Witam,
Mam pytanie. Od jakiegos czasu dziwne rzeczy sie dzieja w nocy z nasza Nadia, ktora bedzie miala 13 miesiecy za pare dni. Generalnie ma zaplanowany dzien, zawsze trzymamy sie planu, wiec ona tez dobrze wie co sie dzieje. Po wieczornej kolacji, sama nawet idzie w strone schodow mowiac "nyny", ze juz idzie kapac sie i spac. To zawsze jest godzina 19. Po wieczornym rytuale, Nadia spi kolo 19:30. Zawsze pieknie spala do 6:30 i budzila sie glodna. Taki schemat funkcjonowal mniej wiecej od 6 miesiaca jej zycia. Bywaly dni ze sie budzila raz czy dwa w nocy, ale potem wszystko wracalo jakos do normy. Od jakiegos tygodnia to co sie dzieje, troche nas zaczyna przerazac. Nadia budzi sie przewaznie pomiedzy godzina 22 - 4. Dosc czesto, za kazdym razem z placzem i piskiem. Ciezko ja uspokoic. Brana na rece wygina sie do tylu, macha raczkami, wyglada jakby sie czegos przerazila i byla w ogromnym stresie. Problem w tym, ze zrozumialbym jakby to byl 1 dzien, max 2, ale to juz niedlugo bedzie tydzien kiedy kazda noc wyglada tak samo. Na poczatku myslelismy ze jej frustracja bierze sie z glodu, ale to nie glod. Dawalismy butle, nie zjadla nawet 1/3 tego co miala. Myslelismy ze jej chce sie pic, to jeszcze gorzej jak tylko poczula, ze to woda to wziela 2 - 3 lyki i byl jeszcze wiekszy wrzask. Generalnie za kazdym razem uspokajanie jej trwa od 20 do 60 minut... zalezy. Nigdy to nie jest tak jak bywalo kiedys, ze wystarczylo ja potulic, ponosic i spala dalej. Co gorsze w tym wypadku tez jak ja ja biore na rece i probuje uciszyc to srednio to dziala. Jak tylko pojawi sie mama to sprawy zaczynaja sie prostowac.
Naczytalismy sie na internecie ze to moze byc skok rozwojowy, ale u niej juz dawno powinien minac. Objawy ma bardzo podobne. W ciagu dnia jest normalnym dzieckiem, pogodnym, bawi sie, ma 1 drzemke, ktora trwa do 2-2.5h. Fakt ze budzi sie po 40 minutach z placzem, trzeba ja uspokoic i spi dalej, ale ona zawsze prawie tak przechodzila ta pierwsza faze snu w dzien... w nocy nie budzi sie po 40 minutach po prostu zasypia.
No wlasnie, czy ktos ma jakies pomysly ? Pojscie do lekarza w tym wypadku moim zdaiem mija sie troche z celem z racji tego ze w dzien zadne symtpomy nie wystepuja, a i tak mi powiedza, ze "ten typ tak ma" albo "trzeba to przetrwac".
Zastanawiam sie czy ktos na forum sie spotkal z czyms takim ?
Z gory dziekuje za odpowiedz.
Pozdrawiam.
Mam pytanie. Od jakiegos czasu dziwne rzeczy sie dzieja w nocy z nasza Nadia, ktora bedzie miala 13 miesiecy za pare dni. Generalnie ma zaplanowany dzien, zawsze trzymamy sie planu, wiec ona tez dobrze wie co sie dzieje. Po wieczornej kolacji, sama nawet idzie w strone schodow mowiac "nyny", ze juz idzie kapac sie i spac. To zawsze jest godzina 19. Po wieczornym rytuale, Nadia spi kolo 19:30. Zawsze pieknie spala do 6:30 i budzila sie glodna. Taki schemat funkcjonowal mniej wiecej od 6 miesiaca jej zycia. Bywaly dni ze sie budzila raz czy dwa w nocy, ale potem wszystko wracalo jakos do normy. Od jakiegos tygodnia to co sie dzieje, troche nas zaczyna przerazac. Nadia budzi sie przewaznie pomiedzy godzina 22 - 4. Dosc czesto, za kazdym razem z placzem i piskiem. Ciezko ja uspokoic. Brana na rece wygina sie do tylu, macha raczkami, wyglada jakby sie czegos przerazila i byla w ogromnym stresie. Problem w tym, ze zrozumialbym jakby to byl 1 dzien, max 2, ale to juz niedlugo bedzie tydzien kiedy kazda noc wyglada tak samo. Na poczatku myslelismy ze jej frustracja bierze sie z glodu, ale to nie glod. Dawalismy butle, nie zjadla nawet 1/3 tego co miala. Myslelismy ze jej chce sie pic, to jeszcze gorzej jak tylko poczula, ze to woda to wziela 2 - 3 lyki i byl jeszcze wiekszy wrzask. Generalnie za kazdym razem uspokajanie jej trwa od 20 do 60 minut... zalezy. Nigdy to nie jest tak jak bywalo kiedys, ze wystarczylo ja potulic, ponosic i spala dalej. Co gorsze w tym wypadku tez jak ja ja biore na rece i probuje uciszyc to srednio to dziala. Jak tylko pojawi sie mama to sprawy zaczynaja sie prostowac.
Naczytalismy sie na internecie ze to moze byc skok rozwojowy, ale u niej juz dawno powinien minac. Objawy ma bardzo podobne. W ciagu dnia jest normalnym dzieckiem, pogodnym, bawi sie, ma 1 drzemke, ktora trwa do 2-2.5h. Fakt ze budzi sie po 40 minutach z placzem, trzeba ja uspokoic i spi dalej, ale ona zawsze prawie tak przechodzila ta pierwsza faze snu w dzien... w nocy nie budzi sie po 40 minutach po prostu zasypia.
No wlasnie, czy ktos ma jakies pomysly ? Pojscie do lekarza w tym wypadku moim zdaiem mija sie troche z celem z racji tego ze w dzien zadne symtpomy nie wystepuja, a i tak mi powiedza, ze "ten typ tak ma" albo "trzeba to przetrwac".
Zastanawiam sie czy ktos na forum sie spotkal z czyms takim ?
Z gory dziekuje za odpowiedz.
Pozdrawiam.
Ostatnia edycja: