reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

cześć mamy polki we włoszech

u nas w domu od godziny 19tej dopoki dzieciaczki nie pojda spac nie mozna w ogole mowic o swiecie,jeden wielki kolowrotek..
papi wraca z pracy,Ale i Giulio dokazuja jak moga,krzycza skacza,placza...
przy kolacji giulio przechodzi sam siebie,ciagnie za wszystko,wrzuca nam do talerzy to co na stole znajdzie,
potem mycie,prysznice,bide...
jeden ucieka,drugi krzyczy...
o 21.00 giulio zasypiaaaaa i cisza
po godzinie brakuje mi juz tego krzyku,balaganu,zabawek zarem z chlebem i butami na podlodze..
A my z moimo P zastanawiamy sie czy to tylko nasz Patrysinski taki zywiolowy:tak:?? tzn u mnie jest cudowe dziecko dopoki papi nie wroci z pracy, wtedy wpada w szal radosci, tak to okreslam:-). Teraz juz jest lepiej bo jest troszke starszy al ejak byl mniejszy to po prostu wojna domowa:-D:-D. No ale nie ma nic piekniejszego na swiecie od takiej wlasnie wojny domowej :-):-).

A tak w ogole DZIEN DOBEREK wszystkim!!!

Luczka jak czytalam twoje doswiadczenia to jakbym moja sytuacje widziala, my tez przed slubem mieszkalismy razem, i oczywiscie mama non stop kiedy slub, o babci juz nie wspomne, jedna i druga, no wezcie slub bo tak nie wypada, po slubie, czas na dziecko, ale nam sie wszystko w czasie jakosc polaczylo, wiec bylo szybciutko:-), rodzinka zadowolona. Z tym ze my tylko cywilny zdazylismy wziac, koscielny mial byc w polsce, ale zycie sie skomplikowalo, i jak na razie jest jak jest, najwazniejsze by byc razem, ze slubem, czy bez, jak pisze Anika.
 
reklama
kosmitka haha widac ze jestesmy z pod tego samego znaku zodiakalnego:-D ja tez tak samo robie o wielu sytuacjach nie informuje nikogo zeby nie sluchac zbednych komentarzy ha ha moja mama zawsze mowila ze odemnie to nic sie nie dowiesz;-) jak Lorenzo lezal w szpitalu po urodzeniu to dzwonila do mojego brata i pytala czy cos wie bo ja niby nic jej nie mowilam:-D ogolnie czesto o wszystko pyta mojego brata czy cos wie a ze on przeciwnie do mnie to "papla" jemu dla zasady tez nic nie mowie:-D
a Twoi rodzice sa mocni ... nie poruszasz tematu nie ma problemu :-D:-D i jak moglas im to zrobic dziecko przed slubem toc to hanba :-D;-)

Anika u Ciebie musi byc wesolo ja z jednym jeszcze nie mam takiej jazdy ale masz racje jak Lorenzo idzie spac to po chwili juz mi go brakuje a jak nasz papi wraca z pracy tez zaczyna sie marudzenie i czasem jest nie znosny wczoraj papi wrocil pozno i calkiem inne dziecko chociaz co chwila pytal "papa' zie?"( czyt gdzie jest papa') i pokazywal raczkami ze nie ma:-D
ja pracowalam od zawsze i nigdy nie myslalam ze kiedys bede siedziec w domu a jak sie urodzil Lorenzo z jego wszystkimi problemamai zdecydowalam ze do zadnej pracy nie wracam chociaz musze przyznac ze po roku czasu siedzenia w domu chcialo mi sie wyjsc do ludzi teraz pracuje 2 razy w tyg i calkiem inaczej sie czuje choc musze przyznac ze czas spedzony wdomu z moim dzieckiem zaliczam do najpiekniejszego okresu w moim zyciu:tak:
 
mialam jeszcze napisac ze jak bylam w Polsce latem mieszkalam u siostry to dopiero byla jazda jej blizniaki 3 i pol roku i moj 18 miesiecy jak chlopaki szli spac to nikomu nie brakowalo dzieci dobze ze blizniaki chodzili do przedszkola ale w sobote i niedziele :szok::-D
 
luczka,powiem ci szczerze ze mi pracy w ogole nie brakuje(praacy zawodowej)..ale to zalezy od charakteru,niektore z was w przedstawmy sie napisaly zawod :"kura domowa",,
ja w ogole tak sie nie czuje,ja ludzi widze,nie raz nawet za duzo,mieszkam w condominio gdzie w 2003 roku wprowadzily sie same mlode malzenstwa(ja jestem najstarsza),pierwszym urodzonym dzieckiem byl moj Ale..a potem co pare miesiecy dziecie...
w zime widujemy sie zadziej,odwiedzamy sie w domu,ale jak tylko zaczyna robic sie cieplo to od 16 tej do 19.00-19.30 siedzimy z dzieciaczkami w parku po domem ,jest nas ze 20 dziewczyn,wiec towarzystwa mi nie brakuje..
ale ta tak jak pisalam ,wszystko zalezy od charakteru...
 
