wezmę teraz małej, jestem zajęta. Nie, nie przeszkadzaj mi teraz.
Przekonać go nie musisz. Postawić przed faktem dokonanym - teraz Ty bawisz się z małą, jak najbardziej możesz, a nawet powinnaś.
Bo póki co, z opisu wygląda na to, że mąż marudzi, przekazuje Ci córkę, pogania... A Ty się na to zgadzasz. Dopóki będziesz się zgadzać, sytuacja się nie zmieni. Musisz się raz, drugi, trzeci postawić...

W pełni się zgadzam.
 
Dziewczyny po raz kolejny potrzebuje się wyżalic i potrzebuje porady. Jestem z mężem bardzo długo pomimo, że jesteśmy młodzi. Jesteśmy rodzicami kilku miesięcznej córeczki, chcieliśmy bardzo dziecko. Mąż od zawsze kochał dzieci, uwielbiał się nimi zajmować. Początku macierzyństwa były trudne ale już wszystko jest ustabilizowane ALE.... Mąż mało mi pomaga, nic sam się nie domyśli... Jestem cały dzień z Mała sama, gdy wraca z pracy nie chce mu się za bardzo nią zajmować.. zaczęliśmy się kłócić.
Mama mówi, że faceci tacy są ale czy u Was tez tak jest? Małej trzeba poświęcać ciągle uwagę, jest raczej wymagająca i marudna. Ciągle na raczkach a mój kręgosłup wygina się w druga stronę...mam z nim problemy od lat. Weekend jest ciężki, małej chyba idą żeby i jest jeszcze bardziej marudna. Mąż zajmuje się Mała, gdy ja np gotuje obiad a jak już zaczyna bardziej marudzić to mi Ja oddaje..W jednej ręce obiad a w drugiej dziecko. Nie mama czasu wcale Dla siebie, nawet nie mogę spokojnie się wykapac bez pośpiechu...robię podstawowe czynności czyli sprzątam i gotuje i ewentulnie wtedy mąż zajmuje się córka dodatkowo w pośpiechu. Mogę czasem ja usypiam bardzo długo, plecy bolą a jego sumienie nie rusza...przecież nie będę się przerzucać z nim dzieckiem. Co mam zrobić?
Mam to samo... :( cały dzień siedzę sama z dzieckiem a mąż bardzo mało mi pomaga. I też mam wymagające dziecko, które często marudzi i potrzebuje dużo uwagi.
Wszystko robię w biegu, jem w biegu, kąpie się w biegu, sprzątam w biegu. A mąż? Jak przychodzi z pracy zawsze sobie odpoczywa, je obiad na spokojnie przeglądając Internet, grając na telefonie lub oglądając tv. Ciągle szuka jakiejś wymówki byleby wyjść z domu, a jak wyjdzie to nie ma go tak długo że muszę dzwonić. Mało mi pomaga w sprzątaniu, a jeszcze bałagani. Jak je w salonie to często zostawia brudny talerz, nie wyniesie. Sam od siebie nie posprząta, muszę się upomnieć, poprosić żeby coś zrobił. Często wychodzi do kolegów, jeździ na rowerze, biega. A ja nie mam w ogóle czasu dla siebie. Nigdzie nie wychodzę, każda chwilę jak śpi czy jest spokojna poświęcam na to by zrobić coś w domu.
Jak zajmie się małą to na trochę i byle się nie zmęczyć, pokazuje jej telefon, włącza bajkę na tv przez co zaraz jest kłótnia bo ja nie pozwalam na tv.
Mała miała kolki i wieczory były ciężkie to miałam tak samo że go bolą plecy (mnie też bolą) i że ona musi do mamy. Potrafił nawet wyjść i mnie zostawić z krzyczącym dzieckiem tłumacząc że tak będzie lepiej że ona się tylko przy mamie uspokoi.
Także mamy podobny problem... jestem zmęczona, mało śpię, a mąż w weekendy śpi sobie tyle ile chce
 
@Monag89 i @Natalia1208 ...dziewczyny czy czytałyście te wszystkie posty co pisałysmy? Czerpcie z tego co inne kobiety, matki i żony napisały.
Nie robcie z tych swoich mężów upiorów co to się dziećmi nie potrafią zająć bo zająć się nimi potrafią. Oczywiście nie yaknjak kobieta ale nic gorzej. Mam wrażenie, że same się napędzacie w tym kołowrotki "muszę wszystko sama". Nie musicie...chcecie. Zawalczcie o siebie ale i przypatrzcie się bacznie samym sobie czy to faktycznie to Ci Wasi panowie są tacy źli czy same sobie ich tak wykreowałyście. Póki nie rzucicie mężów na morze ojcostwa i rodziny to same się w nim utopicie albo przynajmniej podtopicie. Nie warto. Żadna z nas nie jest idealna i nie oczekujcie tego od nikogo.
Nie róbcie z siebie meczennic- robiłam dawno temu i to było coś okropnego bo to ja się źle z tym czułam, nikt inny, JA! Dajcie te dzieci chłopom i wysmarujcie się całe pachnącym mazidlem i trzymajcie na ciele 30 minut (na mus!) to trzymajcie. Obiecajcie dobry seks na wieczór - szybkie numerki przy dzieciach sa wskazane, wiem co mówię-i zobaczycie jacy będą chętni :-)
I co tu dużo mówić . Mega dużo dystansu do siebie Wam życzę. I żeby nie było- też przez to przechodziłem więc wiem jak jest ale to wszytsko jest do przerobienia.
 
Ostatnia edycja:
Droga Natalio:

Konkretnie:

1) nie nosicie dziecka tyle na rękach! Skoro macie oboje problemy z kręgosłupem! Nie wiem dokładnie ile ma wasze dziecko, ale zrozumiałam że chyba podobnie co moje 5-6 msc. Także nie wiem czy jeszcze oduczycie, ale spróbujcie. Bo tu chyba jest początek problemów, że dziecko jest wiecznie noszone, a nikt z was już nie chce tego robić. Oboje z mężem mamy problemy z kręgosłupem, mąż poważne, i wiem, jak taki ból jest frustrujący. Odbiera radość, zmienia człowieka. Zastępczo zamiast noszenia: dziecko w porządnym nosidle ergonomicznym - też po dłuższym noszeniu boli krzyż, ale mniej i chociaż ręce wolne. Jak najwięcej własnej zabawy dziecka w bezpiecznym miejscu. Dobra jest mata na podłogę, ja podchodzę i podaje dziecku zabawki, zagaduję, jeśli chce bliskości kładę się obok niego i zabawiam. Jeśli musisz coś zrobić w kuchni zabierasz dziecko ze sobą z taką matą i widząc ciebie powinno być spokojniejsze. Ostatecznie jak coś zrobić musisz to musisz i jeśli nie możesz zabrać tam dziecka, to trudno. Kilka minut płaczu przetrwa. Ja nie chodzę z nim do piwnicy załączyć prania i go wyciągnąć.

2) jak było przed ciążą z obowiązkami domowymi? Może już wtedy zaniedbalas? Bo skoro masz macierzyński to pracowałaś tak jak mąż, zakładam że oboje pełny etat, także po pracy praca w gospodarstwie domowym też musi być rozłożona po równo. Jeśli macie dom to często tak jest że facet "odpowiada" za techniczne rzeczy i otoczenie domu, a na kobietę spada wnętrze, ale jeśli to mieszkanie to niestety, coś mąż musi wziąć na siebie

3) musisz mu powiedzieć, że macierzyński nie jest dla niego i abyś mu dom ogarniała tylko to jest zapewnienie opieki i prawidłowego rozwoju waszego dziecka. Nie podoba się? Niech szuka żłobka albo niani dla niego (ale konkretnej, nie byle kogo) a ty wracasz do pracy. Jeśli w pracy nieciekawie z powodu koronowirusa to też możesz to zadeklarować, ale jasno określić, że choćbyś chciała teraz wrócić, to byłaby to dla was głupota, bo tam czeka na ciebie wypowiedzenie

4) powiedz, że zależy ci na tym i wiesz że jemu też, aby mała miała z nim super kontakt, a bez spędzania z nim czasu tego nie wypracują (spędzania nie poświęcania, nie używajmy takich słów, bo wiadomo jak to brzmi). Dlatego jeśli mała zapłacze, niech się nie poddaje i nie mówi, że tylko mama ją uspokoi. To nie prawda. Moje dziecko czasem mnie ma już chyba dość i czeka tylko na tatusia. Na jego widok się rozpromienia

