Ja idąc do przedszkola nie mówiłam nic, a potem się rozgadałam. Ale to było ponad 30 lat temu. Czasy się zmieniły.
Mam 2 latkę, która ma trochę opóźnioną mowę. Widzę ile frustracji ją kosztuję to, że nie potrafi wyrazić tego co chce. Wcześniej gryzła nas i inne dzieci bo nie potrafiła się sprzeciwić i była na to zła. Przestała gryźć odkąd potrafi powiedzieć jasno i wyraźnie "nie" lub pogrozić paluszkiem "nu nu nu".
Nie dziwię się jej późnej mowie bo, i ja, i inne dzieci w rodzinie też późno zaczynały mówić, ale
nie wyobrażam sobie zostawić dziecko samo sobie, bo "kiedyś zacznie samo mówić".
Powtórzę się: dziecku będzie łatwiej w życiu, jeżeli będzie potrafiło się komunikować.
Jednym dzieciom to przychodzi łatwo, innym trzeba trochę pomóc. Ale brak mowy u 2 latka nie jest normalny, a co dopiero u 4 latka...