reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czuje że jestem złą matką

L

lip195287

Gość
To mój dopiero drugi temat na tym forum więc jeżeli temat jest źle dodany to przepraszam. Otóż czuje że jestem złą matką z powodu żywienia. Moje dzieciątko ma ponad 3 latka i od momentu gdy pamiętam nie nawidzi mięsa. A ja pominęłam moment w którym powinnam spowrotem normalne żywienie jej wpoić. Na ten moment już nie mam sił i czuje że zawaliłam na całej linii od bardzo dawno moje dziecko je tylko
-pierogi,gofry, naleśniki,jogurty różnego rodzaju te pitne także,placki ziemniaczane z cebulą, oczywiście pieczywo, do tego pomidor ,ogórek , jajka, paluszki rybne,babeczki równego rodzaju (piekę sama), zdąża się że mała na obiad dostaje frytki z świeżych ziemniaków (z piekarnika jak i z frytkownicy-wiem że to nie zdrowe) i owoce praktycznie każde nic poza tym 😟 co do napoi podaje wodę smakową, soki równego rodzaju i mleko pije dwa razy dziennie. a ja sie boję że ona nigdy nie zacznie już jeść normalnie i że pod względem żywieniowym zawaliłam na całej linii. Robiłam jej badania 4 miesiące temu było okey,dzisiaj dzwoniłam do przychodni niestety badania mogę wykonać jak się skończy horror z wirusem . Nie je normalnych obiadów ,mięsa, szynki,sera nic z tych rzeczy nie tyka. Boję że przez mnie może mieć jakieś problemy zdrowotne z powodu takiego jedzenia. Namawiam,próbowałam wszystkiego i nic nie pomaga. Niestety wsparcia w partnerze nie mam często słyszę że to przez mnie mała nie je normalnie, że ja siedzę odpoczątku z nią w mieszkaniu i to ja jej tak wpoiłam że ma tak jeść a nie inaczej. A ja przecież dziecku nie zabraniałam jeść normalnych produktów. Chciałam się tylko wygadać😟
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Rozwiązanie
U
Też jestem za tym, żeby do jedzenia absolutnie nie zmuszać. I tak jak pisze @Szczęśliwa_mama87 konsekwencja w działaniu jest najważniejsza. Bez obiadu nie ma słodyczy 🤷 ale jednocześnie nie jestem zwolennikiem poradników - bo tak jak mówi @Aniuśka każde dziecko jest inne i na każde będzie "działać" inna metoda wychowawcza. Temat żywienia, to temat rzeka... Nie znam mamy, która by chociaż raz nie przerabiała jakiegoś "żywieniowego" dramatu. Ale tak to jest, że martwimy się o nasze dzieci, a najbardziej daje nam w kość to na co mamy tak naprawdę wpływ na codzien. Szczęście w nieszczęściu, że komentarzy kochanych dziadków póki co unikamy 🤣 bo zawsze słyszę, że znęcam sie nad dzieckiem dając mu szparagi, brukselkę i szpinak...
Przypomniało mi się, że kiedyś czytałam taką książkę - Pozytywna dyscyplina. Książka ta pokazuje jak wychowywać dzieci bez kar i nagród, a naturalnymi konsekwencjami. Tam było jakieś parę stron związanych z problemem z jedzeniem, jeżeli ktoś będzie bardzo zainteresowany to odszukam i wyślę skany. Sama nie testowałam moje dziecko ma dopiero roczek i jest na to za mała, ale autorka postu napisała, że jej dziecko ma 3 latka. Wg. tej książki zawsze trzeba dziecku dać wybór przez co będzie się czuło, że nie jest do czegoś zmuszane czyli odwołując się do tego przykładu pokazać dwa rodzaje ugotowanego mięsa i zapytać na który ma ochotę (wg. książki zawsze któreś wybierze) i dać mu to do obiadu. Jeżeli dziecko będzie grymasiło i nie będzie jadło, to po prostu powiedzieć, że widzę że nie jesteś głodny i nie dawać mu nic w zamian (czasami dzieci nie chcą jeść bo wiedzą, że dostaną coś lepszego może jakiś jogurcik czy ciasteczko - w końcu żadna mama nie chce żeby jej dziecko chodziło głodne), ale wg. książki należy nic nie dawać dziecku do następnego posiłku - to są te naturalne konsekwencje - nie chciałeś jeść jesteś głodny. I nawet jak dziecko przyjdzie i mówi, że chce jeść to trzeba mu powiedzieć, że ma poczekać do następnego posiłku. Przy następnym posiłku znowu dać wybór itd. Dziecko w ten sposób uczy się odpowiedzialności za swoje decyzje i naturalnych konsekwencji. Jak pisałam wyżej nie próbowałam bo moje dziecko jest za małe, faktycznie daje jej wybór pytam się czy np. chce banana czy śliwkę, daje jej powąchać, a ona pokazuje mi palcem na co ma ochotę. Nie wybiera ciągle tego samego zależy od dnia na co ma ochotę. Oczywiście nie robię tak ze wszystkim, ale niektóre rzeczy mogę jej zaproponować do samodzielnego wyboru.
 
reklama
Przypomniało mi się, że kiedyś czytałam taką książkę - Pozytywna dyscyplina. Książka ta pokazuje jak wychowywać dzieci bez kar i nagród, a naturalnymi konsekwencjami. Tam było jakieś parę stron związanych z problemem z jedzeniem, jeżeli ktoś będzie bardzo zainteresowany to odszukam i wyślę skany. Sama nie testowałam moje dziecko ma dopiero roczek i jest na to za mała, ale autorka postu napisała, że jej dziecko ma 3 latka. Wg. tej książki zawsze trzeba dziecku dać wybór przez co będzie się czuło, że nie jest do czegoś zmuszane czyli odwołując się do tego przykładu pokazać dwa rodzaje ugotowanego mięsa i zapytać na który ma ochotę (wg. książki zawsze któreś wybierze) i dać mu to do obiadu. Jeżeli dziecko będzie grymasiło i nie będzie jadło, to po prostu powiedzieć, że widzę że nie jesteś głodny i nie dawać mu nic w zamian (czasami dzieci nie chcą jeść bo wiedzą, że dostaną coś lepszego może jakiś jogurcik czy ciasteczko - w końcu żadna mama nie chce żeby jej dziecko chodziło głodne), ale wg. książki należy nic nie dawać dziecku do następnego posiłku - to są te naturalne konsekwencje - nie chciałeś jeść jesteś głodny. I nawet jak dziecko przyjdzie i mówi, że chce jeść to trzeba mu powiedzieć, że ma poczekać do następnego posiłku. Przy następnym posiłku znowu dać wybór itd. Dziecko w ten sposób uczy się odpowiedzialności za swoje decyzje i naturalnych konsekwencji. Jak pisałam wyżej nie próbowałam bo moje dziecko jest za małe, faktycznie daje jej wybór pytam się czy np. chce banana czy śliwkę, daje jej powąchać, a ona pokazuje mi palcem na co ma ochotę. Nie wybiera ciągle tego samego zależy od dnia na co ma ochotę. Oczywiście nie robię tak ze wszystkim, ale niektóre rzeczy mogę jej zaproponować do samodzielnego wyboru.
Tak jest w teorii w praktyce to trochę inaczej wygląda. I mówię to jako matka która nie raz przerabiała bunty jedzeniowe, jako matka dziecka które potrafiło funkcjonować bez jedzenia do 2-3 dni tylko na wodzie czy herbacie.
Także na mnie jaka kolwiek Książka nie zrobi żadnego wrażenia ponieważ dziecko to nie robot którego zaprogramujemy tak jak sobie chcemy. Dziecko ma swoje humory, potrafi być uparte do granic możliwości i potrafi zjeść łyżkę zupy która mu wystarcza na 3 dni, potrafi funkcjonować na jednym kawałku bułki od śniadania do kolacji. A były i takie dni gdzie przez 2 dni kęs czegokolwiek i na tym koniec bądź i takie gdzie przez okrągłe 2 tygodnie dziecko wybierało zupe pomidorową na obiad😑 Także...nie wszystko jest tak kolorowe jak to opisują w książkach bądź poradnikach i każdy z czasem przekona się o tym sam 😛
Aaa mi żadne książki ani poradniki nie pomogły tylko pogarszały sprawę. Sprawdziło się rozwiązanie które właśnie na tym forum pisały dziewczyny "PRZECZEKAĆ, NIE NAWAMIAĆ, SAMO MINIE, SAMA Z CZASEM ZACZNIE JEŚĆ ". A temat na temat żywienia to był pierwszy temat który tutaj napisałam i faktycznie z czasem samo przeszło gdy skończyłam wspominać o jedzeniu, pokazywać itp córka sama zaczęła próbować nowych rzeczy 😉
A testować można aplikację a nie dziecko - taka mała korekta Twojego komentarza 😂
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Tak jest w teorii w praktyce to trochę inaczej wygląda. I mówię to jako matka która nie raz przerabiała bunty jedzeniowe, jako matka dziecka które potrafiło funkcjonować bez jedzenia do 2-3 dni tylko na wodzie czy herbacie.
Także na mnie jaka kolwiek Książka nie zrobi żadnego wrażenia ponieważ dziecko to nie robot którego zaprogramujemy tak jak sobie chcemy. Dziecko ma swoje humory, potrafi być uparte do granic możliwości i potrafi zjeść łyżkę zupy która mu wystarcza na 3 dni, potrafi funkcjonować na jednym kawałku bułki od śniadania do kolacji. A były i takie dni gdzie przez 2 dni kęs czegokolwiek i na tym koniec bądź i takie gdzie przez okrągłe 2 tygodnie dziecko wybierało zupe pomidorową na obiad😑 Także...nie wszystko jest tak kolorowe jak to opisują w książkach bądź poradnikach i każdy z czasem przekona się o tym sam 😛
Aaa mi żadne książki ani poradniki nie pomogły tylko pogarszały sprawę. Sprawdziło się rozwiązanie które właśnie na tym forum pisały dziewczyny "PRZECZEKAĆ, NIE NAWAMIAĆ, SAMO MINIE, SAMA Z CZASEM ZACZNIE JEŚĆ ". A temat na temat żywienia to był pierwszy temat który tutaj napisałam i faktycznie z czasem samo przeszło gdy skończyłam wspominać o jedzeniu, pokazywać itp córka sama zaczęła próbować nowych rzeczy 😉
A testować można aplikację a nie dziecko - taka mała korekta Twojego komentarza 😂