5) mówisz do niego "czy chciałbyś?" "Czy zrobisz?" Czy chciałbyś ją teraz nakarmić (jeśli dostaje mm albo rozszerzacie dietę) czy chciałbyś jej zmienić pieluchę? Czy chciałbyś pójść z nią na spacer? Będzie mu głupio powiedzieć "nie, nie chce, nie zrobię"

6) jak już coś robi i nie tak jak ty, nie krytykuj! Zasugeruj że z twojego doświadczenia jest łatwiej tak i tak albo sprawdza się to i to ale nie krytykuj i nie wyreczaj. Albo w ogóle nie patrz jak robi i niech cię nie ma pod ręką

7) intersuj się pracą męża. Pytaj jak było, czy były jakieś afery, spięcia, ktoś go wkurzył, jaka jest atmosfera. Doceniaj to, że pracuje. Może chciałby być w domu zamiast ciebie, a nie może? Może nigdy ci o tym nie powiedział? Rozmawialiście kiedyś o możliwości oddania mu części rodzicielskiego? Może go to frustruje, że dla niego jest zarezerwowana tylko praca? Po jakimś czasie powinien w zamian pytać cię jak wam minął dzień i czy mała bardzo dawała się we znaki, jakie były problemy z nia.

8) spróbuj nie zrażać się złym humorem męża i podchodzić do niego z uśmiechem, humorem i dystansem. Nie pokazuj od razu miny cierpietnicy. Jak przegina to podnieś ton i postaw się. Powiedz że starasz się być dla niego miła i oczekujesz tego samego.

Oczywiście u mnie też nie zawsze jest różowo. Na początku było mocne spięcie. teraz jestem zadowolona. Tylko czasem mąż pyta, czy pójdę za niego do JEGO pracy. Jakbym nie miała swojej i jakby mąż potrafił robić to co ja, tak że ja muszę robić to co on [emoji17]
 
Mówię W prostu co trzeba zrobić, nie jest tak, że musi się domyślać. Czasem muszę mówić kilka razy...od siebie nic nie zrobi, nic się nie domyśli. Uważa, że wszystkie obowiązki w domu należą do mnie no chyba, że coś naprawiać co rzadko się zdarza bo mamy nowe mieszkanie. Mówię W prost, że nic nie robi a jego to chyba jedynie śmieszy, uważa że pracuje a moja praca to dom...ostatnio powiedział "chcialas dziecko?" Na co ja ze on tez chciał i koniec gadki... nie jest tak, że się nim nie interesuje, w prostu przeciwnie chętnie słucham i dopytuje co w pracy.

Powiedzcie co mam zrobić gdy on stoi nade mną z Mała i oddaje ja, mówię że jeszcze chwila A on swoje, mam ja odepchnac?
Jak się kapie to pęka mi głowa od słuchania czy już, jeśli przeciagam to nic nie daje bo następnego dnia jest to samo.
On uważa, że jeśli coś zrobi w domu to oddaje mi przysługę, nie traktuje tego jako też swojego obowiązku, jak mu zmienić tok myślenia?
 
Mówię W prostu co trzeba zrobić, nie jest tak, że musi się domyślać. Czasem muszę mówić kilka razy...od siebie nic nie zrobi, nic się nie domyśli. Uważa, że wszystkie obowiązki w domu należą do mnie no chyba, że coś naprawiać co rzadko się zdarza bo mamy nowe mieszkanie. Mówię W prost, że nic nie robi a jego to chyba jedynie śmieszy, uważa że pracuje a moja praca to dom...ostatnio powiedział "chcialas dziecko?" Na co ja ze on tez chciał i koniec gadki... nie jest tak, że się nim nie interesuje, w prostu przeciwnie chętnie słucham i dopytuje co w pracy.

Powiedzcie co mam zrobić gdy on stoi nade mną z Mała i oddaje ja, mówię że jeszcze chwila A on swoje, mam ja odepchnac?
Jak się kapie to pęka mi głowa od słuchania czy już, jeśli przeciagam to nic nie daje bo następnego dnia jest to samo.
On uważa, że jeśli coś zrobi w domu to oddaje mi przysługę, nie traktuje tego jako też swojego obowiązku, jak mu zmienić tok myślenia?

