Kate_p7, generalnie uważam, że nie trzeba od razu iść do lekarza specjalizującego się w niepłodności. Ja NIE CHCIAŁAM iść do lekarza od niepłodności, bo było to dla mnie synonimem przyznania się przedwcześnie do problemu, który jeszcze mnie nie dotyczył.
Na początku chciałam być tylko pod opieką ginekologa, a nie działać na własną rękę przez rok (bo lekarz od niepłodności przed pełnym rokiem starań odeśle Cię z kwitkiem chyba, że jest naciągaczem i liczy tylko na $$$). Dostałam leczenie i czekaliśmy na dalszą diagnostykę, która niestety przeciągnęła się w czasie (napisałam to wcześniej, wystarczy wyłuskać z tekstu) i pech chciał, że trafiłam na głupiego lekarza w szpitalu.
Z doświadczenia najbliższego mojego otoczenia wynika, że lekarze od niepłodności zazwyczaj ciągną bardzo grubą kasę i nic nie jest refundowane. Leczenie dla bardzo wielu lekarzy polega jedynie na inseminacji albo najlepiej od razu in vitro. Ja jestem bardzo uprzedzona do tych komercjalnych klinik.
W dodatku nie wiem gdzie Ty widziałaś "kliniki bezpłodności" (jak już to leczenia niepłodności, bo za osobę bezpłodną uznaje się osobę, która jest całkowicie niezdolna do zapłodnienia i donoszenia ciąży i nigdy nie będzie mieć dzieci), które działają na kontrakcie NFZ. Z mojej wiedzy wynika, że wszystkie tego typu ośrodki zostały zlikwidowane, a rynek leczenia niepłodności skomercjalizowany. Jeśli znasz takie miejsce to poproszę o kontakt, bo nie każdego stać na wywalanie tysięcy złotych (dotychczas moje leczenie u normalnego ginekologa, częściowo na NFZ, z badaniami, lekami i wizytami wyniosło ok 6-7tys. zł) na prywatne leczenie.
Poza tym póki co, zwykły ginekolog (na NFZ w zwykłej, małomiasteczkowej przychodni) radzi sobie bardzo dobrze. Dzisiaj byłam na monitoringu - po clo mam 3 pęcherzyki na prawym jajniku (dotychczas nie aktywnym): 20.5mm, 15mm i trzeci odrobinkę mniejszy, prawy jest czysty, bardzo prawidłowy, a endo wyhodowałam na 8,5mm. Jutro dostanę pregnyl, a potem luteinę.
Nie wiem jaka miałaby być tutaj rola lekarza od niepłodności (któremu musiałabym zapłacić za wizytę), jeśli wszystko jest zdiagnozowane, przepisane leki (refundowane) działają i wszystko idzie w dobrym kierunku? Gdyby leczenie nie poskutkowało, pęcherzyki by nie urosły, endo było za niskie albo gdy nie zajdę w ciążę przez 3 miesiące stymulacji clo, to być może poszukam specjalisty od niepłodności.
W dodatku nie widzę, abym jakoś czekała 3-4 lata. Diagnostyka na tym etapie jest prawidłowa, prowadzona po kolei wykluczając prawdopodobne przeszkody. Gdyby nie czekanie na laparo i potem cyrk na oddziale z zamianą laparo na hsg, to diagnostyka (wnikliwa diagnostyka plus kontrola postępów pierwszego etapu leczenia w badaniach) zajęłaby mi niecałe pół roku. To bardzo szybko wg mnie.
Najważniejsze, aby leczenie było SKUTECZNE. Mniej ważne jest u kogo jest ono prowadzone.