Cześć
Tak jak w temacie poradzicie czy to wszystko wina hormonów czy coś więcej?
Maleńke wprowadzenie to 12 tydzień ciąży, mam 18 lat, jeszcze się uczę a ciąża była dla mnie mocnym ciosem. W rezultacie to zaakceptowałam choć teraz nie jestem tego pewna.
A więc zacznę,, od początku,,
Rano nie chce mi się wstać z łóżka, po prostu nie jestem w stanie, leżę z conajmniej godzinę i w końcu decyduje się ze to mi i tak nic nie da, muszę wyjść z psem na dwor w końcu ona nie jest niczemu winna. Dodatkowo i tak sporo czasu jestem w plecy a szkoła / praktyki czekają.
Później ide na ten spacer dość szybki bo mało czasu i zimno. Jem śniadanie i pije kawę.
To właśnie jedna z ulubionych rzeczy, kawa jest ciepła, dobra i o dziwo czuje się lepiej. W szkole bądź na praktykach jest w miarę ok, robię co trzeba i zbytnio nie myślę o mojej ciąży a przynajmniej nie źle.
Powrót do domu jest jednak dużo gorszy. Następny spacer z psem na który niechce mi się iść. Tak w zasadzie to nic mi się nie chce. Nie mogę znaleźć miejsca i sensownego zajęcia. Nic pożytecznego mi się nie chce granie mnie nudzi, na filmie nie mogę się skupić a książkę odkładam zaraz po otworzeniu.
Wszystko mnie denerwuje, nie jestem w stanie z nikim rozmawiać (z rodzicami, rodzeństwem i 4 letnim siostrzeńcem który chodzi za mną jak cień, pisanie z chłopakiem też mnie denerwuje robimy to coraz rzadziej) tak więc denerwuje mnie nawet próba podjęcia rozmowy. Chyba że ja ją zacznę lub się wtrącę to pogadam ale szybko przestaje.
Gdzieś od 16 robię się zmęczona, coraz bardziej mnid wszystko denerwuje nawet ja sama, albo zwłaszcza, często boli mnie głowa.
Jak najszybciej idę spać czasami jest to 18/19 max 21. Jest to drugie moje ulubione zajęcie
Jak się położę wcześniej to się w nocy budzę i na ogół ryczę. Ryczę bez większego powodu. Po prostu nad tą całą sytuacja.
Kiedy jest dzień że spotykam się z chłopakiem (ostatnie 3 tygodnie rzadziej bo dużo pracuje, a tak to prawie zawsze widzieliśmy się codziennie) nie jestem w stanie z nim rozmawiać, po prostu nie chce, wszystko w hedo zachowaniu mnid denerwuje cokolwiek powie jest źle. Nie robię mu jakiś awantur czy akcji. Ale jest zdania że mi na nim przestało zależeć. Dodatkowo nie mam ochoty na sex a przed ciąża nie było z tym problemu.
Powiedzcie czy to tylko hormony i jak sobie z nimi radzic, mój związek powoli się rozpada, a ja już sobie nie radzę. Nie wiem co ze sobą zrobić. Przecież muszę się ogarnąć bo tak się nie da żyć
Tak jak w temacie poradzicie czy to wszystko wina hormonów czy coś więcej?
Maleńke wprowadzenie to 12 tydzień ciąży, mam 18 lat, jeszcze się uczę a ciąża była dla mnie mocnym ciosem. W rezultacie to zaakceptowałam choć teraz nie jestem tego pewna.
A więc zacznę,, od początku,,
Rano nie chce mi się wstać z łóżka, po prostu nie jestem w stanie, leżę z conajmniej godzinę i w końcu decyduje się ze to mi i tak nic nie da, muszę wyjść z psem na dwor w końcu ona nie jest niczemu winna. Dodatkowo i tak sporo czasu jestem w plecy a szkoła / praktyki czekają.
Później ide na ten spacer dość szybki bo mało czasu i zimno. Jem śniadanie i pije kawę.
To właśnie jedna z ulubionych rzeczy, kawa jest ciepła, dobra i o dziwo czuje się lepiej. W szkole bądź na praktykach jest w miarę ok, robię co trzeba i zbytnio nie myślę o mojej ciąży a przynajmniej nie źle.
Powrót do domu jest jednak dużo gorszy. Następny spacer z psem na który niechce mi się iść. Tak w zasadzie to nic mi się nie chce. Nie mogę znaleźć miejsca i sensownego zajęcia. Nic pożytecznego mi się nie chce granie mnie nudzi, na filmie nie mogę się skupić a książkę odkładam zaraz po otworzeniu.
Wszystko mnie denerwuje, nie jestem w stanie z nikim rozmawiać (z rodzicami, rodzeństwem i 4 letnim siostrzeńcem który chodzi za mną jak cień, pisanie z chłopakiem też mnie denerwuje robimy to coraz rzadziej) tak więc denerwuje mnie nawet próba podjęcia rozmowy. Chyba że ja ją zacznę lub się wtrącę to pogadam ale szybko przestaje.
Gdzieś od 16 robię się zmęczona, coraz bardziej mnid wszystko denerwuje nawet ja sama, albo zwłaszcza, często boli mnie głowa.
Jak najszybciej idę spać czasami jest to 18/19 max 21. Jest to drugie moje ulubione zajęcie
Jak się położę wcześniej to się w nocy budzę i na ogół ryczę. Ryczę bez większego powodu. Po prostu nad tą całą sytuacja.
Kiedy jest dzień że spotykam się z chłopakiem (ostatnie 3 tygodnie rzadziej bo dużo pracuje, a tak to prawie zawsze widzieliśmy się codziennie) nie jestem w stanie z nim rozmawiać, po prostu nie chce, wszystko w hedo zachowaniu mnid denerwuje cokolwiek powie jest źle. Nie robię mu jakiś awantur czy akcji. Ale jest zdania że mi na nim przestało zależeć. Dodatkowo nie mam ochoty na sex a przed ciąża nie było z tym problemu.
Powiedzcie czy to tylko hormony i jak sobie z nimi radzic, mój związek powoli się rozpada, a ja już sobie nie radzę. Nie wiem co ze sobą zrobić. Przecież muszę się ogarnąć bo tak się nie da żyć