Moja córeczka ma 3,5 miesiaca. Na ogół jest pogodnym dzieckiem, dużo się uśmiecha, jest towarzyska, lubi się bawić. Nie miała nigdy kolek. W dzień śpi tak średnio, przeważnie ma drzemki po 0,5 godz. Ale jak się budzi to się uśmiecha, nie marudzi.
Jednak od jakiegos czasu wieczorami (nie codziennie) bardzo płacze. Przez cały dzień jest wszystko ok, a około godz 18-19 nagle zaczyna płakać i płacze tak przez kolejne 2 godziny. Nic jej nie uspokaja. Probuje przystawiac do piersi, nosimy z mężem na zmianie, próbujemy wyciszyć, zainteresować czymś, delikatnie masujemy, nic nie pomaga. W koncu zasypia ze zmeczenia.
Nie wiem co jest przyczyną takiego płaczu. Jest wykapana, najedzona, przebrana a nagle strasznie placze. Czy któraś z Was przechodziła takie trudne wieczory ze swoim niemowlaczkiem?
Jednak od jakiegos czasu wieczorami (nie codziennie) bardzo płacze. Przez cały dzień jest wszystko ok, a około godz 18-19 nagle zaczyna płakać i płacze tak przez kolejne 2 godziny. Nic jej nie uspokaja. Probuje przystawiac do piersi, nosimy z mężem na zmianie, próbujemy wyciszyć, zainteresować czymś, delikatnie masujemy, nic nie pomaga. W koncu zasypia ze zmeczenia.
Nie wiem co jest przyczyną takiego płaczu. Jest wykapana, najedzona, przebrana a nagle strasznie placze. Czy któraś z Was przechodziła takie trudne wieczory ze swoim niemowlaczkiem?