Cześć dziewczyny,
Piszę do Was z prośbą o poradę po niezbyt owocnej wizycie w klinice leczenia niepłodności. Zaczęliśmy z mężem starania o dziecko prawie rok temu. Mam 25 lat, on 28 w naszych rodzinach bliskie osoby nie miały problemów z płodnością, więc nie spodziewaliśmy się ich u siebie. Jednak mija miesiąc za miesiącem bez żadnego efektu, a do tego sprawy nie ułatwia fakt, że choruję przewlekle i w ciążę muszę zajść w okresie remisji, w związku z czym prowadząca reumatolog mówi, że "dobrze byłoby się pospieszyć". Moja choroba z tego co mówią lekarze i inni chorzy nie rzutuje na płodność (choruję na Zespół Sapho, jest to choroba reumatyczna, autoimmunologiczna powiązana z łuszczycowym zapaleniem stawów). Mam dobrane do zajścia w ciążę leki immunsupresyjne, więc układ odpornościowy nie powinien utrudniać zapłodnienia. Wykonałam też podstawowe badania hormonalne w 3 dniu cyklu:
TSH: 2,5, FT3: 2,77, FT4: 1,21, FSH: 5,79, LH: 4,95, Estradiol: 17,80, Prolaktyna: 20,60, Progesteron ok. 7 dni po owulacji: 12,40.
Wyniki nasienia męża też mieszczą się w normie (zdjęcia w załączniku).
Moje cykle liczą zawsze ok. 28 dni, czasami okres przyjdzie 2 dni wcześniej lub później. W trakcie wizyty w klinice byłam akurat w 8 dniu cyklu. Ginekolog wykonał usg i stwierdził, że na prawym jajniku jest pęcherzyk dominujący wielkości 16 mm, endometrium grube na 6 mm, co wskazywałoby na to, że owulacja ma się odbyć. Wykonał też badanie sono hsg, w którym wyszło, że oba jajowody są drożne. Żadnych wad anatomicznych nie stwierdził. Zaproponował inseminację, ale nie wiem czy to dobry pomysł bez poszerzenia diagnostyki. W przyszłym miesiącu idę do endokrynologa, bo wiem, że tarczycę warto byłoby nieco zbić i do następnego lekarza zajmującego się leczeniem niepłodności. Jednak może macie pomysł w czym może tkwić problem albo jakie badania warto wykonać, skoro na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być niby ok? Jeśli chodzi o starania to próbowaliśmy taktyki z codziennymi stosunkami i co drugi dzień i spontanicznie. Wszystko na nic
Piszę do Was z prośbą o poradę po niezbyt owocnej wizycie w klinice leczenia niepłodności. Zaczęliśmy z mężem starania o dziecko prawie rok temu. Mam 25 lat, on 28 w naszych rodzinach bliskie osoby nie miały problemów z płodnością, więc nie spodziewaliśmy się ich u siebie. Jednak mija miesiąc za miesiącem bez żadnego efektu, a do tego sprawy nie ułatwia fakt, że choruję przewlekle i w ciążę muszę zajść w okresie remisji, w związku z czym prowadząca reumatolog mówi, że "dobrze byłoby się pospieszyć". Moja choroba z tego co mówią lekarze i inni chorzy nie rzutuje na płodność (choruję na Zespół Sapho, jest to choroba reumatyczna, autoimmunologiczna powiązana z łuszczycowym zapaleniem stawów). Mam dobrane do zajścia w ciążę leki immunsupresyjne, więc układ odpornościowy nie powinien utrudniać zapłodnienia. Wykonałam też podstawowe badania hormonalne w 3 dniu cyklu:
TSH: 2,5, FT3: 2,77, FT4: 1,21, FSH: 5,79, LH: 4,95, Estradiol: 17,80, Prolaktyna: 20,60, Progesteron ok. 7 dni po owulacji: 12,40.
Wyniki nasienia męża też mieszczą się w normie (zdjęcia w załączniku).
Moje cykle liczą zawsze ok. 28 dni, czasami okres przyjdzie 2 dni wcześniej lub później. W trakcie wizyty w klinice byłam akurat w 8 dniu cyklu. Ginekolog wykonał usg i stwierdził, że na prawym jajniku jest pęcherzyk dominujący wielkości 16 mm, endometrium grube na 6 mm, co wskazywałoby na to, że owulacja ma się odbyć. Wykonał też badanie sono hsg, w którym wyszło, że oba jajowody są drożne. Żadnych wad anatomicznych nie stwierdził. Zaproponował inseminację, ale nie wiem czy to dobry pomysł bez poszerzenia diagnostyki. W przyszłym miesiącu idę do endokrynologa, bo wiem, że tarczycę warto byłoby nieco zbić i do następnego lekarza zajmującego się leczeniem niepłodności. Jednak może macie pomysł w czym może tkwić problem albo jakie badania warto wykonać, skoro na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być niby ok? Jeśli chodzi o starania to próbowaliśmy taktyki z codziennymi stosunkami i co drugi dzień i spontanicznie. Wszystko na nic