Przeczytałam kiedyś, że jak się już odchowa syna, to tak jakby się było bezdzietna. Ciekawa jestem jakie opinie mają mamy dorosłych synów. Jakie macie z nimi kontakty? Czy interesują się rodzicami czy kontakt jest sporadyczny albo nie ma go wcale? No i jak wychowywalyscie swoich synów, bardziej na luzie czy stawialyscie na autorytet? Jak było, kiedy byli nastolatkami?
reklama
VikiO
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 22 Kwiecień 2022
- Postów
- 613
Zglaszam sie. Obecnie mama 22 letniego syna mam jeszcze corke 28 lat.
Corka zwiazana ze mna bardzo aczkolwiek przejawia duze sklonnosci samolubne
Syn od malego nardzo uczuciowy. Kochal sie przytulać, dawać buziaki, od malenkiego (nie wiem, jakies 2 latka) plakal na bajkach i wzruszał sie nawet na reklamie fundacji tvn...
Wychowywalam go na luzie ale i z zasadami. Bylam jak dobra kumpela ktora jednak stawiala granice tam, gdzie trzeba. Zawsze mialam z nim znakomity kontakt. W okresie 13-16 lat miał mega bunt i bylo ciezko ale dalam rade. Zdarzył sie i alkohol i trawka i fajeczki, i podwedzanie pieniedzy ale rozmowa pomogla. Nie krzyczalam, tlumaczylam, jak siedział i rzygal zmarnowany to sie smialam i pytalam, kiedy nastepny raz i objasnialam konsekwencje srogie, jesli to nastąpi. Teraz nie tyka nic, zadnych uzywek. No nie, elektryka pali ale ja palilam do jego 17 roku zycia, wiec poza tlumaczeniem, jak to zdrowie niszczy, portfel rujnuje i ciezko rzucic nie robilam mega afer. Potem sie ogarnal i bylo ok. Kontakt super. Nawet jak go podwozilam juz do technikum do szkoly, to to całował mnie na pozegnanie i krzyczal z daleka paaaaa. Koledzy sie śmiali a on pokazywal im fucka na przywitanie tez dostawalam buziaka. Teraz ma 22 lata i rozmawiamy codziennie. Buziaki nadal dostaje Jak wraca z pracy do domu, to zawsze sie pyta czy nie potrzebuje niczego, czy czegos mi nie kupic. Wie ze lubie drozdzowki z serem i czasami wpada z krzykiem NIESPODZIANKA! i z drożdżówką w rece. Pomaga mi kiedy trzeba i nie odmowi mi nigdy. Ma te samą dziewczyne od 4 lat i z nia tez mam super kontakt. Mowi do mnie mamo, robi mi niespodzianki, chodzimy razem na szoping. Ale ja chyba taka jestem ze po prostu z 99% procentami ludzi mam super kontakt.
Wracajac do pytania i teorii ze niby sie nie ma syna, jak dorosnie to chyba u mnie sie nie sprawdziło. Mysle, że mam z nim lepszy kontak nawet, niz z córką, chociaż z córką też mam znakomity.
Nie wiem, jak będzie, kiedy juz bedzie mial swoje dzieci (chociaz oboje nie planuja jak na razie i krzycza, ze nigdy) . Zobaczymy.
Corka zwiazana ze mna bardzo aczkolwiek przejawia duze sklonnosci samolubne
Syn od malego nardzo uczuciowy. Kochal sie przytulać, dawać buziaki, od malenkiego (nie wiem, jakies 2 latka) plakal na bajkach i wzruszał sie nawet na reklamie fundacji tvn...
Wychowywalam go na luzie ale i z zasadami. Bylam jak dobra kumpela ktora jednak stawiala granice tam, gdzie trzeba. Zawsze mialam z nim znakomity kontakt. W okresie 13-16 lat miał mega bunt i bylo ciezko ale dalam rade. Zdarzył sie i alkohol i trawka i fajeczki, i podwedzanie pieniedzy ale rozmowa pomogla. Nie krzyczalam, tlumaczylam, jak siedział i rzygal zmarnowany to sie smialam i pytalam, kiedy nastepny raz i objasnialam konsekwencje srogie, jesli to nastąpi. Teraz nie tyka nic, zadnych uzywek. No nie, elektryka pali ale ja palilam do jego 17 roku zycia, wiec poza tlumaczeniem, jak to zdrowie niszczy, portfel rujnuje i ciezko rzucic nie robilam mega afer. Potem sie ogarnal i bylo ok. Kontakt super. Nawet jak go podwozilam juz do technikum do szkoly, to to całował mnie na pozegnanie i krzyczal z daleka paaaaa. Koledzy sie śmiali a on pokazywal im fucka na przywitanie tez dostawalam buziaka. Teraz ma 22 lata i rozmawiamy codziennie. Buziaki nadal dostaje Jak wraca z pracy do domu, to zawsze sie pyta czy nie potrzebuje niczego, czy czegos mi nie kupic. Wie ze lubie drozdzowki z serem i czasami wpada z krzykiem NIESPODZIANKA! i z drożdżówką w rece. Pomaga mi kiedy trzeba i nie odmowi mi nigdy. Ma te samą dziewczyne od 4 lat i z nia tez mam super kontakt. Mowi do mnie mamo, robi mi niespodzianki, chodzimy razem na szoping. Ale ja chyba taka jestem ze po prostu z 99% procentami ludzi mam super kontakt.
Wracajac do pytania i teorii ze niby sie nie ma syna, jak dorosnie to chyba u mnie sie nie sprawdziło. Mysle, że mam z nim lepszy kontak nawet, niz z córką, chociaż z córką też mam znakomity.
Nie wiem, jak będzie, kiedy juz bedzie mial swoje dzieci (chociaz oboje nie planuja jak na razie i krzycza, ze nigdy) . Zobaczymy.
Ojeju! No wymarzona rodzina No właśnie, a powiedz - jak te granice wyznaczałas i ich strzeglas? Stanowczym "nie" i staniem przy swoim, tłumaczeniem/rozmowami? W okresie buntu jak udało Ci się wychowywac trzymajac się granic i jednocześnie nie stać się złym policjantem? Zaintrygował mnie Twoj wpis mój synek jest jeszcze mały ale właśnie takim rodzicem chciałabym być!
Ojeju! No wymarzona rodzina No właśnie, a powiedz - jak te granice wyznaczałas i ich strzeglas? Stanowczym "nie" i staniem przy swoim, tłumaczeniem/rozmowami? W okresie buntu jak udało Ci się wychowywac trzymajac się granic i jednocześnie nie stać się złym policjantem? Zaintrygował mnie Twoj wpis mój synek jest jeszcze mały ale właśnie takim rodzicem chciałabym być!Zglaszam sie. Obecnie mama 22 letniego syna mam jeszcze corke 28 lat.
Corka zwiazana ze mna bardzo aczkolwiek przejawia duze sklonnosci samolubne
Syn od malego nardzo uczuciowy. Kochal sie przytulać, dawać buziaki, od malenkiego (nie wiem, jakies 2 latka) plakal na bajkach i wzruszał sie nawet na reklamie fundacji tvn...
Wychowywalam go na luzie ale i z zasadami. Bylam jak dobra kumpela ktora jednak stawiala granice tam, gdzie trzeba. Zawsze mialam z nim znakomity kontakt. W okresie 13-16 lat miał mega bunt i bylo ciezko ale dalam rade. Zdarzył sie i alkohol i trawka i fajeczki, i podwedzanie pieniedzy ale rozmowa pomogla. Nie krzyczalam, tlumaczylam, jak siedział i rzygal zmarnowany to sie smialam i pytalam, kiedy nastepny raz i objasnialam konsekwencje srogie, jesli to nastąpi. Teraz nie tyka nic, zadnych uzywek. No nie, elektryka pali ale ja palilam do jego 17 roku zycia, wiec poza tlumaczeniem, jak to zdrowie niszczy, portfel rujnuje i ciezko rzucic nie robilam mega afer. Potem sie ogarnal i bylo ok. Kontakt super. Nawet jak go podwozilam juz do technikum do szkoly, to to całował mnie na pozegnanie i krzyczal z daleka paaaaa. Koledzy sie śmiali a on pokazywal im fucka na przywitanie tez dostawalam buziaka. Teraz ma 22 lata i rozmawiamy codziennie. Buziaki nadal dostaje Jak wraca z pracy do domu, to zawsze sie pyta czy nie potrzebuje niczego, czy czegos mi nie kupic. Wie ze lubie drozdzowki z serem i czasami wpada z krzykiem NIESPODZIANKA! i z drożdżówką w rece. Pomaga mi kiedy trzeba i nie odmowi mi nigdy. Ma te samą dziewczyne od 4 lat i z nia tez mam super kontakt. Mowi do mnie mamo, robi mi niespodzianki, chodzimy razem na szoping. Ale ja chyba taka jestem ze po prostu z 99% procentami ludzi mam super kontakt.
Wracajac do pytania i teorii ze niby sie nie ma syna, jak dorosnie to chyba u mnie sie nie sprawdziło. Mysle, że mam z nim lepszy kontak nawet, niz z córką, chociaż z córką też mam znakomity.
Nie wiem, jak będzie, kiedy juz bedzie mial swoje dzieci (chociaz oboje nie planuja jak na razie i krzycza, ze nigdy) . Zobaczymy.
