reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Depresja przedporodowa?

Dołączył(a)
18 Luty 2021
Postów
2
Czy któraś z was miała stany depresyjne przed porodem?
Ja jestem w 41 tygodniu i nie mam już siły do życia. Ta ciąża była zbyt trudna. Nie mam siły wstawać z łóżka. Potrafię nie myć się przez kilka dni, bo nie mam na to siły. Jem tylko słodycze. Nie chce mi się żyć po prostu. Nie mam komu o tym powiedzieć, mąż nie chce słuchać trudnej prawdy, nie może jej unieść. W rodzinie nie mam wsparcia (pochodzę z patologicznej). Poród nie chce nadejść. Każdego dnia rośnie we mnie tylko frustracja i nienawiść do nienarodzonej córki. Nie radzę sobie z tym, a mam jeszcze 2 letniego syna i mam wrażenie że go krzywdzę. Nienawidzę tej ciąży. To najbardziej przeklęty stan jaki przeżywałam. Jak sobie pomóc? Póki mam jeszcze na to odrobinę siły. Mąż nie jest zachwycony pomysłem chodzenia do psychiatry albo psychoterapeuty. Nie mam żadnego wsparcia.
 
reklama
Czy któraś z was miała stany depresyjne przed porodem?
Ja jestem w 41 tygodniu i nie mam już siły do życia. Ta ciąża była zbyt trudna. Nie mam siły wstawać z łóżka. Potrafię nie myć się przez kilka dni, bo nie mam na to siły. Jem tylko słodycze. Nie chce mi się żyć po prostu. Nie mam komu o tym powiedzieć, mąż nie chce słuchać trudnej prawdy, nie może jej unieść. W rodzinie nie mam wsparcia (pochodzę z patologicznej). Poród nie chce nadejść. Każdego dnia rośnie we mnie tylko frustracja i nienawiść do nienarodzonej córki. Nie radzę sobie z tym, a mam jeszcze 2 letniego syna i mam wrażenie że go krzywdzę. Nienawidzę tej ciąży. To najbardziej przeklęty stan jaki przeżywałam. Jak sobie pomóc? Póki mam jeszcze na to odrobinę siły. Mąż nie jest zachwycony pomysłem chodzenia do psychiatry albo psychoterapeuty. Nie mam żadnego wsparcia.
Mysle, ze w takim wypadku powinnaś jak najszybciej dostać wsparcie psychologa. Nie rozumiem podejścia męża..czy on sam nie widzi, że nie jesteś w najlepszym stanie? Poza tym chyba możesz decydować o własnym zdrowiu i ewentualnym leczeniu. Jeśli czujesz, że coś jest nie tak to działaj. Pogadaj z ginekologiem, w szpitalu po porodzie albo przy przyjęciu powiedz o tym koniecznie.
Psycholog nie zrobi z Ciebie wariatki tylko znajdzie źródło problemu i pomoże.
Sama korzystałam z pomocy psychologa i terapeuty ale akurat nie miało to związku z ciążą. I naprawdę polecam.
Wsparcie bliskich osób też jest bardzo ważne ale jeśli tego tam nie masz to zawsze jest forum:)
Trzymam mocno kciuki za Ciebie.
 
Czy któraś z was miała stany depresyjne przed porodem?
Ja jestem w 41 tygodniu i nie mam już siły do życia. Ta ciąża była zbyt trudna. Nie mam siły wstawać z łóżka. Potrafię nie myć się przez kilka dni, bo nie mam na to siły. Jem tylko słodycze. Nie chce mi się żyć po prostu. Nie mam komu o tym powiedzieć, mąż nie chce słuchać trudnej prawdy, nie może jej unieść. W rodzinie nie mam wsparcia (pochodzę z patologicznej). Poród nie chce nadejść. Każdego dnia rośnie we mnie tylko frustracja i nienawiść do nienarodzonej córki. Nie radzę sobie z tym, a mam jeszcze 2 letniego syna i mam wrażenie że go krzywdzę. Nienawidzę tej ciąży. To najbardziej przeklęty stan jaki przeżywałam. Jak sobie pomóc? Póki mam jeszcze na to odrobinę siły. Mąż nie jest zachwycony pomysłem chodzenia do psychiatry albo psychoterapeuty. Nie mam żadnego wsparcia.
I jeszcze jedno, miałam stany depresyjne w poprzedniej ciąży kiedy musiałam leżeć plackiem dwa miesiące. Byłam wściekła na brzuch i malucha, że teraz tak wygląda moje życie a nie inaczej. Ale to było chwilowe i zaraz przechodziło. Nie czułam nienawiści do córki..
Dlatego doradzam uzyskanie szybko pomocy.
I głowa do góry :) wszystko się ułoży choć teraz może wydawać Ci się to niemożliwe..
 
Jakbym czytała o sobie i mojej drugiej ciąży!!!
Z Córką zaciskałam nogi, bo miała termin na 2 stycznia i za nic w świecie nie chciałam urodzić w grudniu.
Z Synem miałam termin na 25 stycznia i od 37tc robiłam wszystko, żeby poród jak najbardziej przyśpieszyć.
Urodziłam 24 stycznia...

