Hej. Jestem w 9+5 tygodniu ciąży. Tydzień temu byłam u lekarza i wszystko było w porządku stwierdził, ze nic nie wskazuje na to, aby mogło dojść do poronienia. Mam jednak delikatne skurcze/kłucia (ciężko mi samej określić) w brzuchu w różnych miejscach. Kolejna wizyta za tydzień. 3 lata temu poroniłam w 13 tygodniu, nie ukrywam ze jestem zestresowana, było to dla mnie traumatyczne przeżycie nie dość ze samo w sobie, to na dodatek pobyt w szpitalu to był jakiś koszmar, niemiła lekarka która na mnie krzyczała i zmusiła do badania w obecności studentów kiedy przeżywałam najgorszy koszmar w życiu. Próbuje się cieszyć i być dobrej myśli ale widzę po sobie ze niestety mi to nie wychodzi, ciagle się przejmuje i zadręczam. Teraz jeszcze te bóle. Dodam ze tydzień temu mówiłam lekarzowi o tym ze mam skurcz po lewej stronie ale stwierdził ze to nic groźnego i polecił nospe. Czy tez miałyście takie skurcze/kłucia w 9 lub 10 tygodniu? Czy powinnam się martwić? Przecież nie moge chodzić na usg co tydzień, a naprawdę wariuje.