. Oceniasz po tym co widzisz. Twoje oczy nie widzą wszystkiego. Łatwo oceniasz innych i szufladkujesz...
Hahaha! I to mówi osoba, ktora w zeszłym tygodniu wrzuciła wszystkich do jednego worka twierdząc, ze nie posiadamy współczucia i empatii.
Tez tak łatwo nas wtedy oceniłaś, pomimo, ze twoje oczy nie widza wszystkiego...
@młoda1994 jak chcesz posłuchać prawdziwych historii o tych oddanych, biednych czy niezaradnych rodzicach to pójdź do Domu Dziecka i pogadaj z dzieciakami i wychowawcami. Usłyszysz czym jest piekło na ziemi.
Co do oceniania to ja w tym wypadku nazywam rzeczy po imieniu a nie oceniam.
Tak naprawde to codziennie jesteśmy oceniani wiele razy i sami oceniamy innych i nie mów mi że nie.
Nie było by mi przykro gdyby mnie oceniał ktoś z forum bo po pierwsze moja samoocena nie jest uzależniona od opinii innych ludzi na mój temat (a w szczególności osób które mnie tak naprawdę nie znają) a po drugie jestem otwarta na konstruktywną krytykę.
W pełni się z tobą zgadzam.
Nie to nie jest kogoś indywidualna sprawa jak żyje jeśli przy tym krzywdzi innych a szczególnie dzieci. Ja na to się nie zgadzam.
Ty nie wierzysz mi że nie jest mi przykro jak mnie ktoś ocenia a ja nie wierzę Tobie że nie oceniasz i tyle. Skończmy temat bo nigdzie nie prowadzi.
I sorry ale nie będę wkładać butów jakiejś zapijaczonej baby bez żadnych zasad i świętości by ją ocenić.
Masz we mnie fankę.
A ja się zastanawiam co Ci daje prawo do bycia wścibską sąsiadką? Te 30 zł które ostatecznie nie pożyczyłaś na pieluszki?
Prywatną sprawą jest, ile ktoś ma dzieci. Dopóki maluchom nie dzieje się krzywda, nikt nie ma prawa się wtrącać i decydować. Kto da zgodę na następne dziecko? Pani? Sąsiadka? Czy raczej matka dziecka, która je wychowa? Jak ktoś ma jedno, to trzeba go zmusić do dwóch. Przy dwóch, musi być parka, trzy to patologia i wielodzietność. Nie da się dogodzić wszystkim, więc może warto skupić się na sobie i swojej rodzinie?
Znam patologiczne rodziny z jednym dzieckiem i pełne miłości, ale biedne wielodzietne. Te samotne jedynaki z rodzin dysfunkcyjnych szczerze i z całego serca zazdrosciły rodziców biedniejszym wielodzietnym i bez chwili zastanowienia zamienili by drogie zabawki na odrobinę uwagi i życzliwości. To tak do przemyślenia...
Wscibska by była gdyby przez firanki za pomocą lornetki obserwowała sąsiadkę i jej gromadkę. Ale jeśli sąsiadka puka do jej drzwi i prosi o kasę „na pieluszki” to ma dziewczyna prawo do posiadania własnej opinii. Zwłaszcza jeśli sąsiadka bez zająknięcia dzieli się obfitymi szczegółami (bo 500+ dopiero za kilka dni- można wnioskować, ze żadna wypłata na konto nie wpływa bo gdyby tak było to wprost by to sąsiadka mogła powiedzieć).
I nie do końca nie mogę się zgodzić, ze dopóki „nie dzieje się krzywda” to nic nikomu do tego, kto ile ma dzieci. Krzywda to nie tylko fizyczne obijanie na czarno. Krzywda jest tez zaniedbanie potrzeb fizycznych, psychicznych i emocjonalnych. Niestety, tego typu krzywdy nie zawsze są widoczne na pierwszy rzut oka.
Co do głównego tematu to tez się nad tym zastanawiam. Co sprawia, ze osoby, które z zasiłków ledwo wiążą koniec z końcem decydują się na kolejne dziecko? Albo z kolejnym wpadają?
Chociaż nie, dlaczego wpadają w Polsce i rodzą to ja akurat rozumiem. Edukacja seksualna nie istnieje, dostęp do antykoncepcji jest trudny, przymus rodzenia wręcz wpisany w prawo. Plus szeroko zakrojone podejście, ze „bóg dał dzieci to da i na dzieci...”. 500+ wręcz otworzyło bramy raju wszelkiej maści oportunistom.
Jak kogoś stać żeby zapewnić dzieciom wszystko co materialne i emocjonalne to ja nie mam nic przeciwko. Można posiadać własna drużynę piłkarska. Ale jeśli się ledwo wiąże koniec z końcem, żyjąc na zasiłkach, to ja tez nie mogę tego ani zrozumieć, ani pochwalić.