reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Dziewczyny co czułyście/czujecie po poronieniu?

Ja się czułam,jakbym dostała w pysk od losu,(puste jajo,zabieg ok.9 tyg.)nawet mój pęcherzyk na zdjęciu wyglądał,jakby się ze mnie śmiał i mówił"mamy cię". Pytania typu - czemu ja?po co to było?co zrobiłam?Smutek, żal,rozczarowanie...
Mam już córkę, mąż nie ma dzieci i chciałby dalej próbować.Moje serce krzyczy - działaj,a rozum - daj sobie już spokój.Nie wiem co u mnie zwycięży.Tobie życzę siły i spełnienia największego marzenia 🍀
Życzę powodzenia. Najlepiej to się nie poddawać, żeby później nie żałować. Serce to coś co Was połączyło, więc tutaj powinnaś posłuchać się jego. Może akurat teraz to Ty dasz losowi w pysk. Trzymam kciuki, powodzenia💋
 
reklama
O pierwsza ciąże starałam się latami. Poronienie w 11 tygodniu.
Co czułam? Rozpacz, zdruzgotanie, smutek, żal.
Ale jakos przez myśl mi nigdy nie przeszło,żeby czuć się wybrakowana czy jakaś niepełna. Zdolność do rozmnażania nie świadczy o wartości człowieka.
Owszem, zastanawiałam się czy np długotrwałe branie pigułek nie wpłynęło jakos na zajście w ciąże. Albo czy wypadek motocyklowy czegoś mi nie poprzestawiał. Albo czy moja dieta napewno jest odpowiednia i czy fakt, ze przez kilka lat pracowałam na nocki miał jakiś wpływ na prokreację.
Wzięłam pare tygodni zwolnienia z pracy ale zajęłam się innymi rzeczami. Takimi które sprawiały mnie przyjemność.
Sześć miesięcy później okazało się ze znowu jestem w ciazy. Na początku wyparlam ten fakt z głowy. Ale w pierwszych tygodniach tak złe się czułam, ze nie dało się ignorowac. Do 12 tygodnia na nic się nie nastawiałam.
Jak się okazało, ze wszystko jest w porządku to dopiero do mnie dotarło. Ale ataki paniki miałam do końca.
Corka obecnie ma 4.5 roku i jest taka osobowością, ze klękajcie narody.
W nieco ponad 6 miesięcy po porodzie znowu byłam w ciazy. Szok horror bo już się na kolejne ciaze w ogóle nie nastawiałam. Mam swoje lata i jakos wydawało mi się, ze jedno dziecko nie więcej będzie mi dane.
Niestety, ta ciąża tez poroniona. Ale tym razem już lepiej to zniosłam. Wiedziałam, ze moje ciało potrafi w ciąże zajść i ja utrzymać. Widocznie nie za każdym razem jest to wskazane.
Uparłam się jednak na kolejne maleństwo i w siedem miesięcy po tej stracie znowu byłam w ciazy. Synek ma 2.5 roczku i jest najsłodszym dzieckiem jakie znam.
Kazda kobieta inaczej podchodzi do straty. Ale uważam, ze myśli pt „jestem niepełnowartościowa” do niczego nie prowadzą.
 
Zobaczcie ile matek - o ile można je tak nazwać - mają dzieci, których nie chcą, którymi się nie opiekują i je zaniedbują, które wyrzucają lub mordują albo sprzedają dla własnych korzyści... a tak wiele kobiet chce dzieci i nie może ich mieć
To tak bardzo niesprawiedliwe
 
Do góry