Życzę powodzenia. Najlepiej to się nie poddawać, żeby później nie żałować. Serce to coś co Was połączyło, więc tutaj powinnaś posłuchać się jego. Może akurat teraz to Ty dasz losowi w pysk. Trzymam kciuki, powodzeniaJa się czułam,jakbym dostała w pysk od losu,(puste jajo,zabieg ok.9 tyg.)nawet mój pęcherzyk na zdjęciu wyglądał,jakby się ze mnie śmiał i mówił"mamy cię". Pytania typu - czemu ja?po co to było?co zrobiłam?Smutek, żal,rozczarowanie...
Mam już córkę, mąż nie ma dzieci i chciałby dalej próbować.Moje serce krzyczy - działaj,a rozum - daj sobie już spokój.Nie wiem co u mnie zwycięży.Tobie życzę siły i spełnienia największego marzenia
reklama
DarkAsterR
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Maj 2018
- Postów
- 5 972
O pierwsza ciąże starałam się latami. Poronienie w 11 tygodniu.
Co czułam? Rozpacz, zdruzgotanie, smutek, żal.
Ale jakos przez myśl mi nigdy nie przeszło,żeby czuć się wybrakowana czy jakaś niepełna. Zdolność do rozmnażania nie świadczy o wartości człowieka.
Owszem, zastanawiałam się czy np długotrwałe branie pigułek nie wpłynęło jakos na zajście w ciąże. Albo czy wypadek motocyklowy czegoś mi nie poprzestawiał. Albo czy moja dieta napewno jest odpowiednia i czy fakt, ze przez kilka lat pracowałam na nocki miał jakiś wpływ na prokreację.
Wzięłam pare tygodni zwolnienia z pracy ale zajęłam się innymi rzeczami. Takimi które sprawiały mnie przyjemność.
Sześć miesięcy później okazało się ze znowu jestem w ciazy. Na początku wyparlam ten fakt z głowy. Ale w pierwszych tygodniach tak złe się czułam, ze nie dało się ignorowac. Do 12 tygodnia na nic się nie nastawiałam.
Jak się okazało, ze wszystko jest w porządku to dopiero do mnie dotarło. Ale ataki paniki miałam do końca.
Corka obecnie ma 4.5 roku i jest taka osobowością, ze klękajcie narody.
W nieco ponad 6 miesięcy po porodzie znowu byłam w ciazy. Szok horror bo już się na kolejne ciaze w ogóle nie nastawiałam. Mam swoje lata i jakos wydawało mi się, ze jedno dziecko nie więcej będzie mi dane.
Niestety, ta ciąża tez poroniona. Ale tym razem już lepiej to zniosłam. Wiedziałam, ze moje ciało potrafi w ciąże zajść i ja utrzymać. Widocznie nie za każdym razem jest to wskazane.
Uparłam się jednak na kolejne maleństwo i w siedem miesięcy po tej stracie znowu byłam w ciazy. Synek ma 2.5 roczku i jest najsłodszym dzieckiem jakie znam.
Kazda kobieta inaczej podchodzi do straty. Ale uważam, ze myśli pt „jestem niepełnowartościowa” do niczego nie prowadzą.
Co czułam? Rozpacz, zdruzgotanie, smutek, żal.
Ale jakos przez myśl mi nigdy nie przeszło,żeby czuć się wybrakowana czy jakaś niepełna. Zdolność do rozmnażania nie świadczy o wartości człowieka.
Owszem, zastanawiałam się czy np długotrwałe branie pigułek nie wpłynęło jakos na zajście w ciąże. Albo czy wypadek motocyklowy czegoś mi nie poprzestawiał. Albo czy moja dieta napewno jest odpowiednia i czy fakt, ze przez kilka lat pracowałam na nocki miał jakiś wpływ na prokreację.
Wzięłam pare tygodni zwolnienia z pracy ale zajęłam się innymi rzeczami. Takimi które sprawiały mnie przyjemność.
Sześć miesięcy później okazało się ze znowu jestem w ciazy. Na początku wyparlam ten fakt z głowy. Ale w pierwszych tygodniach tak złe się czułam, ze nie dało się ignorowac. Do 12 tygodnia na nic się nie nastawiałam.
Jak się okazało, ze wszystko jest w porządku to dopiero do mnie dotarło. Ale ataki paniki miałam do końca.
Corka obecnie ma 4.5 roku i jest taka osobowością, ze klękajcie narody.
W nieco ponad 6 miesięcy po porodzie znowu byłam w ciazy. Szok horror bo już się na kolejne ciaze w ogóle nie nastawiałam. Mam swoje lata i jakos wydawało mi się, ze jedno dziecko nie więcej będzie mi dane.
Niestety, ta ciąża tez poroniona. Ale tym razem już lepiej to zniosłam. Wiedziałam, ze moje ciało potrafi w ciąże zajść i ja utrzymać. Widocznie nie za każdym razem jest to wskazane.
Uparłam się jednak na kolejne maleństwo i w siedem miesięcy po tej stracie znowu byłam w ciazy. Synek ma 2.5 roczku i jest najsłodszym dzieckiem jakie znam.
Kazda kobieta inaczej podchodzi do straty. Ale uważam, ze myśli pt „jestem niepełnowartościowa” do niczego nie prowadzą.
Zobaczcie ile matek - o ile można je tak nazwać - mają dzieci, których nie chcą, którymi się nie opiekują i je zaniedbują, które wyrzucają lub mordują albo sprzedają dla własnych korzyści... a tak wiele kobiet chce dzieci i nie może ich mieć
To tak bardzo niesprawiedliwe
To tak bardzo niesprawiedliwe
Podziel się: