- Dołączył(a)
- 25 Wrzesień 2018
- Postów
- 3
Nie wiem co o tym wszystkim myslec. Po wielu namowach mojego partnera zdecydowałam się na kolejną ciąze, w sumie po 11 latach przerwy. Mialo byc tak pieknie, planowalismy chlopca. Sluchałam codziennie jakim to bedzie wspaniałym ojcem, jak to bedzie sie staral, jakie to bardzo wazne dla niego. Jak bardzo pragnie abysmy mieli dziecko. Dlugo zastanawiałam się nad podjeciem tak istotnej decyzji, ale koniec koncow zdecydowałam się. Okazało się, ze spodziewamy się blizniakow, oczywiscie dwoch chlopcow.
Jednak z dnia na dzien mam juz coraz bardziej dosć. Czy są tu na forum kobiety w ciazy, ktore byc moze maja podobne odczucia do moich.
Mam wrazenie, jakis czas po tym jak zaszlam w ciaze cała ta banka mydlana pękła. Mój partner zachowuje się, jak gdyby nigdy nic. Zajety swoimi sprawami. Jego zaisteresowanie ograniczone jest do pytan typu czy : ,,dobrze się czujesz?, dzieci mocno daja popalic?,,
Zadnych większych gestów,nawet gdy kiedys przyłożyłam mu ręke do brzucha, zeby poczuł jak dzieci tam w srodku walcza, szybko ja odsunał. Czuję się jak ktos "drugiej" kategorii. Zero jakiejkolwiek czułości, zero seksu (rozumiem, moze sie czegos obawia). Przed ciaza bylam osoba bardzo aktywna zawodowo, moze dlatego teraz ta stagnacja tez troche dobija. Z powodu złego samopoczucia i ryzyka przedwczesnego porodu , lekarz wysłał na zwolnienie kilka tygodni temu, tez nie bardzo spodobał mu sie ten pomysł, bo on prowadzi własna firme i wiekszosc czasu w sumie siedzi w domu. Dobił mnie wowczas tekstem,"i co zamierzasz teraz caly czas siedziec w domu?" Nie wiem co mam o tym wszytskim myslec. Jedyne co się dla niego liczy, zeby jego firma przynosiła zyski,zebym cala uwage teraz skupila na ogarnianiu jego spraw( bo co mam innego do roboty) ze moze realizowac swoje marzenia ( a kupie to, kupie tamto- bo to zawsze bylo moje marzenie. Szczerze tez wolalabym juz chodzic do pracy i "realizować swoje" marzenia. Gdy zaczynam rozmowe, ze mam juz powoli dosc tego wszystkiego, to potrafi mi jedyie powiedziec, ze zachowuję się jak rozkapryszona pana, ktora sama w sobie nie widzi winy, a on "zapier....la. Proboję sobie wmowic , ze pozniej bedzie lepiej. Łapię się na tym, ze oszukuje sama siebie, udaję przed znajomymi, rodziną jak to wspaniale wszystko wyglada, a rzeczywistosc jest zupełnie inna...Do konca zostalo zaledwie 6 tygodni. Nie ma czasu na rozmowe ze mna, nie mowiac juz o jakichkolwiek planach kupienia czegokolwiek do wyprawki. O wszystkim zaczelam juz w koncu myslec sama. I w sumie przestała mnie cieszyć cała ta ciąża. Moze jestem przewrazliwiona, moze to burza hormonow. Sama juz nie wiem.
Jednak z dnia na dzien mam juz coraz bardziej dosć. Czy są tu na forum kobiety w ciazy, ktore byc moze maja podobne odczucia do moich.
Mam wrazenie, jakis czas po tym jak zaszlam w ciaze cała ta banka mydlana pękła. Mój partner zachowuje się, jak gdyby nigdy nic. Zajety swoimi sprawami. Jego zaisteresowanie ograniczone jest do pytan typu czy : ,,dobrze się czujesz?, dzieci mocno daja popalic?,,
Zadnych większych gestów,nawet gdy kiedys przyłożyłam mu ręke do brzucha, zeby poczuł jak dzieci tam w srodku walcza, szybko ja odsunał. Czuję się jak ktos "drugiej" kategorii. Zero jakiejkolwiek czułości, zero seksu (rozumiem, moze sie czegos obawia). Przed ciaza bylam osoba bardzo aktywna zawodowo, moze dlatego teraz ta stagnacja tez troche dobija. Z powodu złego samopoczucia i ryzyka przedwczesnego porodu , lekarz wysłał na zwolnienie kilka tygodni temu, tez nie bardzo spodobał mu sie ten pomysł, bo on prowadzi własna firme i wiekszosc czasu w sumie siedzi w domu. Dobił mnie wowczas tekstem,"i co zamierzasz teraz caly czas siedziec w domu?" Nie wiem co mam o tym wszytskim myslec. Jedyne co się dla niego liczy, zeby jego firma przynosiła zyski,zebym cala uwage teraz skupila na ogarnianiu jego spraw( bo co mam innego do roboty) ze moze realizowac swoje marzenia ( a kupie to, kupie tamto- bo to zawsze bylo moje marzenie. Szczerze tez wolalabym juz chodzic do pracy i "realizować swoje" marzenia. Gdy zaczynam rozmowe, ze mam juz powoli dosc tego wszystkiego, to potrafi mi jedyie powiedziec, ze zachowuję się jak rozkapryszona pana, ktora sama w sobie nie widzi winy, a on "zapier....la. Proboję sobie wmowic , ze pozniej bedzie lepiej. Łapię się na tym, ze oszukuje sama siebie, udaję przed znajomymi, rodziną jak to wspaniale wszystko wyglada, a rzeczywistosc jest zupełnie inna...Do konca zostalo zaledwie 6 tygodni. Nie ma czasu na rozmowe ze mna, nie mowiac juz o jakichkolwiek planach kupienia czegokolwiek do wyprawki. O wszystkim zaczelam juz w koncu myslec sama. I w sumie przestała mnie cieszyć cała ta ciąża. Moze jestem przewrazliwiona, moze to burza hormonow. Sama juz nie wiem.