Dzisiejszy temat dotyczy...no właśnie ciekawe, czy sporej liczby kobiet.
Ona - od zawsze pracowała, jest silna, niezależna, zarabia na siebie i jest zadowolona, że potrafi odnieść sukces. Kariera jest dla niej ważna i lubi mieć kontrolę nad własnym życiem. Jej mąż mówi, że mu imponuje i podziwia oraz kocha w niej to, że ma własne zainteresowania i pasje.
Obydwoje chcą mieć pełną rodzinę , czyli myślą o posiadaniu dziecka. Mąż proponuje, że będzie utrzymywał dom, żeby ona w pełni mogła się oddać macierzyństwu. Dla niej jest to trudny temat, bo lubi to co robi. On uważa i jasno wyraża swoje zdanie, że mamą powinna być w 100% inaczej nie warto mieć dzieci. Tymczasem ona się martwi, że zostanie "uwięziona" w domu , sfrustrowana i będzie mieć mu za złe, że on się rozwija, a ona nie. Jednocześnie obawia się, że on nie doceni jej poświęcenia. Sama ma poczucie, że zajmowanie się domem to nie jest "prawdziwa praca".
Teraz swój związek obydwoje oceniają, jako bardzo dobry, ale co będzie, kiedy pojawi się dziecko? Czy jej obawa, że "zmiana roli" spowoduje, że przestanie być atrakcyjna i podziwiana przez partnera ma sens? Czy posiadanie dziecka pozwoli jej nadal mieć kontrolę nad życiem? Czy przekonanie jej męża o byciu 100% mamą w domu jest słuszne? Jakie są wasze doświadczenia i przemyślenia?
Ona - od zawsze pracowała, jest silna, niezależna, zarabia na siebie i jest zadowolona, że potrafi odnieść sukces. Kariera jest dla niej ważna i lubi mieć kontrolę nad własnym życiem. Jej mąż mówi, że mu imponuje i podziwia oraz kocha w niej to, że ma własne zainteresowania i pasje.
Obydwoje chcą mieć pełną rodzinę , czyli myślą o posiadaniu dziecka. Mąż proponuje, że będzie utrzymywał dom, żeby ona w pełni mogła się oddać macierzyństwu. Dla niej jest to trudny temat, bo lubi to co robi. On uważa i jasno wyraża swoje zdanie, że mamą powinna być w 100% inaczej nie warto mieć dzieci. Tymczasem ona się martwi, że zostanie "uwięziona" w domu , sfrustrowana i będzie mieć mu za złe, że on się rozwija, a ona nie. Jednocześnie obawia się, że on nie doceni jej poświęcenia. Sama ma poczucie, że zajmowanie się domem to nie jest "prawdziwa praca".
Teraz swój związek obydwoje oceniają, jako bardzo dobry, ale co będzie, kiedy pojawi się dziecko? Czy jej obawa, że "zmiana roli" spowoduje, że przestanie być atrakcyjna i podziwiana przez partnera ma sens? Czy posiadanie dziecka pozwoli jej nadal mieć kontrolę nad życiem? Czy przekonanie jej męża o byciu 100% mamą w domu jest słuszne? Jakie są wasze doświadczenia i przemyślenia?