Witam ponownie
Pomyślałam ze może zrobię mały update naszej sytuacji. Jesteśmy po wizycie w klinice u CDL. Kobieta rewelacja. Godzinna konsultacja, standard. Zebrany wywiad, zajrzała małemu do buźki ocenić jak się goi podcięte wędzidełko (robiliśmy prywatnie u dentysty w polskiej klinice) i przeszliśmy do rzeczy. Oceniła ze mam dość sporo mleka w piersiach (dla mnie to szok był bo już myślałam ze moja laktacja kaput) i kazała pokazać jakich używam kapturków (moje sutki są mega płaskie). Zobaczywszy to od razu dała mi takie wielkie kaptury, kazała nałożyć i hops przystawiamy maleństwo. O dziwo chycil się pięknie i wymagał tylko minimalnych poprawek w trakcie karmienia. Szczerze mówiąc to jak pił z piersi to byłam w ciężkim szoku ze w ogóle się udało. Ale tez byłam przeszczęśliwa ze się udało. Później jeszcze po godzinie poszłam do pokoju obok dokończyć karmienie aż mi szkrabiś zasnął opróżniwszy oba cyce.
W międzyczasie babka pokazała mi jak robić SNS i dała do domu kilka zapasowych rurek. Wypisała mi receptę na 500 tabletek Domperidonu (lek którego skutkiem ubocznym jest podniesienie poziomu prolaktyny, czym zwiększa laktację, jest powszechnie stosowany tutaj w UK jako właśnie laktakogen (czy to jest w ogóle słowo??).
Po tym jedzonku mały wytrzymał tylko podróż do domu czyli jakieś 40 min i już zgłosił sie do karmienia znowu wiec i go przystawiłam w domu- po chwili już płakał bo w piersiach było tak mało ze chyba sie nie najadł. Ale to było mega przeżycie moc swoje dzieciątko karmić z piersi bo tych wszystkich traumach ze szpitala i ciągłych wyrzutach ze jestem porażką bo nie mogę karmić. Nadal nie jest idealnie bo mały jest duży i potrzebuje dużo jeść a moj organizm jeszcze nie zaczął produkować na tyle żeby wykarmić takiego wyrośniętego bobasa. Mogłabym swoim mlekiem wykarmić co najwyżej nowonarodzonego kotka a nie prawie 6cio kilowego szkraba. Ale nic na siłe, mamy czas, najważniejsze ze zamawiamy w tej mleczarni więcej i więcej pokarmu i czekamy na realizacje zamówienia.
Rozmawiałyśmy tez o laktatorach. Myślałam ze moj jest okay (z amazona, był drogi wiec myślałam ze jest dobry) ale nie sciągał tyle pokarmu ile można było i babeczka poleciła mi laktator jakich używa sie w szpitalach (speCtra podwójny). Nawet mi użyczyła swojego na czas kiedy moj dojedzie (ja postanowiłam na początek wypożyczyć laktator bo cena nowego jest dość wysoka i nie chciałam na początek już takiego wydatku poczynać). Po kilku dniach testów mogę stwierdzić ze naprawdę ładnie ściąga.
Aha, zapomniałam dodać, wizytę mieliśmy w piątek, cały piątek, sobotę i niedziele moja przenośna mleczarnia chodziła na maksa co 2 godziny światek piątek dzień czy noc ale wypłynęły kropelki, dopiero w poniedziałek coś sie zaczęło w tych piersiach dziać i mleczko zaczęło płynąc. Pierwsze pompowanie to nawet dna w butelkach nie przykryło ale już np dziś (wtorek wieczór) wycisnęłam 50ml z obu na jeden sesji (wprawdzie po ok 5 godzinach przerwy od ostatniej sesji- mam strasznie bolesne sutki i musiałam zrobić przerwę, normalnie sutek mi sie odrywa od otoczki widać to gołym okiem nie wiem dlaczego tak sie stało).
Wydaje mi sie ze ten Domperidone zaczął cos tam wysyłać sygnały do centrali żeby zwiększyć poziomy, biorę 3x 10mg dziennie, dawka standardowa.
Nie jest idealnie bo nadal mamy problemy ze ssaniem piersi ale to jest nieważne, ważne ze już mamy podstawy do tego żeby działać na polu tego upragnionego KP. Jeśli będzie ciężko to mogę być KPI, nie ma problemu, byle tylko mały dostał jął najwiecej mojego mleka a jak najmniej mm.
Aha, próbowałam w domu tego SNS (tz jednej cieniutkiej rureczki która wkładam do mleka a druga końcówkę maleństwu do buźki podczas kiedy ssie pierś ) ale duzo z tym zachodu jest i ciężko samej to ogarnąć tz nie dość ze kontrolować kapturka bo sie ześlizguje ale tez ta rurkę i na bieżąco jak wypadnie to ja z powrotem do buźki pakować a ja sie małym sama zajmuje i ciężko mi to ogarnąć niestety).
Podsumowując ten długi post, jestem mega zadowolona ze poszłam na ta wizyte (koszt wizyty, leków i wypożyczenia pompy to zawrotna suma nawet jak na warunki życia w Londynie) bo dano mi fizyczna i namacalna nadzieje ze mogę karmić swojego synka swoim wlasnym
Mlekiem, nie ważne czy z piersi czy odciągniętym z butelki. I to jest najważniejsze ze sie nie dałam załamce i sie nie poddałam w tej mojej walce
PS. Idzie do mnie ********** z Polski plus zamówiłam tutaj w UK z jakiegoś internetowego sklepu również dwa opakowania, powinnam mieć na koniec tygodnia wiec zacznę picie i zobaczę czy się przełoży pobudzenie laktacji, dzięki za polecenie mi tego na próbę.
Dziekuje za dotrwanie do końca mojego posta ☺