luczka hehe, to nie jest najgorsza rzecz jaka im zrobilam ;-) moj maz nie jest katolikiem, to byl najwiekszy cios, zreszta jak sie dowiedzieli, ze moj owczesny chlopak jest niewierzacy, to zrobili mi wyklad, ze tak sie nie da, ze to najwazniejsze (chociaz wiesz, my bylismy taka tradycyjna polska rodzina katolicka, w niedziele na godzine do kosciola i tyle tej naszej wiary ;-)) ale nic to, okazalo sie, ze jednak to dla nich wazne no i powiedzieli mi, ze albo go nawroce albo mam z nim zerwac, hihi

a jak zrobilismy sobie dziecko to sami nalegali, zebym wyszla za tego zlego ;-)
 
Ostatnia edycja:
ale wiecie co..
pomyslalam troche nad tym..
zalezy chyba duzo od rodzaju pracy ,moze nie udalo mi sie nigdy znalezc pracy ktora przynosilaby mi w pelni satusfakcje,dla ktorej warto cos poswiecic ...
kosmitka z tego co pisala pare tygodni temu ma prace b.interesujaca,elastyczna w godzinach,dla takiej pracy mozliwe ze czlowiek sie skusi..
oczywiscie nie mowie tu o osobach krore sa zmuszone z roznych przyczyn pracowac...wiec tu kazda praca jest godna wykonywania jej
 
anika ja tez mysle, ze duzo zalezy od pracy, ja nie dosc, ze mam ciekawa, to jeszcze co wazniejsze szefowie mi zawsze ida na reke i zgadzaja sie na prace w domu, teraz tez babka mi zaproponowala takie warunki, ze w zasadzie jak stwierdzilismy z mezem trzeba byc frajerem, zeby sie nie zgodzic ;-) wiec sprobuje, ale mam swiadomosc, ze teraz moze byc ciezko, bo oprocz maluszka, sa juz starszaki, nie zarzekam sie, najwyzej zrezygnuje

masz racje, ze te pierwsze lata zycia warto spedzic z dziecmi, bo szybko mijaja i nigdy nie wroca,
szkoda tylko, ze w niektorych zawodach np. takich jak moj ciezko wrocic do obiegu po kilkuletniej przerwie :-(
ale w domu na pewno bym sie nie nudzila, balabym sie tylko wlasnie o to, co bedzie jak dzieci odrosna... a mnie wtedy nikt nie bedzie chcial ;-)
 
ale wiecie co..
pomyslalam troche nad tym..
zalezy chyba duzo od rodzaju pracy ,moze nie udalo mi sie nigdy znalezc pracy ktora przynosilaby mi w pelni satusfakcje,dla ktorej warto cos poswiecic ...
kosmitka z tego co pisala pare tygodni temu ma prace b.interesujaca,elastyczna w godzinach,dla takiej pracy mozliwe ze czlowiek sie skusi..
oczywiscie nie mowie tu o osobach krore sa zmuszone z roznych przyczyn pracowac...wiec tu kazda praca jest godna wykonywania jej
Anika, tak sie sklada, ze wiekszosc nas przyjechala do Wloch za glosem serca...tak to powiedzmy, losy zycia skierowaly nas na obca ziemie, bo sledzilysmy uczucie, wiec wynika z tego, ze takie mamy priorytety, najpierw uczucia, szzcescie a potem cala reszta, czyli kariera zawodowa, praca, pieniadze. Przynajmniej ja to tak odbieram i pojmuje. Kazda z nas poki byla w polsce miala swoja prace, studia, szkoly, jakies tam plany...tak mysle. Ja zostawiajac Polske, zostawilam prace, lata studiow, kursow, szkolen, ale nie mialam watpliwosci, moze odrobine niepewnosci, wiedzialam, ze we wloszech nie bede pracowac w sswoim zawodzie, ale mialam szczescie znalezc prace, ktora kiedys byla moja pasja, w turystyce, wiec w sumie udało mi sie. Byly rozne momenty, poczatki nie byly latwe, ale uporem doszlam tam gdzie jestem dzisiaj i jestem bardzo zadowolona. Owszem trzeba poswiecen, wielokrotnie plakalam, jak dziecko zostawialam z placzem u tesciowej czy w przedszkolu, ale nie mam poczucia, ze zaniedbalam dziecko czy cos w tym stylu, wracalam z pracy, potem caly czas spedzalam z malym kosztem moze i czasami niepoodkurzanego mieszkania, ale to sie nie liczylo.
 
