Ojej to rzeczywiście trudna historia… strasznie mnie wkurza takie nieodpowiedzialne podejście jakby ten cukier był najważniejsza rzeczą na świecie a inne objawy/ dolegliwości mogły pójść w odstawke. Porażka…Moja Pani Diabetolog była istnym demonem... Dla mnie cukrzyca była czymś nowym i kto by na poczatku ogarniał wszystko co wyrzuca cukier a co nie. Krzyczała na mnie i moje wyniki że krzywdzę dziecko. Miałam zakaz jedzenia nabiału oprócz jogurtu na 2gie śniadanie bo wybijal mi cukier ale... Miałam nadciśnienie, stan przedezucawkowy i spory białkomocz. Nikt nie rozumiał że moj organizm wręcz pragnął mleka. To była głupia spirala, produkty mleczne wybijały mi cukier wiec musiałam je ograniczyć do minimum z kolei białkomocz doprowadził do ogromnego spadku białka w organizmie. Za mocno trzymałam się wytycznych by choć ciut cukier nie przekroczył normy. Teraz tego żałuję. Na wyjscie ze szpitala dostalam 3 kroplówki z bialkiem by jakoś było chociaż minimum by mogli mnie wypuścić. Jak wróciłam do domu przez 4 dni jadłam pudelko lodów śmietankowych i wypijałam litr mleka dziennie. Dopiero wtedy wszystko się unormowało (miałam olbrzymie obrzeki nog, rąk i twarzy). No i najgorsze, nie miałam przez to pokarmu i już się nie udało karmić piersią a Córcia urodziła się z wagą 2340g 36 tc (na wyjscie 2100)
reklama
Bardzo Ci współczuje zagrożonej ciąży i takich problemów, z takim strachem z tylu głowy na pewno bym oszalała. Dobrze ze jesteś już praktycznie na końcówce, trzymam kciuki za szybkie i pomyślne rozwiązanieDoskonale rozumiem co czujesz. Obecnie jestem w 37+1 tygodniu pierwszej ciąży, do tego zagrożonej, niewydolność szyjki, mam założony szew okrężny, leżę od 4 miesiąca ciąży. Teraz w sobotę idę na oddział w celu zdjęcia szwu i modlę się o to, aby już urodzić bo nie daję rady. Psychicznie od początku ciąży u mnie jest ciężko, chociaż jest zaplanowana i bardzo się cieszę, że będę mamą i już nie mogę doczekać się spotkania ze swoją córką ale psychicznie jestem wrakiem, tyle miesięcy strachu, stresu, wsłuchiwania się w swoj organizm, wizyt w szpitalu, co dwutygodniowych wizyt u lekarza. Gdyby nie to, że moja mama zajęła się przygotowaniem wyprawki to nie wiem kiedy sama zabrałabym się za to, przez ten ciągły strach o powodzenie bardzo długo bałam się cokolwiek kupić czy zaplanować. Zazdroszczę kobietom bezproblemowych ciąż, takiej swobody, radości, spacerów, życia bez tego ciągłego napięcia. Te wszystkie moje ciążowe problemy zabrały mi radość z tego ze jestem w ciąży. A teraz w 3 trymestrze doszły tez bóle kręgosłupa, bioder, bezsenność, chociaż na te fizyczne dolegliwości byłam przygotowana i znoszę je w miarę dzielnie. Teraz jak już jestem w bezpiecznym okresie ciąży i wiem, że dzidziuś jest zdrowy i może bezpiecznie przyjść na świat dochodzi stres o to co będzie, czy sobie poradzę, czy dam radę sama w szpitalu po porodzie zająć się dzieckiem, tej huśtawki hormonalnej, połogu, karmienia piersią, poczucia ze zrobie coś źle. Najbardziej czekam na pierwszy wspólny długi spacer z moją córką, marzę o tym żeby w końcu wyrwać się z domu i fizycznie wrócić do normalności. Na szczęście mam bardzo duże wsparcie w moim ukochanym i rodzinie i gdyby nie oni, to byłoby jeszcze gorzej.
Podziel się: