- Dołączył(a)
- 8 Listopad 2021
- Postów
- 1
Nawet ja sama wstydzę się moich myśli, ale chyba muszę to z siebie wyrzucić.
Kiedy nasza Zosia miała dwa latka mój mąż zginął w wypadku samochodowym. Niestety córeczka była z nim. Niestety nie wyszła z tego cało – ma od tego dnia uszkodzony rdzeń kręgowy i do dzisiaj porusza się na wózku. Żeby się nie rozkleić bardzo skupiłam się na córce, jej nauce i rehabilitacji. Muszę przyznać że nie byłam najlepszą matką na świecie. Bardziej niż rodzicielkę przypominałam surową nauczycielkę. Dopiero pójście na terapie pozwoliło mi się otworzyć, ale więzi z córką która ma dzisiaj siedemnaście lat nie potrafię odbudować bo ona po prostu nie wykazuje takiej chęci a siłą ją przecież nie zmuszę.
Dzięki terapii też otworzyłam się na ludzi i zaczęłam chodzić na randki bo nie chciałam reszty życia spędzić sama, a nie mogę aż tak bardzo poświęcać się Zosi. Niestety większość kandydatów uciekała gdy tylko mówiłam o stanie córki, więc zaczęłam o tym mówić coraz później. Tak, wiem to głupota.
Jednak Tomek się nie przestraszył, może dlatego że jest fizjoterapeutą i pracuje z takimi dziećmi. Przestałam się bać, ale pojawiło się inne uczucie które nigdy się nie powinno pojawić – zazdrość.
Pojawiło się już od pierwszego wspólnego spaceru we trójkę, bardzo dobrze się dogadywali i gadali o jakiś błachostkach które Zosię interesują. Wiem, że to dziecinne, ale chciałam czuć się wyjątkowa, tak jak podczas naszych randek, a oni rozmawiali między sobą, jasne nie olewali mnie dlatego postanowiłam zdusić w sobie tą zazdrość jako bezpodstawną.
Nie zgodziłam się też gdy chciał ją przejąć jako pacjentkę. Znowu poczułam nieprzyjemne uczucie. Tak, wiem że fizjoterapeuci nie patrzą na swoje pacjentki jak na obiekty seksualne, ale rozum swoje a serce swoje szczególnie że Zosia jest śliczna, blada,drobna, gęste orzechowe włosy i ciemnobrązowe oczy i do tego delikatne, dziewczęce rysy twarzy – cała skóra zdjęta z ojca, i skoro ja go pokochałam za tą urodę, to i Tomkowi mogła zawrócić w głowie Zosia. Odmówiłam by Tomek i Zosia mieli razem zajęcia, chociaż wiem że jej obecna fizjoterapeutka jest raczej przeciętna. Potem plułam sobie w brodę z powodu moich durnych uczuć.
Jednak od kiedy Tomek się do nas wprowadził to mi się wydaje że Zosia celowo go uwodzi. Często podczas posiłków długo mu patrzy prosto w oczy, ZA DŁUGO a on nie reaguje! Dopiero na moją prośbę przestała. Przy nim córka jest przeurocza i pełna życia a przy mnie , nauczycielkach (ma nauczanie w domu) i rehabilitantce jest owszem bardzo grzeczna ale też bardzo cicha, już dawno doszłam do wniosku że nic ją w życiu nie obchodzi. Koleżanek Zosia nie ma.
Raz po kolacji gdy leżeliśmy już w łóżku Tomek wyszedł do toalety, jednak gdy nie wrócił po dwudziestu minutach poszłam go poszukać. Okazało się, że był w pokoju mojej córki i śmiali się w najlepsze! Zosi dałam kare na tydzień na elektronikę a Tomka poprosiłam by więcej nie urządzał z nią pogawędek po nocy. Uznał że przesadzam, ale zgodził się na moje warunki.
Raz gdy wcześniej wróciłam z pracy zobaczyłam ich na kanapie. CZESAŁ JEJ WŁOSY! Zrobiłam wtedy obojgu karczemną awanturę, o niemal nie skończyła się naszym rozstaniem, Zosia chyba była z siebie dumna. Z Tomkiem się pogodziłam, a Zosia dostała dwutygodniowy zakaz korzystania z elektroniki i tyle samo trwający zakaz jedzenia z nami wspólnych posiłków.
Poprosiłam też Tomka by zdystansował się do „pasierbicy” i by byli jedynie na „cześć” na co się zgodził chociaż nie bez kłótni. Przez dwa miesiące był spokój, jednak wczoraj przy obędzie zapytała Tomka czy może mówić do niego „wujku” To zupełnie do niej niepodobne! Zdecydowanie zabrzmiało to jakoś dwuznacznie, bo przecież jest za duża by tak się zwracać do mojego partnera. Dostała za to taką samą karę jak ostatnio. Tomek nadal uważa że przesadzam, a ja nie wiem co zrobić z córką.
Czy ona go podrywa?
Gdzie popełniłam błąd wychowując córkę?
Może powinnam wysłać ją na terapię? Do tej pory tylko ja na niej byłam
Kiedy nasza Zosia miała dwa latka mój mąż zginął w wypadku samochodowym. Niestety córeczka była z nim. Niestety nie wyszła z tego cało – ma od tego dnia uszkodzony rdzeń kręgowy i do dzisiaj porusza się na wózku. Żeby się nie rozkleić bardzo skupiłam się na córce, jej nauce i rehabilitacji. Muszę przyznać że nie byłam najlepszą matką na świecie. Bardziej niż rodzicielkę przypominałam surową nauczycielkę. Dopiero pójście na terapie pozwoliło mi się otworzyć, ale więzi z córką która ma dzisiaj siedemnaście lat nie potrafię odbudować bo ona po prostu nie wykazuje takiej chęci a siłą ją przecież nie zmuszę.
Dzięki terapii też otworzyłam się na ludzi i zaczęłam chodzić na randki bo nie chciałam reszty życia spędzić sama, a nie mogę aż tak bardzo poświęcać się Zosi. Niestety większość kandydatów uciekała gdy tylko mówiłam o stanie córki, więc zaczęłam o tym mówić coraz później. Tak, wiem to głupota.
Jednak Tomek się nie przestraszył, może dlatego że jest fizjoterapeutą i pracuje z takimi dziećmi. Przestałam się bać, ale pojawiło się inne uczucie które nigdy się nie powinno pojawić – zazdrość.
Pojawiło się już od pierwszego wspólnego spaceru we trójkę, bardzo dobrze się dogadywali i gadali o jakiś błachostkach które Zosię interesują. Wiem, że to dziecinne, ale chciałam czuć się wyjątkowa, tak jak podczas naszych randek, a oni rozmawiali między sobą, jasne nie olewali mnie dlatego postanowiłam zdusić w sobie tą zazdrość jako bezpodstawną.
Nie zgodziłam się też gdy chciał ją przejąć jako pacjentkę. Znowu poczułam nieprzyjemne uczucie. Tak, wiem że fizjoterapeuci nie patrzą na swoje pacjentki jak na obiekty seksualne, ale rozum swoje a serce swoje szczególnie że Zosia jest śliczna, blada,drobna, gęste orzechowe włosy i ciemnobrązowe oczy i do tego delikatne, dziewczęce rysy twarzy – cała skóra zdjęta z ojca, i skoro ja go pokochałam za tą urodę, to i Tomkowi mogła zawrócić w głowie Zosia. Odmówiłam by Tomek i Zosia mieli razem zajęcia, chociaż wiem że jej obecna fizjoterapeutka jest raczej przeciętna. Potem plułam sobie w brodę z powodu moich durnych uczuć.
Jednak od kiedy Tomek się do nas wprowadził to mi się wydaje że Zosia celowo go uwodzi. Często podczas posiłków długo mu patrzy prosto w oczy, ZA DŁUGO a on nie reaguje! Dopiero na moją prośbę przestała. Przy nim córka jest przeurocza i pełna życia a przy mnie , nauczycielkach (ma nauczanie w domu) i rehabilitantce jest owszem bardzo grzeczna ale też bardzo cicha, już dawno doszłam do wniosku że nic ją w życiu nie obchodzi. Koleżanek Zosia nie ma.
Raz po kolacji gdy leżeliśmy już w łóżku Tomek wyszedł do toalety, jednak gdy nie wrócił po dwudziestu minutach poszłam go poszukać. Okazało się, że był w pokoju mojej córki i śmiali się w najlepsze! Zosi dałam kare na tydzień na elektronikę a Tomka poprosiłam by więcej nie urządzał z nią pogawędek po nocy. Uznał że przesadzam, ale zgodził się na moje warunki.
Raz gdy wcześniej wróciłam z pracy zobaczyłam ich na kanapie. CZESAŁ JEJ WŁOSY! Zrobiłam wtedy obojgu karczemną awanturę, o niemal nie skończyła się naszym rozstaniem, Zosia chyba była z siebie dumna. Z Tomkiem się pogodziłam, a Zosia dostała dwutygodniowy zakaz korzystania z elektroniki i tyle samo trwający zakaz jedzenia z nami wspólnych posiłków.
Poprosiłam też Tomka by zdystansował się do „pasierbicy” i by byli jedynie na „cześć” na co się zgodził chociaż nie bez kłótni. Przez dwa miesiące był spokój, jednak wczoraj przy obędzie zapytała Tomka czy może mówić do niego „wujku” To zupełnie do niej niepodobne! Zdecydowanie zabrzmiało to jakoś dwuznacznie, bo przecież jest za duża by tak się zwracać do mojego partnera. Dostała za to taką samą karę jak ostatnio. Tomek nadal uważa że przesadzam, a ja nie wiem co zrobić z córką.
Czy ona go podrywa?
Gdzie popełniłam błąd wychowując córkę?
Może powinnam wysłać ją na terapię? Do tej pory tylko ja na niej byłam