Tak,mamaczarusia masz racje,ze niepotrzebnie sie nakrecam,ale od tego siedzenia w domu juz mozg mi sie lasuje.
Chyba mam za malo problemow,ze stwarzam sobie nowe.
Tylko wlasnie to uczucie osamotnienia...widocznie,nie mozna w zyciu miec wszystkiego...Chcialabym tylko miec przynajmniej jedna prawdziwa przyjaciolke,z ktora bym mogla pogadac o wszystkim i o niczym,posmiac sie...w sumie to mam taka jedna,ale na telefon i jest nia moja siostra.
Tak,z siostra laczy mnie cos wyjatkowego,rozumiemy sie w pol zdania i doskonale sie znamy...a jest miedzy nami 7 lat roznicy.Tak bardzo jestem z nia zrzyta,ze na poczatku moj maz byl o nia zazdrosny a ona o mojego meza a pozniej ja o jej nowego faceta
Najbardziej boli mnie to,ze mialam w PL od poczatku szkoly sredniej przyjaciolke...jak wywialo mnie do Niemiec utrzymywalysmy kontakt nadal...ale pozniej on sie troche urwal,bo mialam za duzo roboty ,bylam zbyt zmeczona na pisanie listow(obydwie jeszcze wtedy nie mialysmy do czynienia z kompem)ona smsow do mnie nie pisala bo za drogo ja to wychodzilo...Wiec na rok czy dwa ten kontakt sie urwal...ale nigdy o niej nie zapomnialam,jadac do polski zawsze ja odwiedzalam...ale ona juz mnie jakos tak zimno traktowala...
No i niedawno ta moja ''przyjaciolka'' sprowadzila sie TU do Niemiec
Szczesliwa myslalam,ze odnowimy kontakt,fajnie bedzie,bedziemy sie spotykac(przyjechala tu do dawnego kolegi,ktory z czasem stal sie jej chlopakiem)100 km. ode mnie...dla mnie to nie problem,mam samochod,mam prawo jazdy...
Ale ona ma mnie gdzies:-( Tyle razem przezylysmy,a teraz ona udaje,ze mnie nie zna...mam ja na NK,nawet mi corci nie pogratulowala...Jak tu przyjechala to jeszcze czasem pogadalysmy przez skypa albo gg ale jak sie dowiedziala,ze jestem w ciazy to przestala sie odzywacnie mam pojecia dlaczego...ja czasem jeszcze do niej napisalam,ale tak mi odpisywala na odczepnego,ze w koncu dalam se siana.Nie rozumiem dlaczego sie tak zachowuje...widocznie nigdy nie byla moja przyjaciolka...tylko ja glupia tak myslalam...bardzo mi na niej zalezalo...a ona zwyczajnie mnie olala.Zycie...
Znowu sie rozpisalam tak,ze nie wiem czy komukolwiek sie bedzie chcialo to czytac
Izulka naprawde tragedia,ze musza Twojemu synusiowi dziaselka nacinac:-(
To pod jakims znieczuleniem chyba co?? Biedny maly.Mam nadzieje,ze mi sie z moja mala cos takiego nie przytrafi...
Chyba mam za malo problemow,ze stwarzam sobie nowe.
Tylko wlasnie to uczucie osamotnienia...widocznie,nie mozna w zyciu miec wszystkiego...Chcialabym tylko miec przynajmniej jedna prawdziwa przyjaciolke,z ktora bym mogla pogadac o wszystkim i o niczym,posmiac sie...w sumie to mam taka jedna,ale na telefon i jest nia moja siostra.
Tak,z siostra laczy mnie cos wyjatkowego,rozumiemy sie w pol zdania i doskonale sie znamy...a jest miedzy nami 7 lat roznicy.Tak bardzo jestem z nia zrzyta,ze na poczatku moj maz byl o nia zazdrosny a ona o mojego meza a pozniej ja o jej nowego faceta
Najbardziej boli mnie to,ze mialam w PL od poczatku szkoly sredniej przyjaciolke...jak wywialo mnie do Niemiec utrzymywalysmy kontakt nadal...ale pozniej on sie troche urwal,bo mialam za duzo roboty ,bylam zbyt zmeczona na pisanie listow(obydwie jeszcze wtedy nie mialysmy do czynienia z kompem)ona smsow do mnie nie pisala bo za drogo ja to wychodzilo...Wiec na rok czy dwa ten kontakt sie urwal...ale nigdy o niej nie zapomnialam,jadac do polski zawsze ja odwiedzalam...ale ona juz mnie jakos tak zimno traktowala...
No i niedawno ta moja ''przyjaciolka'' sprowadzila sie TU do Niemiec
Szczesliwa myslalam,ze odnowimy kontakt,fajnie bedzie,bedziemy sie spotykac(przyjechala tu do dawnego kolegi,ktory z czasem stal sie jej chlopakiem)100 km. ode mnie...dla mnie to nie problem,mam samochod,mam prawo jazdy...
Ale ona ma mnie gdzies:-( Tyle razem przezylysmy,a teraz ona udaje,ze mnie nie zna...mam ja na NK,nawet mi corci nie pogratulowala...Jak tu przyjechala to jeszcze czasem pogadalysmy przez skypa albo gg ale jak sie dowiedziala,ze jestem w ciazy to przestala sie odzywacnie mam pojecia dlaczego...ja czasem jeszcze do niej napisalam,ale tak mi odpisywala na odczepnego,ze w koncu dalam se siana.Nie rozumiem dlaczego sie tak zachowuje...widocznie nigdy nie byla moja przyjaciolka...tylko ja glupia tak myslalam...bardzo mi na niej zalezalo...a ona zwyczajnie mnie olala.Zycie...
Znowu sie rozpisalam tak,ze nie wiem czy komukolwiek sie bedzie chcialo to czytac
Izulka naprawde tragedia,ze musza Twojemu synusiowi dziaselka nacinac:-(
To pod jakims znieczuleniem chyba co?? Biedny maly.Mam nadzieje,ze mi sie z moja mala cos takiego nie przytrafi...