Przechodziłam dokładnie to samo, co Ty, byłam wściekła na syna, że nie chce wyjść, byłam wściekła, że muszę się kulać z tym brzuszyskiem, nienawidzę bycia w ciąży, marzyłam o tym, żeby już urodzić i zacząć "wracać do siebie", ryczałam całymi dniami, byłam chodzącą bombą, mąż schodził mi z drogi, a starsza córka nie raz obrywała rykoszetem, nie wychodziłam z domu i to były naprawdę najgorsze 3 tygodnie całej ciąży.
A jak urodziłam, to ulga taka, że góry mogłam przenosić, cała złość, napięcie, wszystko zniknęło :)

Tylko ja wiedziałam, że nie potrzebuję pomocy specjalisty, ale jeśli Ty czujesz, że nie dasz rady sama, to olej męża i umów się na wizytę do terapeuty, będzie Ci dużo łatwiej!

A lekarze nic nie mówią o wywoływaniu porodu?
Tydzień po terminie to już mimo wszystko sporo...
 
Bardzo dziękuję za odzew.
Nie rozumiem podejścia męża..czy on sam nie widzi, że nie jesteś w najlepszym stanie?
Mąż po prostu nie jest w stanie zrozumieć i zaakceptować tego, że to ciąża/dziecko może być przyczyną do szukania pomocy psychoterapeutów. Tak był wychowany - że jak dziecko to tylko radość. Niestety moja rodzina też uważa depresje okołoporodową za fanaberie, do tego stopnia, że ja sama pod ich wpływem wmawiałam sobie, że wymyślam głupoty zamiast się cieszyć.
Ale już nie mam siły na oszukiwanie samej siebie. Nie mam wsparcia wśród najbliższych, więc musiałam wygadać się na forum, bo już nie daję rady.

A lekarze nic nie mówią o wywoływaniu porodu?
Tydzień po terminie to już mimo wszystko sporo...
Dostałam właśnie skierowanie do szpitala, jutro pojedziemy. Mój pierwszy poród był wywoływany i mam po tym taką traumę, że miałam wielką nadzieję, że ten drugi sam się zacznie, ale na razie się nie zanosi.
Nulini, dziękuję, że się podzieliłaś swoim doświadczeniem, doskonale Cię rozumiem. Cieszę się, że po porodzie wszystko minęło, to mnie pocieszyło :) Jeśli mój stan nie poprawi się po porodzie, to na pewno skorzystam z profesjonalnej pomocy.
 
Bardzo dziękuję za odzew.

Mąż po prostu nie jest w stanie zrozumieć i zaakceptować tego, że to ciąża/dziecko może być przyczyną do szukania pomocy psychoterapeutów. Tak był wychowany - że jak dziecko to tylko radość. Niestety moja rodzina też uważa depresje okołoporodową za fanaberie, do tego stopnia, że ja sama pod ich wpływem wmawiałam sobie, że wymyślam głupoty zamiast się cieszyć.
Ale już nie mam siły na oszukiwanie samej siebie. Nie mam wsparcia wśród najbliższych, więc musiałam wygadać się na forum, bo już nie daję rady.


Dostałam właśnie skierowanie do szpitala, jutro pojedziemy. Mój pierwszy poród był wywoływany i mam po tym taką traumę, że miałam wielką nadzieję, że ten drugi sam się zacznie, ale na razie się nie zanosi.
Nulini, dziękuję, że się podzieliłaś swoim doświadczeniem, doskonale Cię rozumiem. Cieszę się, że po porodzie wszystko minęło, to mnie pocieszyło :) Jeśli mój stan nie poprawi się po porodzie, to na pewno skorzystam z profesjonalnej pomocy.
I takim podejściem uważam, że można kobiecie jeszcze bardziej zaszkodzić niż pomóc. Naprawdę jeśli masz potrzebę szukania pomocy, uzyskania takiej pomocy to nie patrz na nikogo..
Może tutaj na forum też by się znalazł psycholog ..może warto poszukać ..
I zawsze możesz tutaj pisać jak coś Ci leży :)
 
reklama
Dostałam właśnie skierowanie do szpitala, jutro pojedziemy. Mój pierwszy poród był wywoływany i mam po tym taką traumę, że miałam wielką nadzieję, że ten drugi sam się zacznie, ale na razie się nie zanosi.
Nulini, dziękuję, że się podzieliłaś swoim doświadczeniem, doskonale Cię rozumiem. Cieszę się, że po porodzie wszystko minęło, to mnie pocieszyło :) Jeśli mój stan nie poprawi się po porodzie, to na pewno skorzystam z profesjonalnej pomocy.

Kiedy trafisz do szpitala, zapytaj czy mają kontakt z psychologiem i podziel się swoimi lękami. Jeśli nie ma takiej osoby, a źle się czujesz - napisz do mnie. Poszukamy pomocy. Jeśli chodzi o męża i rodzinę ich reakcja jest zupełnie naturalna, bo podszyta ich lękami i uprzedzeniami. Natomiast w tym wszystkim najważniejsze jest twoje zdrowie i równowaga psychiczna, bo to się przełoży na twoje funkcjonowanie. Tak więc tu nie są potrzebne pytania o to, co sądzi twoja rodzina, tylko kontakt ze specjalistą :) Trzymaj się i dawaj znać.
 
Do góry