VikiO
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 22 Kwiecień 2022
- Postów
- 613
Tak. Stanowcze nie i konsenkwencje. I nie popuszczałam. Jak wspominalam, Kiedy np sie schlał, to stalam i sie smialam jak nad kiblem wymiotował. Pytalam, czy fajnie i czy bylo warto, jednoczesnie mowiac, ze nastepnym razem konsekwencje będą srogie. Np mieszkalismy na wsi, 10km do miasta. Konsekwencją wyskokow bylo 0 wożenia. Rower zepsuł, wiec mial do wyboru sie zachowac albo siedziec potem (do mojego odwolania) na wsi w pokoju. Dostawal kieszonkowe, boctak zadecydowal. Mial wybor kieszonkowe i kupuje sobie za to swoje zachcianki typu słodycze napoje gadżety albo brak kieszonkowego i ja mu kupuje (co dovgadsetow to wedlenuznania czy potrzrbne czy nie) . Wybral kieszonkowe i chocby skały srały nie kupilam nic, jesli chcial, nie uzbieral, wydal w 1 dzien. Wybrykow za dużo nie miał, bo cena była wysoka
Duzo rozmawialam z nim i szczerze, jak z doroslym. Oczywiscie dostosowane do wieku.
Kazde nie, bylo raczej nie, nie że nie, stanowcze, raczej bylo to nie, ponieważ , plus dlugie rozmowy. Nie bo nie wywoływało bunt i 1000 pytan dlaczego. Sama nie lubie i chyba nikt nie lubi takiego traktowania, nie bo nie. Tym bardziej, ze dziecko musi rozumiec konsekwencje i powody twojej decyzji. Dzieci mowia, robią cos też nie myśląc o konsekwencjach. W mojej opinii lepiej jest dokladnie przedyskutowac wszystko, co by potem 3x do tego samego tematu nie wracac
I zeby to zrobic, wydaje mi sie, ze nalezy wczesniej zaczac rozmawiac na powazne tematy (alkohol narkotyki itp) ale tez pozwolic popelniac błędy. Na wlasnych bledach czlowiek najlepiej się uczy. Z doświadczenia i obserwacji doroslych dzieci znajomych, najgorsza metodą wychowawczą jest wlasnie twarda reka i nie bo nie. Potem dziecko konczy 18 lat, uwaza sie za dorosle i zaczynaja sie dopiero problemy typu bunt , alkohol , balangi, rzucanie szkoly, studiow.. Zrywaja sie, jak dzikie psy z łańcucha moj w wieku 18-19 lat juz byl spokojnym i odpowiedzialnym czlowiekiem.
Do tego od poczatku kontakt z dzieckiem, nie umniejszanie jego problemom, uczestnictwo, wspieranie w pasjach, lub rzeczach ktore go interesuja itp. Ja od początku nawet gralam z synem w gry komputerowe. Poczawszy od hugo, shreka, moj brat niedźwiedź po Heroes, Gotic i inne strzelanki
Duzo rozmawialam z nim i szczerze, jak z doroslym. Oczywiscie dostosowane do wieku.
Kazde nie, bylo raczej nie, nie że nie, stanowcze, raczej bylo to nie, ponieważ , plus dlugie rozmowy. Nie bo nie wywoływało bunt i 1000 pytan dlaczego. Sama nie lubie i chyba nikt nie lubi takiego traktowania, nie bo nie. Tym bardziej, ze dziecko musi rozumiec konsekwencje i powody twojej decyzji. Dzieci mowia, robią cos też nie myśląc o konsekwencjach. W mojej opinii lepiej jest dokladnie przedyskutowac wszystko, co by potem 3x do tego samego tematu nie wracac
I zeby to zrobic, wydaje mi sie, ze nalezy wczesniej zaczac rozmawiac na powazne tematy (alkohol narkotyki itp) ale tez pozwolic popelniac błędy. Na wlasnych bledach czlowiek najlepiej się uczy. Z doświadczenia i obserwacji doroslych dzieci znajomych, najgorsza metodą wychowawczą jest wlasnie twarda reka i nie bo nie. Potem dziecko konczy 18 lat, uwaza sie za dorosle i zaczynaja sie dopiero problemy typu bunt , alkohol , balangi, rzucanie szkoly, studiow.. Zrywaja sie, jak dzikie psy z łańcucha moj w wieku 18-19 lat juz byl spokojnym i odpowiedzialnym czlowiekiem.
Do tego od poczatku kontakt z dzieckiem, nie umniejszanie jego problemom, uczestnictwo, wspieranie w pasjach, lub rzeczach ktore go interesuja itp. Ja od początku nawet gralam z synem w gry komputerowe. Poczawszy od hugo, shreka, moj brat niedźwiedź po Heroes, Gotic i inne strzelanki
Podziel się: