Witajcie,
proszę o poradę, bo sama już nie wiem, co myśleć. Mam cykle trwające 28-33 dni. Ostatnia miesiączka zaczęła się 25 lipca i trwała około 6 dni. Nie mam pewności co do owulacji, wydaje mi się, że to był 8-9 sierpnia. W tych dniach współżyłam z partnerem, tzn. 8 sierpnia stosunek się nie udał (partner nie mógł we mnie wejść), ale pocieraliśmy się narządami płciowymi, nie było wytrysku. 9 sierpnia stosunek udany, w prezerwatywie, partner wyszedł ze mnie, zdjął prezerwatywę i skończył na moich pośladkach. Kolejny stosunek był 16 sierpnia (zabezpieczenie prezerwatywą) i po nim dostałam brązowego plamienia (zaraz po stosunku, potem leciało jeszcze trochę następnego dnia rano). 17 sierpnia wieczorem zaczęłam czuć się trochę dziwnie, robiło mi się niedobrze. Kolejnego dnia dostałam jasnoczerwonego plamienia i często chodziłam do toalety. Plamienie trwało jeszcze 2 dni, przy czym było delikatne i brązowe. W czwartek było ok, w piątek znowu mdłości, brak apetytu, problemy ze zaśnięciem (to akurat od wtorku). Zrobiłam już 3 testy ciążowe (pierwszy w środę po południu, drugi w piątek rano i trzeci dziś nad ranem, wszystkie negatywne, dwa o czułości 25 i jeden 10), dzisiaj poszłam na betę - wynik <0,2 mlU/ml. Niestety mdłości nie przeszły, w ogóle nie mam apetytu, odbija mi się po jedzeniu, z częstym chodzeniem do toalety trochę się uspokoiło. Czuję się po prostu dziwnie... Brzuch boli jakoś inaczej. Miesiączka powinna przyjść 25 sierpnia (wg ostatniego cyklu). Czy testy zrobiłam za wcześnie? A jeśli tak, to czy beta nie powinna już czegoś wskazywać? Wybaczcie, ale odchodzę od zmysłów. Nie staramy się o dziecko, zawsze się zabezpieczamy, nie ma stosunku przerywanego. Wiem, że szanse na zapłodnienie przy pocieraniu narządów są nikłe, ale zawsze jakieś są... Mam problemy z tarczycą (jestem po nowotworze + okazało się po operacji, że mam Hashimoto), biorę Letrox, ale regularnie kontroluje się u endokrynologa i hormony tarczycowe są na przyzwoitym poziomie. Poradźcie coś.
proszę o poradę, bo sama już nie wiem, co myśleć. Mam cykle trwające 28-33 dni. Ostatnia miesiączka zaczęła się 25 lipca i trwała około 6 dni. Nie mam pewności co do owulacji, wydaje mi się, że to był 8-9 sierpnia. W tych dniach współżyłam z partnerem, tzn. 8 sierpnia stosunek się nie udał (partner nie mógł we mnie wejść), ale pocieraliśmy się narządami płciowymi, nie było wytrysku. 9 sierpnia stosunek udany, w prezerwatywie, partner wyszedł ze mnie, zdjął prezerwatywę i skończył na moich pośladkach. Kolejny stosunek był 16 sierpnia (zabezpieczenie prezerwatywą) i po nim dostałam brązowego plamienia (zaraz po stosunku, potem leciało jeszcze trochę następnego dnia rano). 17 sierpnia wieczorem zaczęłam czuć się trochę dziwnie, robiło mi się niedobrze. Kolejnego dnia dostałam jasnoczerwonego plamienia i często chodziłam do toalety. Plamienie trwało jeszcze 2 dni, przy czym było delikatne i brązowe. W czwartek było ok, w piątek znowu mdłości, brak apetytu, problemy ze zaśnięciem (to akurat od wtorku). Zrobiłam już 3 testy ciążowe (pierwszy w środę po południu, drugi w piątek rano i trzeci dziś nad ranem, wszystkie negatywne, dwa o czułości 25 i jeden 10), dzisiaj poszłam na betę - wynik <0,2 mlU/ml. Niestety mdłości nie przeszły, w ogóle nie mam apetytu, odbija mi się po jedzeniu, z częstym chodzeniem do toalety trochę się uspokoiło. Czuję się po prostu dziwnie... Brzuch boli jakoś inaczej. Miesiączka powinna przyjść 25 sierpnia (wg ostatniego cyklu). Czy testy zrobiłam za wcześnie? A jeśli tak, to czy beta nie powinna już czegoś wskazywać? Wybaczcie, ale odchodzę od zmysłów. Nie staramy się o dziecko, zawsze się zabezpieczamy, nie ma stosunku przerywanego. Wiem, że szanse na zapłodnienie przy pocieraniu narządów są nikłe, ale zawsze jakieś są... Mam problemy z tarczycą (jestem po nowotworze + okazało się po operacji, że mam Hashimoto), biorę Letrox, ale regularnie kontroluje się u endokrynologa i hormony tarczycowe są na przyzwoitym poziomie. Poradźcie coś.