kosmitka,eve,wlasnie o taka prace mi chodzi,prace ktora przynosi ci satysfakcje..
dla ktorej warto poswiecic cos,nawet w minimalnym stopniu,
opisze wam przyklad w rodzinie..
moja szfagierka..
ma 10 letnia corke,ktora praktycznie widzi raz na jakis czas,ktorej praktycznie nie zna...
dziecie nie mieszka z nia poniewaz jak twierdzi ona zaczyna prace o 6.30 wiec jak by dala sobie rade...pracuje w barze jako barmanka..
sytuacja finansowa super...mieszkanie 350 mq,druga willa nad morzem,piekne samochody,ciuchy firmowe od a do z...
w barze zarabia grosze w porownaniu z tenorem zycia...praktycznie na 2 pary butowjej starczy(nie kupuje butow za 30 euro),,
jej praca to tylko wyrwanie sie od rzeczywistosci,,nudy i wyscie do ludzi..
ale czy w jej przypadku warto poswiecic dziecko,rodzine dla pracy...
warto aby corka spala u babci,bo mama idzie do pracy na 6.30?
o to mi codzi..
ona powiedziala mi ze w zyciu nie moglaby siedziec w domu tak jak ja..
w tym przypadku to charakter,ja bym dzieci nie poswiecila,ona mysli inaczej...
 
reklama
Dziewczyny, taaaki temat a ja tu biegam latam skacze od rana poza domem ;-)

no wiec ja opisze nasza historie :)
Poznalismy sie 10lat temu, przez jakies 4lata jezdzilismy jak kazdy mogl, bowiem moj praca, ja studia, plus praca...
Potem przyjezdzalam ja jak tylko moglam, maz nalegal, bym sie przeprowadzila w sensie, zamieszkajmy razem, zobaczymy co wyniknie.
Klarowalam mu, ze dla mnie "zobaczymy" to troche malo, jestesmy 5lat razem i nagle ja mam rzucac wszystko (jeszcze nie zdawalam sobie sprawy, ze Sycylia to nie Wlochy, czlowiek przyjezdzajac na 2tygodnie, tydzien co jakis czas, niewiele widzi i rozumie...) by zobaczyc co to bedzie i jak to bedzie.
W sumie jakbym nie kochala swojego, tak stalam twardo na ziemi, co bedzie ze mna jak nam nie wyjdzie?
Ze juz nie wspomne, ze moi rodzice w zyciu by mnie nie puscili ot tak w sina dal do faceta, ktorego ledwo co znaja...
Moj wiec wzial sie na sposob, doczytal, dopytal, douczyl sie i chyba dzien po slubie mojej siostry, oswiadczyl sie przy moich rodzicach.
Niby mialo byc Polsku, staral sie przynajmniej ;-)
Wiec stalo sie jasne i dla mnie, ze czas na przenosiny.
Okres narzeczenstwa trwal chyba 4lata...
W tych 4latach kazda rozmowa z moja mama konczyla sie, a kiedy slub???
hihihi
jaka pogoda, a kiedy slub??? co w tym rodzaju
A nam juz nie bylo spieszno
Ja po drodze zachorowalam, wiec na ponad 6miesiecy odlozylismy wszystkie plany.
Potem w 2009 nastapila chwila o ktora moja mama modlila sie od 2005 ;)

To tak w skrocie.
Ja pracuje, jestem grafikiem, nie jest ot jednak zajecie na pelen etat, tylko na zlecenie.
Na szczescie zlecenia sa i poki sa, plakac nie bede.
Co bedzie potem, nie wiem, potem to juz nie my a dziecko bedzie kierowac, zwlaszcza, ze my jestesmy jak kosmitka, dosc daleko od jakiejkolwiek rodziny, wiec pomocy stad nie otrzymamy.
Czulam sie zle bardzo dlugo, jak nie moglam pracowac, porobilam tu dwie szkoly, bo po tylu latach pracowania, czulam sie nic nie warta.
Ale jestem pewna, ze jednak zajmowanie sie dziecmi, to praca nie tylko na pelen, ale przepelniony etat, ktore daje kobiecie duuuuzo satysfakcji ;)
 
Do góry