Z zainteresowaniem śledziłam ten temat. Ja również mam mentlik w głowie i czasem się zastanawiam czy to dobrze, żę daje córce coś do jedzenia..... po prostu czasem się coś usłyszy i czapa gotowa. Ja tez wychodze z założenia, że nie ma co popadać w przesadę. Nasze pokolenie czy tez starsze wychowały się na mleku krowim bo innego nie było,najednym rodzaju serka waniliowego i jakoś było ok. Zgodze się, że przerażający jest wzrost alergii wsród dzieci, ale przecież dziecko musi jeść normalnie, trudno żeby zakładać,ze mojemu sie to przytrafić może, to tak zapobiegawczo, dawac mleko dla alergików.....Tak swoją drogą, jeżeli z tymi danonkami to prawda to jestem w szoku, tyle bębnia o tym,że są dobre dla naszych dzieci, lekarze polecają.MOże sie jeszcze okaże że produkty używane do słoiczków były modyfikowane genetycznie...?Co do parówek....które są dla mnie bllleee,fuj, czasem córce je daję, jak mi się wena kończy. Również się staram dawac wtedy znanych marek, bo może one mają mało wspólnego z mięsem, ale przynajmmiej składniki do nich uzyte nie powinny wykonac sensacji.Zastanawiające jest, czemu dzieci tak bardzo lubie parówki????Ja nie jeżdziłam na wieś po mięso, nie szukalam na rynku koniecznie robaczywej marchewki....Wędlinę daje normalnie dostępną w sklepie, sama nie piekę mięsa z przeznaczeniem spec.na chleb.Nie ma co dziecka chronić przed tymi utleniaczami, spulachniaczami, bo takie czasy nadeszły.Mnie bardziej przeraża za to, inf. którą dostala znajoma od swojego pediatry, że obecnie nie powinno się dawać małym dzieciom drobiu, bo w nich pełno antybiotyków, bo często ok. 6 roku życia dziecka ma ono problemy zdrowotne. I znowu my mamy mamy problem...dawac czy nie dawać.... a w wieprzowinie antybiotyki i kólko sie zamyka. Co do słodyczy: córka dostaje od czasu do czasu czekoladę, ciasto domowe, czasem krakersa, paluszka.Na te rzeczy zwraca uwage w sklepach, natomiast na lizaki, chipsy, chrupki nie bo tego nie widzi w domu. A smak to pewnie pozna jak pójdzie do szkoły, bo wtedy ja z nia nie będę.....
Pozdrawiam