Dostałam ostatnio trochę rożnych zapytań na priva. Na niektóre odpowiedziałam, do niektórych ws zaproszę (za zgodą autorek)
Nasze dziecko nas od siebie oddala?
Cześć, potrzebuję porady, wsparcia, a może po prostu miejsca, żeby się wygadać. Jesteśmy z mężem razem 10 lat. Nasza córeczka ma 3 lata. Kiedyś byliśmy bardzo zgraną parą, ale odkąd pojawiło się dziecko, wszystko się zmieniło.
Na początku miał ogromne trudności z przystosowaniem się do roli ojca. Był nieobecny, irytował się na mnie o drobiazgi, a ja czułam się osamotniona w tym wszystkim. Po roku zaczął być bardziej zaangażowany jako tata, ale nasze relacje są w rozsypce. Córką się zaczął zajmować, chociaż potrafi go wkurzyć, kiedy ona mówi, że chce do mamusi, zamiast do niego.
Najgorsze jest to, że wydaje się, jakby całkowicie się ode mnie odsunął. Kiedy próbuję porozmawiać o czymś ważnym, to albo zbywa temat, albo się śmieje. Dla przykładu, ostatnio mówiłam, że czuję się wypalona, a on tylko machnął ręką, mówiąc, że przesadzam. Ja zajmuję się córką, ale też pracuję i ogarniam dom. I to nie jest tak, ze on nie pomaga, ale mam więcej na sobie i to nawet byłoby ok, gdyby nadal widział we mnie towarzyszkę a nie ... nawet nie wiem kogo.
Naprawdę zaczynam mieć tego dość. Nie chcę po prostu odpuścić, ale nie wiem, jak do niego dotrzeć, bo rozmowy nic nie dają. Co mogę zrobić, żeby go jakoś otworzyć? Jak to jest u was, dziewczyny?
Nasze dziecko nas od siebie oddala?
Cześć, potrzebuję porady, wsparcia, a może po prostu miejsca, żeby się wygadać. Jesteśmy z mężem razem 10 lat. Nasza córeczka ma 3 lata. Kiedyś byliśmy bardzo zgraną parą, ale odkąd pojawiło się dziecko, wszystko się zmieniło.
Na początku miał ogromne trudności z przystosowaniem się do roli ojca. Był nieobecny, irytował się na mnie o drobiazgi, a ja czułam się osamotniona w tym wszystkim. Po roku zaczął być bardziej zaangażowany jako tata, ale nasze relacje są w rozsypce. Córką się zaczął zajmować, chociaż potrafi go wkurzyć, kiedy ona mówi, że chce do mamusi, zamiast do niego.
Najgorsze jest to, że wydaje się, jakby całkowicie się ode mnie odsunął. Kiedy próbuję porozmawiać o czymś ważnym, to albo zbywa temat, albo się śmieje. Dla przykładu, ostatnio mówiłam, że czuję się wypalona, a on tylko machnął ręką, mówiąc, że przesadzam. Ja zajmuję się córką, ale też pracuję i ogarniam dom. I to nie jest tak, ze on nie pomaga, ale mam więcej na sobie i to nawet byłoby ok, gdyby nadal widział we mnie towarzyszkę a nie ... nawet nie wiem kogo.
Naprawdę zaczynam mieć tego dość. Nie chcę po prostu odpuścić, ale nie wiem, jak do niego dotrzeć, bo rozmowy nic nie dają. Co mogę zrobić, żeby go jakoś otworzyć? Jak to jest u was, dziewczyny?