Fakt zgadzam się, że dziecko to nie robot, ale jeżeli chodzi o "programowanie" to najprostsza definicja wychowania brzmi "świadome i celowe działania zmierzające do osiągnięcia względnie stałych skutków w rozwoju wychowanka". Nie chodzi tutaj nad roztrząsaniem słowa "programowanie", ale o to że oprócz metody wychowawczej nagród i kar, która jest wszystkim znana jest jeszcze dużo innych np:
- metoda modelowania
- koncepcja wychowawcza wg, Thomasa Gordona
- czy właśnie naturalnych konsekwencji

Czasami warto je znać choćby z teorii, że coś takiego istnieje. Niestety w wychowaniu nie ma złotego środka na jedne dziecko będzie działać taka metoda na inne inna.
 
Tak jest w teorii w praktyce to trochę inaczej wygląda. I mówię to jako matka która nie raz przerabiała bunty jedzeniowe, jako matka dziecka które potrafiło funkcjonować bez jedzenia do 2-3 dni tylko na wodzie czy herbacie.
Także na mnie jaka kolwiek Książka nie zrobi żadnego wrażenia ponieważ dziecko to nie robot którego zaprogramujemy tak jak sobie chcemy. Dziecko ma swoje humory, potrafi być uparte do granic możliwości i potrafi zjeść łyżkę zupy która mu wystarcza na 3 dni, potrafi funkcjonować na jednym kawałku bułki od śniadania do kolacji. A były i takie dni gdzie przez 2 dni kęs czegokolwiek i na tym koniec bądź i takie gdzie przez okrągłe 2 tygodnie dziecko wybierało zupe pomidorową na obiad😑 Także...nie wszystko jest tak kolorowe jak to opisują w książkach bądź poradnikach i każdy z czasem przekona się o tym sam 😛
Aaa mi żadne książki ani poradniki nie pomogły tylko pogarszały sprawę. Sprawdziło się rozwiązanie które właśnie na tym forum pisały dziewczyny "PRZECZEKAĆ, NIE NAWAMIAĆ, SAMO MINIE, SAMA Z CZASEM ZACZNIE JEŚĆ ". A temat na temat żywienia to był pierwszy temat który tutaj napisałam i faktycznie z czasem samo przeszło gdy skończyłam wspominać o jedzeniu, pokazywać itp córka sama zaczęła próbować nowych rzeczy 😉
A testować można aplikację a nie dziecko - taka mała korekta Twojego komentarza 😂

I taka mała korekta do Pani komentarza - nie mam w zwyczaju wdawać się w jałowe dyskusje. Tak, że podziękuje.
 
Nie uważam aby ta dyskusja była bez sensu. Komentując coś trzeba się liczyć z tym że inna osoba odpowie na komentarz. A że moja odpowiedź była sprzeczna z Twoją wypowiedzią to niestety nic na to nie poradzę - ja nic krytycznego nie napisałam a wyraziłam swoje zdanie z mojego doświadczenia i punktu widzenia. Pozdrawiam 😉
 
Też jestem za tym, żeby do jedzenia absolutnie nie zmuszać. I tak jak pisze @Szczęśliwa_mama87 konsekwencja w działaniu jest najważniejsza. Bez obiadu nie ma słodyczy 🤷 ale jednocześnie nie jestem zwolennikiem poradników - bo tak jak mówi @Aniuśka każde dziecko jest inne i na każde będzie "działać" inna metoda wychowawcza. Temat żywienia, to temat rzeka... Nie znam mamy, która by chociaż raz nie przerabiała jakiegoś "żywieniowego" dramatu. Ale tak to jest, że martwimy się o nasze dzieci, a najbardziej daje nam w kość to na co mamy tak naprawdę wpływ na codzien. Szczęście w nieszczęściu, że komentarzy kochanych dziadków póki co unikamy 🤣 bo zawsze słyszę, że znęcam sie nad dzieckiem dając mu szparagi, brukselkę i szpinak 🤣
 
reklama
Też jestem za tym, żeby do jedzenia absolutnie nie zmuszać. I tak jak pisze @Szczęśliwa_mama87 konsekwencja w działaniu jest najważniejsza. Bez obiadu nie ma słodyczy 🤷 ale jednocześnie nie jestem zwolennikiem poradników - bo tak jak mówi @Aniuśka każde dziecko jest inne i na każde będzie "działać" inna metoda wychowawcza. Temat żywienia, to temat rzeka... Nie znam mamy, która by chociaż raz nie przerabiała jakiegoś "żywieniowego" dramatu. Ale tak to jest, że martwimy się o nasze dzieci, a najbardziej daje nam w kość to na co mamy tak naprawdę wpływ na codzien. Szczęście w nieszczęściu, że komentarzy kochanych dziadków póki co unikamy 🤣 bo zawsze słyszę, że znęcam sie nad dzieckiem dając mu szparagi, brukselkę i szpinak 🤣
Popieram w 100%. Nic dodać nie trzeba 😉
 
Rozwiązanie
Do góry