Wiecie, kiedyś przeczytałam takie zdanie, że jesli ktoś ma prawdziwego przyjaciela, to nie potrzebuje psychologa. Zgadzam się tylko częściowo, bo rzeczywiście przyjazna dusza moze pomóc, ale wtedy, kiedy mozesz zapobiec załamaniu, możesz się wygadać "do bólu" i ona nie odwróci się od Ciebie, bez wzgledu na to co usłyszy. Wtedy- chyba faktycznie ma moc terapeutyczną.
Ale kiedy problem juz jest i sie nawarstwi, na dodatek nie mamy zwyczaju zwierzania sie, wtedy jest dużo trudniej i potrzeba specjalisty.
A czasem powód załamania jest zupełnie poza nami, nie myślimy wtedy logicznie, choć sie nam tak wydaje i wtedy pomoc jest niezbędna.
Moze sie wstydzimy o nią prosić, moze nam sie wydaje, ze skoro sobie nie radzimy i potrzebujemy pomocy, to jesteśmy nienormalni... A czymże jest norma? Gdzie jest określone co jest normalne, a co juz nie? Czy osoba szalona, ale w znaczeniu nieobliczalna, radosna, pełna energii i entuzjazmu, która spontanicznie robi rzeczy zwariowane jest nienormalna, bo inni tak nie robią? Czy osoby uprawiające sporty ekstremalne z tego samego powodu są nienormalne? Czy osoba, która nie moze poradzić sobie z czymś i szuka pomocy jest nienormalna? No chyba właśnie to jest przejaw zdrowego rozsądku! Dlaczego więc ją napiętnować? Myśle, ze najtrudniejsze jest, tak jak w terapii uzależnień, najpierw uświadomić sobie samemu, ze coś sie dzieje niedobrego i udać się do lekarza. Pokonać w sobie opór. Jak sie to uda, to juz polowa sukcesu. Mówmy ludziom, ze poszukiwanie nie jest zbrodnią, poszukiwanie samego siebie tym bardziej, powtórzę- to jest przejaw zdrowego rozsądku!
I nie bójmy się prosić o pomoc. Żyjemy w czasach wielkiego wyścigu, a nie każdy jest do niego stworzony, nie każdy musi być w czołówce, powiedzmy szczerze- nie ma osób, które ani razu nie czuły sie bezradne, zagubione, radzących sobie z absolutnie wszystkim. Jesteśmy tak skonstruowani, zeby się nawzajem potrzebować. Tylko jedni są bardziej wrażliwi, inni mniej. Wy widocznie należycie do tych bardziej...
Ale zrobiłam wywód... ale ja chyba należę do tych, którzy mówią i nie pozwalam sobie na gromadzenie tego co w sercu...
Pozdrawiam wszystkich wrażliwców bardzo wrażliwych, zwykłych wrażliwców i tych, którzy sobie po prostu radza..
Ale kiedy problem juz jest i sie nawarstwi, na dodatek nie mamy zwyczaju zwierzania sie, wtedy jest dużo trudniej i potrzeba specjalisty.
A czasem powód załamania jest zupełnie poza nami, nie myślimy wtedy logicznie, choć sie nam tak wydaje i wtedy pomoc jest niezbędna.
Moze sie wstydzimy o nią prosić, moze nam sie wydaje, ze skoro sobie nie radzimy i potrzebujemy pomocy, to jesteśmy nienormalni... A czymże jest norma? Gdzie jest określone co jest normalne, a co juz nie? Czy osoba szalona, ale w znaczeniu nieobliczalna, radosna, pełna energii i entuzjazmu, która spontanicznie robi rzeczy zwariowane jest nienormalna, bo inni tak nie robią? Czy osoby uprawiające sporty ekstremalne z tego samego powodu są nienormalne? Czy osoba, która nie moze poradzić sobie z czymś i szuka pomocy jest nienormalna? No chyba właśnie to jest przejaw zdrowego rozsądku! Dlaczego więc ją napiętnować? Myśle, ze najtrudniejsze jest, tak jak w terapii uzależnień, najpierw uświadomić sobie samemu, ze coś sie dzieje niedobrego i udać się do lekarza. Pokonać w sobie opór. Jak sie to uda, to juz polowa sukcesu. Mówmy ludziom, ze poszukiwanie nie jest zbrodnią, poszukiwanie samego siebie tym bardziej, powtórzę- to jest przejaw zdrowego rozsądku!
I nie bójmy się prosić o pomoc. Żyjemy w czasach wielkiego wyścigu, a nie każdy jest do niego stworzony, nie każdy musi być w czołówce, powiedzmy szczerze- nie ma osób, które ani razu nie czuły sie bezradne, zagubione, radzących sobie z absolutnie wszystkim. Jesteśmy tak skonstruowani, zeby się nawzajem potrzebować. Tylko jedni są bardziej wrażliwi, inni mniej. Wy widocznie należycie do tych bardziej...
Ale zrobiłam wywód... ale ja chyba należę do tych, którzy mówią i nie pozwalam sobie na gromadzenie tego co w sercu...
Pozdrawiam wszystkich wrażliwców bardzo wrażliwych, zwykłych wrażliwców i tych, którzy sobie po prostu radza..