Powaznie? Tekst „chciałaś dziecko” daje solidnie do myślenia.
Moze tylko w twoim mniemaniu dziecko było „chciane i wyczekiwane”?
Wiesz, ja drugie dziecko chciałam o wiele bardziej niż mąż. Nie zrobilam nic wbrew jego woli ale musiałam się nieco napracować żeby zmienić jego podejście do decyzji o drugim dziecku. Ani razu nie usłyszałam, ze „chciałam dziecka to mam” czy jakos tak. A wiesz dlaczego? Bo po pierwsze on tez się na nie zgodził a po drugie zaraz po czymś takim mąż by się znalazł za progiem z moim palcem skierowanym na zewnątrz i kilkoma mocnymi słowami. Gdybym była w dobrym humorze wystawiłabym mu na próg mała walizke. Ale pewnie bym nie była wiec niech się o ciuchy czy kluczyki do samochodu sam martwi.
Co do przekazywania ci małej...a co jak ty jej nie weźmiesz to on ja na ziemie upuści? Jeśli tak to chyba nie muszę ci mówić co powinnaś zrobic?
Moja droga nie jest łatwo zmienic czyjaś naturę. Co zrobić żeby pies nie szczekał a kot na drzewa się nie wspinał? Nie da się. A jeśli już to jest to długi i żmudny proces. Mam wrazenie, ze nie dostrzegasz prawdy o tym człowieku i żadna z nas nie ma czarodziejskiej różdżki żeby ci słodkie oczęta otworzyć. Albo sama znajdziesz sposób albo nie.
 
Niestety niektórzy mężczyźni się nie zmienią. Nie ma sensu walczyć. Są dwa wyjścia, albo to zaakceptować i przetrwać trudny czas. Potem uwierz będzie prościej i nie przejmować się, że np w domu nie posprzątane czy obiad nie zrobiony lub zdecydować się odejść. Mieć wtedy święty spokój, ale niekoniecznie prościej. Dziecko będzie robić się bardziej samodzielne i samo będzie wymagać uwagi taty, ale nie łudź się, że jakoś diametralnie się zmieni jego podejście. Jak będzie chciał to się zajmie, ale nie na Twoją prośbę. Ja to przerabiałam i przerabiam do tej pory. Tylko, że zaangażowałam inne osoby do pomocy i nawet nie dopuszczam z jego strony jakiś dyskusji, że coś za dużo kosztuje, albo, że sama mogłabym coś zrobić.
 
reklama
Dziewczyny po raz kolejny potrzebuje się wyżalic i potrzebuje porady. Jestem z mężem bardzo długo pomimo, że jesteśmy młodzi. Jesteśmy rodzicami kilku miesięcznej córeczki, chcieliśmy bardzo dziecko. Mąż od zawsze kochał dzieci, uwielbiał się nimi zajmować. Początku macierzyństwa były trudne ale już wszystko jest ustabilizowane ALE.... Mąż mało mi pomaga, nic sam się nie domyśli... Jestem cały dzień z Mała sama, gdy wraca z pracy nie chce mu się za bardzo nią zajmować.. zaczęliśmy się kłócić.
Mama mówi, że faceci tacy są ale czy u Was tez tak jest? Małej trzeba poświęcać ciągle uwagę, jest raczej wymagająca i marudna. Ciągle na raczkach a mój kręgosłup wygina się w druga stronę...mam z nim problemy od lat. Weekend jest ciężki, małej chyba idą żeby i jest jeszcze bardziej marudna. Mąż zajmuje się Mała, gdy ja np gotuje obiad a jak już zaczyna bardziej marudzić to mi Ja oddaje..W jednej ręce obiad a w drugiej dziecko. Nie mama czasu wcale Dla siebie, nawet nie mogę spokojnie się wykapac bez pośpiechu...robię podstawowe czynności czyli sprzątam i gotuje i ewentulnie wtedy mąż zajmuje się córka dodatkowo w pośpiechu. Mogę czasem ja usypiam bardzo długo, plecy bolą a jego sumienie nie rusza...przecież nie będę się przerzucać z nim dzieckiem. Co mam zrobić?
Mama db Ci powiedziała . Mój też taki jest.
 
Do góry