Antolek ja też straciłam córeczkę... i nawet nie będę próbować pisać nic na pocieszenie.
W życiu nie czułam takiej złości, żalu, rozczarowania, tęsknoty, nienawiści... jak wtedy kiedy dowiedziałam się, że moje dziecko nie żyje.
Może to moja wiara obudziła we mnie nadzieję... dzień po zabiegu byłam na Drodze Krzyżowej- nad ołtarzem wisiał napis MIŁOŚĆ NIE PAMIĘTA ZŁEGO- łzy w sekundzie zalały mi twarz, ale wtedy pomyślałam jak bardzo kochałam Zosię, jak bardzo chciałam by była szczęśliwa, zdrowa, by była z nami. W imię tej miłości do niej wiem, że byłoby jej strasznie źle gdyby widziała mnie ciągle zapłakaną i nieszczęśliwą. Ona patrzy na mnie i mam żal do siebie kiedy płaczę, bo przecież ona widzi...
Nie umiem ubrać w słowa tego co czuję-ale jestem mamą- jestem dumna, że moje dziecko ma teraz taką odpowiedzialną rolę, pewnie jest najpiękniejsza w Niebie
- dobra wiem, że każda mama tak mówi o swoim dziecku
Czas nie leczy ran... życzę Ci nadziei Nieba- nie wiem jaka jest Twoja wiara, ale powiem Zosi żeby się zakolegowała z Amelcią
My kobiety jesteśmy silne, nasi mężczyźni nie umieją się często odnaleźć- bo przeżywają ten ból na swój, inny sposób- nie znaczy, że boli ich mniej. Twój Daniel musiał wybrać- dla niego to mega trudne doświadczenie- Bój jeden raczy wiedzieć co się z nim w środku teraz dzieje.
Ja nie chciałam żeby mój mąż cokolwiek mówił, chciałam by mnie mocno przytulał, miał wiecznie mokrą koszulę od moich łez.
Wystarczy by był... Życzę Wam abyście umieli zawalczyć o siebie- bez słów, bez wytykania sobie czegokolwiek, choćbyście wypłakali morze łez- MIŁOŚĆ NIE PAMIĘTA ZŁEGO!
Mam swojego Anioła- osobistego, najlepszego, najpiękniejszego, nie oddam nikomu- razem damy radę!